-Jak ja go nienawidzę!-wrzasnęła dziewczyna, siadając na łóżku w swoim Durstmandzkim dormitorium. Była wściekła na siebie, że pozwoliła by sprawy potoczyły się tak daleko. Przed chwilą dowiedziała się, że chłopak nigdzie się nie wybiera i będzie musiała zostać w znienawidzonej szkole jeszcze trochę, co znaczy, dopóki McGonagall nie napisze do niej specjalnego listu. Nikt jej nie rozumiał! W sumie to nie ma się czemu dziwić. Nikomu nie powiedziała co jest powodem dla którego chciała wyjechać. Gdyby opowiedziała komuś o incydencie z chłopakiem i Krumem, z pewnością byłaby już w Hogwarcie. Tyle, że cała ta sprawa wydała jej się niezwykle krępująca i nie chciała by ktokolwiek się o tym dowiedział. Ukryła twarz w dłoniach, gorączkowo myśląc nad wyjściem z trudnej sytuacji. Postanowiła póki co ochłonąć. Musi skupić się na nauce, to po to tu przyjechała. Problem polegał jednak na tym, że nowa szkoła niczego jej nie uczyła. Dziewczyna posiadała już wiedzę na dużo wyższym poziomie. Nudziła się na lekcjach i ciężko było jej się skupić. Nauczyciele zadawali jej pytania, a ona nie miała pojęcia o czym mówią. Takie zachowanie nie było do niej podobne, a do tego nie miała jak chwalić się dobrymi stopniami. Szło jej coraz gorzej, a ona sama popadała przez to w paranoje. Za każdym razem obiecywała sobie, że będzie uważać, jednak jej myśli ciągle gdzieś błądziły. Szczytem wszystkiego było dopiero to, gdy pewnego dnia zapomniała o wypracowaniu. Przeszła wtedy przez załamanie nerwowe i całe popołudnie spędziła w szkolnej łazience. Do Dracona prawie wcale się nie odzywała, a Kruma nie zaszczycała najkrótszym, nawet pogardliwym spojrzeniem. Ciągle chodziła zła i naburmuszona co często było powodem kpin wśród innych uczniów. Nie szczędził sobie nawet Malfoy, nie mogąc powstrzymać się od kąśliwych uwag. Jednym słowem, ich relacje bardzo się oziębiły. Myślała nad tym dużo i nawet nie żałowała. Tak było zawsze i nie mogła nic na to poradzić. Wyszła ze swojego dormitorium, zamierzając się przejść. Wyszła na rozciągającą się przed zamkiem polanę i usiadła na ławce. Spojrzała w górę. Niebo zaczynało się chmurzyć i zaczął padać delikatny deszczyk. Nie przeszkadzało jej to jednak i wygodnie rozsiadła się na ławce, delektując się samotnością. Nie nacieszyła się tym jednak długo, bo usiadł obok niej niezwykle przystojny chłopak.
-Zjeżdżaj stąd, Malfoy. Nie mam ochoty z tobą gadać...
-Bo mnie obchodzi to na co masz ochotę-westchnął poirytowany i wcisnął pod jej nos pergamin.
-Co to ma niby być?-spytała zaskoczona.
-Praca z transmutacji. Nigdy nie byłem w tym tak doskonały jak w innych rzeczach, a teraz? Spójrz!-wskazał palcem na wielką literę T.
-Masz T jak Troll-zawołała złośliwie, nie mogąc ukryć zdumienia, ale i satysfakcji.
-Musisz mi pomóc to poprawić.
-Nic nie muszę, Malfoy. Aktualnie się do siebie nie odzywamy i najlepiej będzie jak zejdziesz mi z oczu. Jak śmiesz mnie prosić żebym ci po tym wszystkim pomogła?!-spytała oburzona.
-O nic cię nie prosiłem!-zawołał szybko.
-Serio?! I to jedyne co zapamiętałeś z mojej wypowiedzi?! Jej, jak ja cię nienawidzę!-wstała z ławki zamierzając wrócić do zamku.
-Niby czemu? Nie czuję się niczemu winien!-zawołał podnosząc głos.
-Słucham?-spytała ironicznie dziewczyna.
-Z całym szacunkiem, Granger, ale to ty robisz z wszystkiego problem...-powiedział zażenowany.
-Chyba sobie żartujesz-mówiąc to, pokazała niezbyt ładny gest palcem. O nie... tego było już za wiele. Draco Malfoy nikomu nie pozwoli się tak traktować. Dziewczyna nic sobie jednak z tego nie zrobiła i spokojnym krokiem zmierzała do zamku. Rozpadało się już na dobre i była całkiem przemoczona. Nagle Ślizgona opanowała niemała złość. Owszem był jeszcze trochę słaby, ale nie na tyle by nie zacząć ją gonić.
-Zabiję cię, Granger!-wrzasnął gdy zobaczył jak przed nim ucieka.
-Spadaj, Malfoy-odkrzyknęła przyśpieszając biegu. Miała no sobie buty na wysokich obcasach i nie było to dla niej zbyt proste. Bez wahania zrzuciła je z siebie, pozostawiając Dracona w tyle. Bardzo go to zmotywowało, gdyż nie mógł dopuśić by ktoś pokroju Granger obrażał go, a potem z powodzeniem uciekał. Skupił wszystkie siły i doganiając, powalił ją na ziemię. Na jego nieszczęście wpadła w wielką, błotną kałuże. Teraz mógł już się pożegnać z życiem. Stał nad nią, uśmiechając się perfidnie. Dziewczyna spojrzała na niego z nienawiścią i wstała o własnych siłach, zupełnie ignorujac jego wyciągniętą dłoń.
-Nienawidzę cię-powiedziała spoglądając mu prosto w twarz. Po jej długich włosach, spływały strużki wody, a całe ubranie było w błocie. W jej oczach kryły się iskierki gniewu. Nie robiło to nim jednak żadnego wrażenia. Uśmiechał się złośliwie, nieskrępowany jej potępiającym wzrokiem. Mina zrzedła mu dopiero wtedy gdy dziewczyna nachyliła się zbierając w ręce błoto i rzucając mu nim w twarz. Z wściekłością otarł sobie twarz, podchodząc do Hermiony. Złapał ją za nadgarstki, mówiąc chłodnym tonem:
-Przesadziłaś-tym razem to on rzucił w nią błotem, uśmiechając się z przekąsem. Był wściekły. Dziewczyna otworzyła buzię, jednak nie wypowiedziała żadnego słowa. Z niedowierzaniem wpatrywała się w jego brudną twarz.
-Nienawidzę cię! Jesteś okropny, bezduszny, arogancki, cyniczny, egoistyczny, bezczelny, chamski, zakłamany, pewny siebie...
-Przystojny i inteligentny-dodał szybko zarzucając ją sobie na ramie.
-Puść mnie! Ty tępy, niemiły, kretynie! Napiszę do dyrektora!-wrzeszczała waląc pięściami w jego plecy.
-Nie-odparł chłodno, dalej ją niósł. Był to dla niego niemały wysiłek, a pogoda niesprzyjająca. Mógł pożegnać się ze swoim zdrowiem na długo. Teraz nie myślał o tym długo, tylko wszedł do szkoły, ociekając wodą. Zaczął wchodzić po schodach.
-Dokąd mnie niesiesz?!-krzyknęła dziewczyna, próbując się wyrywać.
-Do Kruma-odparł ironicznie i złośliwie. Nagle poczuł jak wszystkie jej mięśnie się napinają, a ona staje się o ile to możliwe poważniejsza.
-Puść mnie-warknęła lodowatym tonem. To przestało być śmieszne, ba, to w ogóle nie było śmieszne. Chłopak jedynie wzruszył ramionami i wszedł do jej prywatnego dormitorium.
-Masz fajny prysznic-rzucił krótko, odstawiając ją na ziemię. Wszedł do jej łazienki, rzucając jakiś nieprzyzwoity komentarz na temat suszącej się tam bielizny. Dziewczyna przekręciła oczami i ze złością usiadła na fotelu. Nie zdała sobie nawet sprawy kiedy zasnęła. Gdy Draco wyszedł i ją zobaczył, pomyślał jak bardzo mu na niej zależy. Mógł się na nią wściekać, ale to nie zmieni tego co do niej czuje. Delikatnie wziął ją na ręce, przekładając na łóżko. Zdjął z niej brudną od błota kurtkę i buty, starając się jej nie obudzić. Sam ułożył się na kanapie, wiedząc, że gdyby wpakował by się jej do łóżka, mógłby nie dożyć kolejnego dnia. Zamknął oczy i próbował zasnąć, jednak nie bardzo mu się to udawało. Wstrząsały nim dreszcze i czuł się cały rozpalony.
-Cholera-westchnął na myśl, że znów jest chory. Nie powinien wychodzić w tą ulewę. Ale czy to nie dzięki temu spędza noc w dormitorium Granger? Co z tego, że jest na niego wściekła? Wystarczy mu sama jej bliskość. Owinął się dokładniej kocem i poczuł jak kręci mu się w głowie. Był bardzo spragniony. Wstał i lekko się zataczając, podszedł do komody na której stał dzbanek wody. Wziął leżącą obok szklanką i już miał nalać sobie wody,gdy stłukła mu się w rękach. Spojrzał na swoje drżące dłonie.
-Cholera-zaklął po raz kolejny i spojrzał na śpiącą w łóżku dziewczynę. Przeciągała się otwierając zaspane oczy. W końcu spojrzała na Dracona i na ten widok momentalnie poderwała się z łóżka. Podeszła do niego, dotykając dłonią jego policzka.
-Jesteś cały rozpalony-westchnęła z troską. Jej czekoladowe, ciepłe oczy były bardzo zaniepokojone. Po niedawnej złości nie było już śladu. Wzięła swoją różdżkę i naprawiła potłuczone szkło.
-Pokaż-szepnęła patrząc na jego rękę. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że pokaleczył się o ostre kawałki szkła. Gorąca krew spływała na podłogę. Hermiona po raz kolejny machnęła różdżką i zapaliła lampkę nocną. Musiała dokładniej przyjrzeć się ranie. Wyjęła z niej kawałek szkła, pomagając mu usiąść na łóżku.
Szybko wyczarowała bandaż i owinęła nim rękę Ślizgona. Martwiła się o niego. Nic nie mówił. Po prostu się patrzył. Nie miał siły wdawać się w żadne pogawędki. Był przemęczony, słaby i chory. Od dawna nie był we własnym domu. Ciągle podróżował nie zatrzymując się na długo w jednym miejscu. Nie miał czasu na odpoczynek. Nieustannie męczyły go jakieś myśli, żył w biegu, a teraz było to widać na jego twarzy. Rok szkolny jeszcze się nie skończył, a on już tyle przeżył... Przez dłuższy czas w zamyśleniu patrzyli sobie w oczy.
-Granger-szepnął po dłuższym czasie, gdy za mocno owinęła mu bandaż. Poczuł jak dopiero co zakrzepnięta krew, na nowo zaczynała spływać po dłoni. Hermiona szybko przerwała kontakt wzrokowy, próbując coś na to poradzić. Nagle poczuła jak do jej oczu zaczynają napływać łzy. Nie radziła sobie. Szybko odwróciła głowę nie chcąc by chłopak to zobaczył. Rzuciła krótkie "przepraszam", po czym wyszła po mokre ręczniki. Draco przez chwilę siedział zamyślony na łóżku, by po chwili położyć się i zamknąć oczy. Czuł się okropnie. Wstrząsały nim dreszcze, miał gorączkę, a na plecach czuł zimny pot. Jego dłonie były lodowate. Nawet koc którym się owijał nie dawał mu wystarczającego ciepła. Wszedł więc, pod jej grubą, miękką kołdrę, szczelnie opatulając każdy cal swojego ciała. Po chwili znalazła się dziewczyna, która usiadła obok niego i położyła na czole ręczniki. Uśmiechnęła się blado, powstrzymując się od łez. Chłopak złapał ją za rękę przekonując, że nie ma czym się martwić. Spojrzała na drżącego z zimna Dracona. Westchnęła głęboko, kładąc się obok niego. Przytuliła się do niego, próbując dać mu choć trochę ciepła. Blondyn przymknął oczy, wtulając się w jej pachnące włosy. Uśmiechnął się delikatnie. Gorączka już mu nie przeszkadzała. Warto było się tak poczuć, żeby doświadczyć tak przyjemnego uczucia. Miał ją przy sobie i to bardzo blisko. Jego uśmiech zniknął dopiero wtedy gdy uświadomił sobie, że to sytuacja ją do tego zmusiła. Nie zamierzał się jednak nad tym zastanawiać. Trzeba było korzystać z chwili. Ponownie się uśmiechnął i zasnął z ukochaną Gryfonką u boku.
CZYTASZ
The Magic World - Dramione (Zakończone)
Fanfiction"Malfoy! Piszę do Ciebie ten list aby uświadomić Ci jakim jesteś kretynem. Mógłbyś dać jakiś znak życia?! Proszę napisz do mnie. Chce mieć pewność czy wszystko z tobą dobrze. Nie mam pojęcia czy powinno mnie to w ogóle obchodzić, ale nie mogę przest...