Artefact...

81 7 0
                                    


Jechali we czwórkę w ciszy wysłużonym jeepem Stilesa. Samochód wydawał co chwila serię dziwnych dźwięków, jakby zaraz miał wydać z siebie ostatnie tchnienie. Za każdym razem z siedzenia pasażera dobiegały ostrzegawcze warknięcia Dereka. Iuros i Nicole, które siedziały z tyłu, wolały dla własnego spokoju nie zabierać głosu. Przy kolejnym głośnym odgłosie wybuchu w silniku i reakcji Dereka, Stiles nacisnął gwałtownie hamulec, przez co Derek, który się tego nie spodziewał, o mało nie trafił nosem w deskę rozdzielczą.
- O co ci do jasnej cholery chodzi????- zapytał Stiles- gdybyś pomyślał, zanim rozwaliłeś ostatnio swoje piękne nowe autko, nie musiałbyś teraz jechać TYM. Jeśli coś ci się nie podoba, możesz biec za samochodem albo pojechać cholernym autobusem!! Przestań się czepiać, bo ten jeep wiele przeszedł, żeby uratować dupy paru mieszkańcom Beacon Hills, okaż trochę szacunku!
Nicole patrzyła szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewała się, że zazwyczaj spokojny i uroczy Stiles jest zdolny do tak gwałtownego wybuchu. Po cichu zaczęła się modlić, żeby Derek nie rozerwał go za to na strzępy. Jednak nawet on był w tak wielkim szoku, że po prostu oparł się o fotel i nie wypowiedział nawet słowa.
- Super. W takim razie jedziemy dalej- powiedział Stilinski.
Reszta podróży minęła już bez większych problemów. Nikki miała nadzieję, że znajdą to czego szukają. Reszta stada chciała dołączyć i pomóc w poszukiwaniach, jednak zgodnie stwierdzili, że nie mogą robić zbyt dużego zamieszania. Poza tym chcieli, żeby ktoś monitorował tam sytuację. Dodatkowo Scott i Malia postanowili wrócić do miasteczka. McCall, jako alfa, nie mógł pozwolić, żeby jego wataha stawiała czoła tak wielkiemu zagrożeniu sama.
Kiedy dojechali do Salem, zaparkowali pod ratuszem. Jeszcze przed wyjazdem zdecydowali, że rozdzielą się, Nikki i Stiles pójdą do biblioteki, żeby dowiedzieć się czegoś, co mogłoby naprowadzić ich na trop Kapłanki. Iuros i Derek zaś, mieli odwiedzić babcię dziewczyny. Iuros miała nadzieję, że babcia pomoże im w najważniejszej zagadce jej życia.

Gdy stanęli pod drzwiami domu Jane Mastrano, Iuros poczuła, że pocą jej się ręce. "Przestań głupia, przecież to twoja babcia", pomyślała i zapukała. Derek tymczasem stał w niewielkiej odległości od dziewczyny, na tyle blisko żeby czuła jego obecność obok, ale na tyle daleko, żeby dla postronnej osoby wyglądali jedynie na parę znajomych.
Po chwili ciężkie dębowe drzwi otworzyły się i stanęła w nich drobna, srebrnowłosa staruszka. Derek pomyślał, że w młodości musiała być równie piękna jak Iuros, ponieważ pomimo siatki zmarszczek i siwych włosów nadal cechowała ją wyjątkowa eteryczność i delikatność jaką każdego dnia widział u jej wnuczki. Kiedy jej wzrok padł na dziewczynę, uśmiech rozjaśnił jej zmęczoną życiem twarz.
- Iuros, kochanie!- krzyknęła kobieta- jak wspaniale cię widzieć!- Iuros musiała się schylić żeby przytulić babcię. Poczuła znajomy zapach róż, które babcia hodowała w ogródku a którymi dziwnym trafem zawsze pachniała.
Derek już miał podejść i się przedstawić jednak słowa babci zatrzymały go w miejscu.
- Kochanie- zwróciła się do Iuros- zawsze sądziłam, że masz specyficzny gust jeśli chodzi o mężczyzn ale tym razem jestem oczarowana. Witaj Dereku- zwróciła się do wilkołaka.
Widząc ich zdezorientowane miny uśmiechnęła się promiennie i podreptała do środka. Iuros i Derek niepewnie poszli w jej ślady. Dom wyglądał tak samo jak wtedy, gdy Iuros była tu ostatni raz. A było to ładnych parę lat temu, ponieważ jej matka w końcu doprowadziła do tego, że przestali odwiedzać babcię. Iuros nigdy tego nie rozumiała, ponieważ Jane była najwspanialszą osobą na świecie. Teraz wszystko zaczęło układać się w spójną całość.
- Babciu...- zaczęła dziewczyna, jednak staruszka weszła jej w słowo- Kochanie, wszystko wiem. Przewidziałam to wszystko już wtedy kiedy byłaś mała. Wiedziałam, że sytuacja będzie poważna i będziesz potrzebować pomocy. Nie sądziłam jednak, że dożyję tego czasu, wtedy nie oddałabym artefaktu.
- Wiem babciu- tym razem to Iuros zaskoczyła starszą panią- miałam sen w którym przekazujesz nóż Claudii. I sytuacja naprawdę jest bardzo poważna- Iuros opowiedziała Jane wszystko od początku, pomimo, że zdawała sobie sprawę, że kobieta w dziewięćdziesięciu procentach jest świadoma wszystkich wydarzeń. Kiedy skończyła, babcia wyglądała na zmartwioną.
- Iuros, moja wspaniała, odważna dziewczyno...- zaczęła ze łzami w oczach- jestem z ciebie dumna. Brzemię, które nosisz jest niezwykle ciężkie... Bardzo chciałam przygotować cię do tego, jednak kiedy tylko zaczęłam o tym mówić, twoja matka wpadała w histerię. Nie chciała nawet o tym słyszeć. W końcu przestała cię tu przywozić i sama mnie odwiedzać. Abby nie chciała, żebyś żyła zmagając się z tym wszystkim. Sama była narażona przez lata na wiele niebezpieczeństw przez to, że jest naprawdę potężnym medium, silniejszym niż ja i ty razem. Chciała dla ciebie normalnego życia, jednak podczas prób zapewnienia ci go, sama się pogubiła. W końcu odrzuciła wszystko co związane z rolą Widzącej i wychowała cię jak dziecko pozbawione jakiegokolwiek daru. Nie miej do niej pretensji, zrobiła to bo bardzo cię kocha. Jednak teraz, kiedy już wiesz o swoim dziedzictwie i poznałaś swoją Opiekunkę, nie można już tego cofnąć.
- Babciu Jane, ja muszę odnaleźć ten nóż. Ona umrze jeśli tego nie zrobię. Ona nie może umrzeć. Jest dla mnie zbyt ważna!- w głosie Iuros słychać było błagalne nuty.
- Wiem o tym. Niestety, nie wiem gdzie on jest. Oddałam go mojej Opiekunce, ona jednak umarła poświęcając się za mnie. Nie powiedziała mi kto jest Kapłanką, zresztą nigdy nie chciałam tego wiedzieć. To Opiekuni są powiernikami tajemnic. Tylko oni są w stanie dochować sekretu nawet w obliczu śmierci. Tacy się rodzą, zawsze wierni swojej więzi z Widzącym, zawsze gotowi na wszystko. Jedyne co wiem, to to, że Kapłanka jest jedną z niewielu kobiet oskarżonych o czary, które przeżyły podczas Procesów Czarownic. Rzeczywiście jest potężną czarownicą. Pozbawiona sabatu, żyjąc w ukryciu postanowiła zastać Opiekunką wszystkich nas, tak Widzących jak i Opiekunów. Przez swoją moc jest bardzo długowieczna, dlatego teraz powinna być kobietą wyglądającą na ok. 30 lat. Niewiele osób w ogóle wie kim jest, ponieważ pomaga z oddali. Za pomocą czarów wie, kto potrzebuje wsparcia i go udziela. Nie wiem kto teraz jest w posiadaniu wiedzy, kim ona jest. Przed laty tą osobą była Claudia. Jednak Twoja Siostra i jej przyjaciel dobrze robią szukając w starych kronikach w bibliotece. Może natrafią na jakiś ślad. Zresztą wydaje mi się, że skoro zagrożenie jest tak duże, Kapłanka sama was znajdzie- powiedziała Jane.
Iuros spędziła jeszcze chwilę na rozmowie z babcią, jednak wiedziała, że powinni odnaleźć Nikki i Stilesa i pomóc im. Choć babci wydawało się, że nie wniosła za wiele, dla Iuros były to cenne informacje.
Przez cały ten czas Derek siedział obok Iuros i bez słowa obserwował rozwój wydarzeń. Patrzył z podziwem na babcię i wnuczkę, które okazywały sobie tyle ciepła. Rozumiał już, po kim Iuros jest tak twarda a jednocześnie delikatna. Nie chciał wtrącać się w rozmowę. Kiedy jednak skierowali się już do drzwi Jane złapała Dereka za ramię.
- Opiekuj się nią Dereku. To delikatna istota. Nie pozwól jej zranić. I niech ci do głowy nie wpadnie samemu ją skrzywdzić. Znajdę cię nawet zza grubu- powiedziała Jane.
Derek spojrzał w stalowe oczy kobiety.
- Choćbym miał zginąć. Nie stanie jej się krzywda- powiedział z przekonaniem.
Babcia Jane uśmiechnęła się i wszechwiedzącym tonem powiedziała- Wiem Dereku Hale. Zobaczyłam cię dawno temu we śnie. Ale dobrze usłyszeć to na własne uszy- po tych słowach zamknęła cicho drzwi za wychodzącą parą.

I'm not human, I'm supernatural spirit.// Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz