The pack...

70 6 0
                                    

Zostawili Annabelle w bibliotece. Kobieta nie chciała już wracać do domu, niedługo i tak miała otwierać. Pożegnali się z nią i skierowali do samochodu. Droga upłynęła im w absolutnej ciszy. Dziewczyny wciąż nie mogły otrząsnąć się z resztek mocy, którą czuły podczas rytuału, nieświadomie przez nie odprawionego. Stiles i Derek niezależnie od siebie postanowili pozwolić dojść im do siebie w spokoju.
Kiedy dotarli do domu babci Jane, opowiedzieli jej, co wydarzyło się w bibliotece, zjedli śniadanie i spakowali swoje rzeczy. Pomimo, że bardzo dobrze im było u pani Mastrano wiedzieli, że nie mogą chować się w spokojnym i bezpiecznym Salem. Babcia długo przytulała na pożegnanie Iuros. Kiedy Nikki do niej podeszła, w oczach kobiety zobaczyła łzy wzruszenia.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że odnalazłyście się z Iuros. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę swoją wnuczkę z Opiekunką u boku- Jane objęła dziewczynę- jestem pewna, że z czymkolwiek przyjdzie Wam się zmierzyć, dacie radę. Nie wyobrażam sobie, że skoro już się odnalazłyście, teraz to miało by się zakończyć w tak brutalny sposób.
Babcia pożegnała się z Stilesem i Derekiem, spojrzała na nich wzrokiem, który mówił "wiem wszystko". Chłopaki uśmiechnęli się w odpowiedzi. Przez ten krótki czas zdążyli pokochać zwariowaną kobietę. W drodze powrotnej Derek zajął miejsce za kółkiem, Nikki spała oparta o ramię Stilesa na tylnym siedzeniu. Iuros pogrążyła się w zadumie i sama nawet nie zauważyła, kiedy również zasnęła. Znów przeniosła się w przeszłość. Zobaczyła Dereka stojącego na środku hallu w doszczętnie zniszczonym, spalonym domu. W zasadzie ciężko było nazwać go domem, była to jedynie ruina. Iuros domyśliła się, że widzi Hale'a w zgliszczach jego rodzinnego domu. Jednak nie sama przerażająca sceneria chwyciła dziewczynę za serce. To wyraz twarzy Dereka sprawił, że do oczu napłynęły jej łzy. Biła od niego tak wielka rozpacz, że ciężko było jej znieść ten widok. Iuros znała historię rodziny Hale, lecz nigdy nie zastanawiała się tak naprawdę nad tym, że w pożarze tym zginęła praktycznie cała rodzina. Że z dnia na dzień Derek stracił wszystko co kochał. Teraz, patrząc na jego postać z przeszłości zrozumiała gorycz, jaka wciąż momentami wypływała na powierzchnię oraz cynizm, z jakim podchodził do wielu spraw. W przypływie impulsu, który dla niej samej nie był do końca zrozumiały, podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu. Był to odruch, nie potrafiła stać bezczynnie i patrzeć na jego ból nawet jeśli była jedynie intruzem, który nie powinien znajdować się w tej części historii Dereka. Który nie posiadał w tej rzeczywistości ciała. Jak wielkie było więc jej zdziwienie, kiedy pod swoją dłonią poczuła ciepłe ramię mężczyzny. Wciągnęła głośno powietrze a Derek odwrócił się gwałtownie. Jej ręka po jego ramieniu przesunęła się na klatkę piersiową, gdzie poczuła pod materiałem koszulki mocno bijące serce. Hale patrzył na nią zdziwiony. Nie zdążyła jednak zrobić nic więcej, ponieważ obudziła się gwałtownie. Chwilę zajęło jej zrozumienie, że znajduje się w samochodzie, w drodze do domu. Spojrzała niepewnie na Dereka, jakby bojąc się, że mógł wiedzieć o czym właśnie śniła i co zaszło w jej sennej rzeczywistości. Hale jednak wydawał się jedynie zaniepokojony jej brutalnym przebudzeniem.
- Wszystko ok? Znów o czymś śniłaś?- zapytał.
- Nie, wszystko w porządku. To był dziwny sen ale... nie z serii proroczych- odparła, starając się zachować spokój.
Wjeżdżali juz do Beacon Hills, dlatego postanowiła uspokoić trochę swoje galopujące serce. Skupiła uwagę na krajobrazie za oknem, udając że nie widzi spojrzeń, które rzucał jej Derek. Kiedy zajechali pod budynek, w którym mieścił się loft Hale'a, dziewczyna złapała swoją torbę i praktycznie pobiegła do środka. Chwilę po niej z samochodu wygramoliła się zaspana Nicole wraz ze Stilinskim. W mieszkaniu zastali Isaaca, który siedział pochylony nad fakturami przyniesionymi z pracy. Stado było na bieżąco ze wszystkim co stało się w Salem, toteż kiedy wzrok chłopaka padł na Iuros i rozczochraną Nikki nie mógł się powstrzymać poczucia respektu przed tak wielką siłą, jaką posiadały obydwie dziewczyny.
- Przestań się wygłupiać Lahey- powiedziała władczym tonem Nikki, co z goła nie pasowało do jej obecnego wyglądu- nie patrz się na nas jakbyś zobaczył Madonnę, nie zmieniłyśmy się cudownym sposobem w obcych, nie wyrosły nam czułki , przynajmniej z tego co zdążyłam zauważyć.
Zrzędliwe tony w jej głosie sprawiły, że Isaac parsknął śmiechem i po doniosłej chwili nie było śladu. Za to właśnie lubił małą Montgomery. Dziewczyna wręcz nie znosiła zbytniej uwagi skupionej na swojej osobie, ale też nigdy nie próbowała się wywyższać pomimo, że rola jaką miała odegrać w całym tym syfie który się obecnie rozgrywał, dawał jej duże pole do popisu. Ona jednak zawsze pozostawała ciepła, pomocna i trochę melancholijna. Co jakiś czas jednak wychodził z niej mały diabeł, z ciętym językiem i furią podobną do huraganu. W tej kwestii nie różniły się z Iuros ani o jotę. O dziwo, owa niepohamowana wściekłość uaktywniała się jedynie wtedy, kiedy ktoś im bliski był zagrożony. Isaac w stadzie Scotta i Dereka czuł, że może być sobą. Może okazywać złość, frustrację czy smutek, ale też radość, euforię czy miłość. Nikt go nie oceniał, co najwyżej mógł dostać po łapach jeśli za bardzo zaczynał szaleć. Po śmierci Allison, kiedy wyjechał i błądził po świecie w poszukiwaniu sensu, wciąż brakowało mu przynależności i stabilizacji, jaką dawała mu wataha. Teraz wiedział, że cokolwiek by się znów nie wydarzyło, nie opuści powtórnie Beacon Hills, chyba, że razem z przyjaciółmi. Co więcej, choć sam nie chciał się do tego przyznać, miał wrażenie że w stadzie odnalazł swoją bratnią duszę, która była w stanie zabliźnić ranę, która powstała z chwilą, w której Allison Argent wydała z siebie ostatnie tchnienie.

I'm not human, I'm supernatural spirit.// Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz