Wieczorem w moim mieszkaniu, John Mayer nucił, a ja tańczyłam i śpiewałam kręcąc się w kuchni i zbierając składniki do obiadu. Drzwi otworzyły się i Lexi wkroczyła wolnym krokiem z kubkiem kawy z Starsbucks w każdej ręce. - Jedna vent beztłuszczowa chai ze skondensowanym mlekiem, zgodnie z obietnicą - powiedziała, uśmiechając się, gdy podała mi parujący kubek. - Wybaczysz mi? - Wybaczyłam - zgodziłam się, radośnie sącząc moje chai. - Co na obiad? - Co myślisz o wegetariańskiej lasagne? - Brzmi dobrze. Jak tam twoja głowa? - zapytała, krzywiąc się. - Jest okay, wzięłam Advil i nic prawie nie czuję. - Świetnie! Wychodzimy dziś wieczorem! - ogłosiła. - Jest poniedziałek. Mam jutro dwie lekcje, Lex. Nie wychodzę. - Prooooszę - zajęczała, robiąc oczy szczeniaczka. - Będzie zespół w Styx wieczorem i oni są niesamowici! Musimy pójść! - Ty nawet nie lubisz oglądać kapel i na pewno nie lubisz Styx - przypomniałam, pamiętając jej reakcję na ciemny, ciasny klub do którego poszłyśmy pierwszy i ostatni raz. - Więc, kim on jest? - zapytałam mimochodem, popijając chai. - Kto jest kim? - grała niewinną. - Kim jest facet, który namówił cię do wyjścia? - powiedziałam, wiedząc o jej grze. Wiedziałam, że uderzyłam w punkt, gdy jej policzki nabrały koloru pasującego do odcienia jej włosów.
- Okey, dobrze! Masz mnie - przyznała. - Jest taki facet w mojej klasie angielskiego. On mógł wspomnieć, że będzie tam dziś wieczorem. - Ale dlaczego mam pójść z tobą? - Brooklyn Grace Turner! Wiesz, że nie mogę iść w pojedynkę! Jesteś moją skrzydłową. Plus, chyba nie chcesz bym wracała do domu samotnie, prawda? - błagała, używając stałych słów. - Będę ci dłużna! - Prawie mnie zabiłaś dziś rano! Już mi coś wisisz, Lex - przypomniałam jej. - Tak, ale już mi to wybaczyłaś! Proooszę, chodź ze mną, Brooke - jej niebieskie oczy były teraz lśniące od sfabrykowanych uczuć. - Nawet jeżeli się zgodzę - czego nie zrobiłam - wciąż mam olbrzymi guz na czole. - Opuchlizna całkowicie zniknęła i zrobię magię przy twoich włosach i makijażu. Nikt nawet nie zauważy, tylko ja będę wiedziała - obiecywała. - Dobrze - wymamrotałam, wiedząc, że przedłużałam nieuniknione. Jak Lexi coś sobie wymyśliła, nie można było jej powstrzymać. - Tak! Jesteś najlepsza - zapiszczała, rzucając ramiona wokół mojej szyi. - Nie pożałujesz tego, przysięgam! - Wiem - zgodziłam się i uśmiechnęłam się na myśl, jaka przyszła mi do głowy. - Ponieważ kupujesz mi każdą kolejkę.
CZYTASZ
Grawitacja
Teen FictionPrzeraźliwy krzyk, który wyrwał się z mojego gardła, był wynikiem tamtego traumatycznego przeżycia - jednak przyćmił go już upływ czasu. Sześciolatka, którą wtedy byłam, chciała płakać pod wpływem tego koszmaru. Ale sny były moim wieczornym towarzys...