/5\

696 61 10
                                    

Po śmierci Nicka, Cap został zawołany przez jakiegoś dyplomatę, a ja, rogacz i Nat postanowiliśmy jeszcze pokręcić się po szpitalu. Aż...

- Dziewczyny... - stanęłyśmy i spojrzałyśmy na czarnowłosego. - Coś tu jest. - mówiąc to wskazał na automat z przekąskami. Podeszłyśmy do maszyny i spojrzałyśmy tam gdzie pokazywał. Faktycznie, okazało się że za gumami jest coś metalowego. Dobrze że miałam dużo drobniaków. Po kupieniu dziwnej rzeczy Romanoff powiedziała że to ten pen-drive, który miał dane z tamtego statku. 

- Czyli Fury musiał dać to Kapitanie Lodówce, a ten ukrył go w automacie. Ciekawa kryjówka... - mruknął Loki.

- Czyli tu wróci... - szepnęłam. 

- Poczekamy. - powiedziała Wdowa chowając urządzenie do kieszeni, po czym wyjęła gumę i włożyła ją do ust.

Po chyba godzinie Steve przyszedł, ubrany był w niebieską bluzę z kapturem na głowie. Podszedł do maszyny i zdębiał. Nat podeszła do niego i strzeliła balonem. Roggers szybko się obrócił i rzucił się  na rudzielca. 

- Gdzie jest pen-drive? - spytał zdejmując kaptur. Kontem oka chyba nas zobaczył i spojrzał na nas.

- Nas tu nie ma, kontynuujcie. - powiedziałam opierając się o ścianę.

- Popcorn by się przydał. - zaśmiał się rogacz, zachichotałam, ale szybko się opanowałam. W tym czasie Cap przesłuchiwała Wdowę, aż w końcu kobieta wyjęła pen-drive.

- Jesteśmy po tej samej stronie. - powiedziała spokojnie. Ameryka puścił rudowłosą i opowiedział co się stało w bazie T.A.R.C.Z.Y. 

- Co o tym myślicie? - spytał.

- Masz rację, coś tu nie pasuje. Dobrze że mu nie powiedziałeś. - odpowiedziałam.

- Co teraz? - dopytywał Loki.

- Trzeba będzie się dowiedzieć co jest na pen-drive, ale wcześniej... - Nat odwróciła się do nas. - Umiecie znikać? W sensie być niewidzialny?

----~*~----

Ja i rogacz nałożyliśmy na siebie zaklęcie niewidzialności (tak nawiasem mówiąc to wcześniej musiałam się tego zaklęcia nauczyć, na szczęście udało mi się go szybko je ponaować), śmiesznie było patrzeć jak Steve stara się udawać kogoś innego. Weszliśmy do sklepu komputerowego i podeszliśmy do jednego z komputerów.

- Ile mamy czasu? - spytał Steve.

- Jakieś dziewięć minut od...teraz. - mówiąc to wsadziła urządzenie do komputera i zaczęła szybko przeglądać zawartość. - Napisał to ktoś mądrzejszy ode mnie. Lekko mądrzejszy. 

Nagle podszedł do nas jakiś gościu i zaczął rozmawiać ze Roggersem, a ja powstrzymywałam śmiech, zwłaszcza kiedy powiedział "Chciałbym tak wyglądać, mogę sobie pomarzyć.". Okazało się że mamy się udać do byłej bazy szkoleniowej w której szkolił się Steve. Szybko uciekliśmy ze sklepu.

- Typowa strategia, dwóch z tyłu, dwóch z boku i dwóch idzie na nas. - wytłumaczył.

- Obejmij mnie i śmiej się. - szepnęła Nat.

- Ale...

- Już. - blondyn złapał Wdowę w tali i zaczął się śmiać. Faceci w czerni ominęli nas. Weszliśmy na schody ruchome. Po drugiej stronie był jeden ze starej drużyny Steva.

- Pocałuj mnie. - powiedziała nagle Romanoff.

- Ale...

- Okazywanie czułości jest krępujące. - powiedziała szybko i pociągnęła go za bluzę. Faktycznie gościu obrócił się tak by na nich nie patrzeć.

Potem nie było już takich problemów. Kiedy wybiegliśmy ze sklepu okazało się że Steve umie kraść samochody.

 Jechaliśmy tak dobrą godzinę, aż ciszę przerwał Steve.

- Pepper mnie zabije jak się dowie. 

- Nie dowie się, poza tym nie zrobiliśmy tego specjalnie. 

- Ile jeszcze? - spytał rogacz patrząc w szybę.

- Jeszcze godzina. - powiedział Roggers. 

- Dobra to ja idę spać. Obudźcie mnie jak będziemy na miejscu. - mówiąc to oparłam się o Lokiego, ten objął mnie, a ja szybko zasnęłam. 

Pov. Loki

Demi słodko zasnęła na moim ramieniu. Do teraz trudno mi się przyzwyczaić do jej nowego wyglądu. Chociaż muszę przyznać że w długich włosach wygląda lepiej i nie ma tej wielkiej blizny na policzku, przez co nie nosi już maski. Ciekawe jak potoczyło by się moje życie gdybym jej nie spodkał

----~*~----

Dojechaliśmy na miejsce. Obudziłem Demi, która przeciągnęła się i niechętnie wyszła. Obiekt już od dawna był zamknięty, wszędzie było zarośnięte i co pewien czas, któreś z nas potykało się o rośliny. 

- Zmieniło się coś? - spytała Natasha.

- Niewiele. - szepnął kapitan. Patrzył w jeden punkt jakby zobaczył ducha. 

- Nic tu nie ma. Żadnych fal, nic. - powiedziała Demi. Steve rozglądnął się po okolicy, po czym podszedł do najbliższego budynku.

- Magazyn amunicji musi być paręnaście metrów pod ziemią. - mówiąc to rozwalił kłódkę i wszedł do środka, a my za nim. Trafiliśmy do wielkiego pomieszczenia z masą regałów, Steve wszedł między nie. - Tarcza już jest tajna, więc poco ukrywać coś jeszcze. - pociągnął jeden z regałów pokazując windę. 

Natasha podeszła do niej i za pomocą jakiegoś urządzenia ustaliła jaki był kod. Weszliśmy do niej. Kiedy już zjechaliśmy naszym oczom ukazała się stara serwerownia (wiem bo dużo czytałem o historii Midgardu). Podeszliśmy do starego komputera. Romanoff włożyła pen-drive i nagle wszystko zaczęło działać. 

- Uruchomić system? - spytał mechaniczny głos. Wdowa podeszła niepewnie do klawiatury i wpisała "Tak". Kamera nad monitorem zaczęła się obracać.

- Roggers Steven, rocznik 18. - powiedział głos inny niż wcześniej. Kamera odwróciła się w stronę Natashy. - Romanoff Natasha Alianovna, rocznik 84. - kamera spojrzała na Demi - White Amanda, rocznik rocznik, 90. - kamera tym razem spojrzała na mnie. - Loki, rocznik nieznany.

- To jest nagranie? - spytała Romanoff.

- Wypraszam sobie, może nie wyglądam tak jak kiedyś, kiedy pan kapitan złapał mnie do niewoli.

- Znasz go? - spytałem.

- Armin Zola, niemiecki naukowiec, pracował dla Res Skull'a, nie żyje od lat.

- Mojego ciała nie dało się uratować, ale na szczęście umysł udało się ocalić. 

- To i tak już nie ważnie. Zniszczyliśmy Hydrę. - dodał Steve. 

- Odetniesz jedną głowę, a wyrośnie kolejna. Zniszczyliście tylko odłamek Hydry, który nie był dobrze rozwinięty. - no i się wkurzyłem. Jak to kurwa, tylko odłamek! Zola zaczął mówić że prawdziwa Hydra ukrywała się w T.AR.C.Z.Y i że eliminowali swoich wrogów. - A teraz nie zostanie z was nic.

- W naszą stronę zmierza pocisk. Mamy minute. - powiedziała Demi.

- Chodźcie! - krzyknąłem. Wszyscy podeszli blisko mnie, a ja stworzyłem tarcze. Po chwili wszystko zaczęło się walić, ale co to dla mnie. Kiedy wszystko już się w miarę uspokoiło usłyszeliśmy helikopter. - Dobra panie i panowie musimy się zwijać. Co teraz?

- Znam jednego kolesia który nam pomoże.   

Zabawy z Nożami 2 - Powrót po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz