/4\

756 67 7
                                    

Odkąd dowiedziałam się kto i po co mnie wskrzesił jestem spokojniejsza. Wiem że nie zrobił tego żaden złoczyńca, więc nie będę zmuszona robić niczego złego, poza tym Loki chyba też stał się spokojniejszy.

Opowiedziałam wszystkim o tym kto i po co mnie wskrzesił, na co niektórzy mi powiedzieli że mam niezwykłego farta, a inni dziękowali Jurōjin. 

W końcu była chwila spokoju. Ja i Loki zamieszkaliśmy w Stark Tower, często też odwiedzaliśmy rodzinę Thora. Muszę przyznać że rogacz doskonale spisywał się w roli wujka. Dużo rozmawiałam z Pepper, która cieszyła się ze związku z kapitanem, a Stark...

Znalazł sobie nową dziewczynę. Niejaką Ashli, brunetkę z zielonymi oczami, która miała w sobie więcej plastiku niż lalka Barbie.

Siedziałam na sofie czytając jedną z moich ulubionych książek, kiedy do pokoju weszła Ashli. Jak zwykle ubrana w jaskrawą miniówę odsłaniającą prawie cały tyłek, szpilki zdolne zabić i ogromną ilość  drogiej i świecącej się biżuterii. 

- Ach witaj kochana. - powiedziała, po czym podeszła do mnie i usiadła obok. - Czemu ciągle siedzisz w domu? Chodźmy na imprezę, albo na zakupy. Zrób coś dla siebie! Może w końcu znajdziesz sobie jakiegoś bogatego...

- Słuchaj mnie lampucero. - warknęłam odkładając lekturę na bok. - Jestem w szczęśliwym związku i nie potrzebuje kasy na operacje plastyczne jak ty, a teraz won! - brunetka prychnęła pod nosem, wstała i wyszła. Jak on może z nią wytrzymywać?

----~*~----  

Niedługo potem Fury dowiedział się że żyje. Opowiedziałam mu jak ożyłam, a on zaoferował mi pracę w T.A.R.C.Z.Y, na co oczywiście się zgodziłam. Dowiedziałam się też że próbuje stworzyć nowych Avengers. Jak na razie ma mnie, Steva, Wdowę i Banera. Jak znam życie Loki pewnie też się zgodzi, więc nie jest aż tak źle.

Między mną, a rogaczem wszystko układało się jak najlepiej. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się że Loki, był w celibacie przez czas kiedy byłam martwa. Co by wiele wyjaśniało.  Niestety spokój nie trwał długo. 

Krążyły plotki że Fury ma nowego pomagiera, niejakiego Luka, ale nie wiem i chyba wiedzieć nie chcę. Słyszałam że jest niezłym kobieciarzem i nie zdziwię się jak zaliczy Ashli. 

Wracając, tak jak się spodziewałam Loki też zgodził się na propozycję dowódcy T.A.R.C.Z.Y i niedługo potem ruszyliśmy na pierwszą misję. No przynajmniej ja, Loki, Kapitan i Nat. Mieliśmy "wkraść" się na statek i uratować  zakładników. Obecnie jesteśmy w śmigłowcu i czekamy na strefę zrzutu. Ja ubrana jak zwykle (bluzka z krótkim rękawem, odkrywająca brzuch, skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach, długie dżinsowe spodnie i wysokie koturny oczywiście wszystko w kolorze czarnym), Loki jak zwykle w ciemnym kostiumie z zielono-złotymi akcentami z logiem T.A.R.C.Z.Y, a Steve i Nat w swoje normalne kostiumy. Poczułam się jak za starych dobrych czasów, kiedy żyłam. W sensie przed moją krótko trwałą śmiercią. Kiedy tłumaczono nam misje coś mi nie pasowało, zresztą nie tylko mi.

- Możecie lecieć. - powiedziała pilot, po czym otworzył się luk. Ameryka jak zawszę skoczył bez spadochronu, Wdowa taka odważna nie była, a ja i Loki zrobiliśmy tak jak Cap. W połowie drogi rozłożyłam skrzydła oraz złapałam przy okazji rogacza. Po wylądowaniu od razu zabraliśmy się za likwidację wrogów. Jak mi tego brakowało, tych emocji, zabawy i zdziwienie antagonistów, kiedy trafiali w rękę, albo w nogę, a ja nawet tego nie czułam. Lokiemu chyba też tego brakowało.

- Mamy zakładników, ale Wdowa się nie zglosiła. - usłyszeliśmy. Cap usiłował się z nią skątaktować, ale ktoś mu przerwał, a my postanowiliśmy poszkać Nat.

Znaleźliśmy ją na mostku, grzebawa w komputerze, a niedługo potem przez drzwi wszedł, a właściwie wleciał Roggers z kapitanem piratów.

- Mogłeś zapukać. - powiedziała spokojnie rudowłosa. Steve wstał i podszedł do nas.

- Na nas nie patrz my dopiero przyszliśmy. - powiedziałam podnosząc ręce w geście obronnym. 

- Więc co tu robisz? - spytał blondyn. - Miałaś pomagać w ewakuacji zakładników. Przez ciebie mogą zginąć!

- Spokojnie wiem co robię. - odpowiedziała.

Nagle francuz wstał, rzucił granad i uciekł. Loki stworzył między nami tarczę, dzięki czemu nic nam się nie stało. 

- Spieprzyłam. - wzdychnęła rudowłosa.

- Na maksa. - mruknął kapitan i wyszedł. 

----~*~----  

- Tobie też coś nie pasowało? - spytałam rogacza, kiedy byliśmy w głównej bazie T.A.R.C.Z.Y.

- I to nawet bardzo. Zwykli piraci zaatakowali super zabezpieczony statek wojskowej organizacji, a co najdziwniejsze prawie im się udało. - mówiąc to zaczął drapać się w brodę. 

Wróciliśmy do Stark Tower i zaczęliśmy cieszyć się sobą  ( ͡° ͜ʖ ͡°). Następnego dnia dowiedzieliśmy się że Fury jest ranny. Przeteleportowaliśmy się do szpitala i po krótkim szukaniu znaleźliśmy salę. 

- Co z nim? - spytaliśmy Roggersa.

- Trzy strzały. - szepną blondyn.

- Czemu był u ciebie? - dopytywała Romanoff.

- Nie wiem. - Nat chciała już coś powiedzieć, ale stan Nicka się pogorszył. Po paru próbach, lekarze stwierdzili zgon. Wszyscy obecni byli załamani i przybici. 

 W kostnicy Wdowa stała przy zwłokach szefa T.A.R.C.Z.Y.

- Muszę go zabrać. - powiedziała szatynka, po czym rudowłosa zakryła twarz Furiego prześcieradłem i wyszła, a my za nią.

Coś czuje że teraz zaczną się jaja jak ta lala.


 --------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że rozdział jest taki krótki, ale uznałam że teraz będzie dobry moment, by zakończyć ;)

P.S: Jestem pozytywnie zaskoczona przyjęciem kontynuacji :D Cieszę się że komuś te bazgroły się podobają i tym razem postaram się by zakończenie było dobre :)

Chociaż nigdy nie nie wiadomo...

Zabawy z Nożami 2 - Powrót po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz