/3\

826 77 12
                                    

Z Jotunheim udaliśmy się na Midgard. Loki (oczywiście  ubrany jak człowiek) zrobił nie małą furorę. Okazało się że w wierzy znajduję się też Banner, Nat, Clint i Steve, co mnie nieźle zdziwiło. Oni zawszę się pojawiają kiedy ich trzeba, albo dzieję się coś ciekawego. Wracając, rogacz też cieszył się 

Oczywiście odbyła się jeszcze jedna impreza (tak wiem, Stark przesadza). Ja i Loki wyszliśmy szybciej.

Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżko, a po między nami zapadła niezręczna cisza.

- Ile pamiętasz? - spytał przerywając ją.

- Chyba dość dużo. Ostatnie moje wspomnienia dotyczyły tego że Cap miał nam przedstawić Susane... - na dźwięk tego imienia rogacz spiął się - Dalej nie pamiętam.

- Jak przypuszczam wiesz mniej więcej co się działo?

- Tak mniej więcej, ale nadal nie wiem paru rzeczy.

- Na przykład?

- Jak zginęłam? - znów się spiął. Najwidoczniej było to dla niego bolesne wspomnienie.

- Jak już pewnie wiesz Susan była szefową Hydry i oszukała nas. Postanowiliśmy się zemścić. Obmyślaliśmy plan i zrealizowaliśmy go. Susan trafiła do celi...niestety uwolniła się i przeprowadziła atak na Stark Tower. Do walki dołączyła Celi. Moja "narzeczona". Obaliły mnie,a reszta drużyny była zbyt zajęta walką. Kiedy Celi wymierzyła cios...podstawiłaś się ty. Umarłaś zamiast mnie. - ostatnie słowa wymówił z wielkim bólem, zresztą cała opowieść była opowiedziana z wielkimi wyrzutami sumienia - Na początku...obwiniałem Avengers, bo mi nie pomogli, ale doszedłem do wniosku że to nie ich wina. Wybiliśmy Hydrę i ich pomocników w pień, kiedy skończyliśmy porządki nie miałem co robić. Wróciłem do Asgardu prosić Odyna o twoje wskrzeszenie. Nie mógł, nie miał takiej mocy, więc wróciłem na Jatunheim. - przytuliłam rogacza, a ten mocno mnie objął. - Ja...kocham cię Demi.

- Ja ciebie też rogaczu...

----~*~----

Pov Loki

Kiedy kładliśmy się spać modliłem się żeby to nie był sen. Mocno przytuliłem Demi.

- Loki...dusisz.

- Przepraszam - poluzowałem lekko uścisk. I o dziwo szybko zasnołem.

Następnego dnia obudziłem się sam, ale w wieży, więc nie wszystko stracone. Szybko się ogarnąłem i wyszyłem z pokoju. W salonie spotkałem wszystkich Avengers...Demi też.

- Ale co ciebie to obchodzi? - spytał Stark popijając swojego drinka.

- Muszę to wiedzieć! - krzyknęła Demencja.

- Co się dzieje? - spytałem.

- Twoja dziewczyna wariuje. - odpowiedział miliarder.

- Zostałam wskrzeszona muszę wiedzieć przez kogo i jakie ma wobec mnie zamiary! - podszedłem do niej i delikatnie położyłem dłonie na jej ramionach.

- Spokojnie Demi, mamy czas. Na razie daj nam się tobą nacieszyć. Nie widzieliśmy cię 6 lat. Wiem że się boisz, ale masz nas. Nic ci się nie stanie. Obiecuję. - Demencja wzdychnęła cicho, po czym przytuliła się do mnie.

- Ale potem pomożesz mi.

- Przysięgam - uśmiechnąłem się lekko.

- Przepraszam że przerywam tą jakże romantyczną scenę, ale zapomnieliście o nas - mówiąc to Thor objął nas obu i przytulił, a za nim poszła reszta, nawet Tony.

Minął miesiąc. W tym czasie Demi często pytała mnie o niektóre wspomnienia, a ja z chęcią jej opowiadałem. Co prawda w wierzy był tylko Tony, reszta bywała od czasu do czasu. 

Pov Demi

Pomagałam Starkowi przy jednej ze zbroi, kiedy do pokoju zbrojowni wszedł Loki.

- Jak wam idzie? - spytał.

- Jakoś. Stark, co ty tu zrobiłeś?

- To był tylko mały test.

- Mały? - nagle wokół Tony'ego pojawił się biały okrąg.

- Demencja, Loki?

- My nic nie robimy... - odpowiedzieliśmy wspólnie, po naszych słowach miliarder zniknął, a na jego miejscu pojawiła się mała karteczka z adresem. 

- Idziemy po niego? - spytałam

- Muszę się nad tym zastanowić. Bez niego będzie tak spokojnie...

- Hmmmmmmm...

----~*~----  

Doszliśmy do wniosku że lepiej po niego pójść, bo jak wróci to zrobi nam z dupy jesień średniowiecza. Staliśmy przed opuszczoną chatą.

- Czy my zawsze musimy się w coś wplątać? - spytałam, przewracając oczami. 

- Jak widać, ale przynajmniej mamy co robić. - zaśmiał się gorzko rogacz. - Dobra wchodzimy. - mówiąc to podszedł do drzwi, a ja za nim. 

Loki sięgnął po klamkę, ale zanim to zrobił oślepiło nas światło. Zasłoniliśmy twarze przedramieniami. Nagle blask lekko przyciemniał, a na środku zauważyliśmy ciemną plamę. 

- W końcu się pojawiliście. - usłyszeliśmy męski głos, ale nie tak jak normalnie, ale w głowie. Z plamy wyszedł starzec, wyglądający na japończyka, czy chińczyka.  Miał długą, gęstą, szarą brodę. Ubrany był w kremową szatę z białymi i złotymi dodatkami. - Nazywam się Jurōjin* i jestem jednym z 7 bogów szczęścia. - dodał, podchodząc bliżej nas. 

- Kolejny bóg? - spytałam zdziwiona.

- Tak, ale przejdźmy do rzeczy. Ja cię wskrzesiłem - osłupiałam. Odpowiedz na pytanie, które dręczyło mnie odkąd wstałam z grobu tak po prostu pojawia się, samo z siebie?

- Ale...po co? Jak?

- Jestem bogiem długowieczności, więc nie był to dla mnie duża trudność, a dlaczego to zrobiłem? A czemu nie?

- Zaraz, zaraz...ożyłam bo miałeś taki kaprys!? - krzyknęłam rozwścieczona. 

- Tak. - powiedział spokojnie. 

- Co kurwa!? - ryknęłam. - To ja tu zachodzę w głowę jak i dlaczego, a tu tak dla kaprysu!? CO KURWA!? Równie dobrze mogłeś wskrzesić kogokolwiek!

- Ale tylko ty mnie zaciekawiłaś na tyle by to zrobić. Ostatnimi czasy świat jest...przewidywalny. Znam twą przeszłość i teraźniejszość, ale chętnie zobaczę twą przyszłość. Coś mi się widzi że będzie ciekawie. - starzec nagle zniknął, a światło rozbłysło na nowo oślepiając nas. Po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz. Niedługo potem z drzwi wyleciał Stark uderzając twarzą w ziemie. Tony wstał i zaczął wypluwać ziemie i trawę z ust.

- Jak ja was nie znoszę. - warknął miliarder otrzepując ubranie. 

-------------------------------------------------------------------------------------- 

Pewnie na waszych twarzach maluje siarczysty WTF. Jak to wskrzeszona od tak? Przyznaje że nie miałam pomysłu. Dlatego też kontynuacja pojawiła się tak późno, ale mam nadzieje że nie jest aż tak źle. 

Zabawy z Nożami 2 - Powrót po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz