39.

980 19 0
                                    

Ze zdziwieniem wpatrywałam się w tą wiadomość. Moje uczucia mieszały się ze strachem, bo nie wiedziałam, co się dzieje. Nie odbierał telefonu, dlatego, długo nie myśląc, zebrałam się i wyszłam z domu. Szybkim krokiem szłam do tamtego budynku.

-Adam! - krzyknęłam na wejściu.

Przejrzałam cały dom, jednak chłopaka nigdzie nie było. Moje serce ze strachu, o mało nie wypadło z piersi. Poczułam pod powiekami łzy.

-Nie... Tylko nie to... - szepnęłam do siebie.

W drugim także go nie było. Zaczęłam szukać go po każdym opuszczonym domu, jaki tam stał, ale nigdzie go nie było. Pobiegłam po Kamila. W biegu już wyjaśniałam, o co mu chodzi, gdy nagle w oczy rzucił mi się jeden blok. Szyby były wybite, i był oddalony od głównej ulicy. Skręciłam w uliczkę, na której końcu stał ten dom.

-Adam! - krzyczałam raz po raz.

Nie było go w żadnym domu, jednak były jeszcze jedne drzwi na samej górze. Strych. Gdy weszłam do środka, po policzkach popłynęły mi łzy. Nie.mogłam w to uwierzyć. Adam leżał jak trup na brudnej podłodze, a po jego nadgarstkach kapała krew.

*

N

ie zastanawiałam się długo. Rozerwałam bluzkę, którą miałam na sobie i owinęłam mu na ramieniu.

-Adam - jęknęłam.

Patrzyłam w jego puste spojrzenie, było mi wstyd, że to moja wina. Moje łzy kapały na jego twarz. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam po karetkę. Opowiedziałam, co się stało, gdzie jestem i kim. Obiecali, że będą jak najszybciej. Moim zadaniem jak na razie było przywrócenie mu oddechu. Pamiętałam to ze szkoły, ale byłam tak roztrzęsiona, że nie dałam rady. Jeszcze raz wykręciłam numer do Kamila i po kilku minutach był na miejscu. Od razu zabrał się do roboty, a ja odsunęłam się pod ścianę. Chwilę później usłyszeliśmy sygnał karetki i Kamil mnie po nich wysłał. Jednak czułam, jakby ktoś mnie przygwoździł. Patrzyłam w martwe spojrzenie swojego brata, czułam się taka bezbronna. Na szczęście ratownicy weszli do pokoju i od razu zajęli się chłopakiem. Kamil podszedł do mnie i mnie przytulił. Pozwolił, bym płakała na jego ramieniu, i to nie pierwszy raz. Chciałam jechać z nim, ale mi nie pozwolili.

-Gdybym go znalazła wcześniej - szepnęłam.

Kamil potrząsnął mnie za ramiona i kazał, bym spojrzała mu w oczy. Zaczął mnie zapewniać, że to nie jest moja wina i obiecał, że pojedzie ze mną do szpitala. Wiedziałam, że zrobił dla mnie już wiele, dlatego pokręciłam głową.

-Dam sobie radę.

-I tak z tobą pojadę - zdecydował.

Znaleźliśmy przystanek autobusowy niedaleko od tego wypadku, tylko musieliśmy poczekać.

-Kiedy będzie? - zapytałam.

Chłopak akurat sprawdzał odjazdy stąd nocnych autobusów.

-Za 20 minut - oznajmił.

Zacisnęłam pięści i czekaliśmy. Cały czas narzekałam, że to była moja wina.

-Olga! - podniósł głos.

Spojrzałam na niego zaskoczona, urywając w połowie zdania.

-To nie jest twoja wina - powiedział już spokojniej.

Chciałam zaprotestować, ale akurat nadjechał autobus. Weszliśmy do niego, a Kamil kupił bilety. Reszta drogi minęła w ciszy, mimo długiej jazdy autobusem. Gdy zatrzymał się przed szpitalem, wyskoczyłam na zewnątrz i biegiem pokonałam wejście do szpitala.

-Przepraszam! - zaczepiłam pielęgniarkę.

-W czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie.

Powiedziałam, że szukam chłopaka, którego niedawno przywieziono z podciętymi żyłami.

-Oj, nie mogę, kochanie, cię tam wpuścić, chłopak leży na OIOM-ie - wyznała.

-Mogę go chociaż zobaczyć? Proszę! - jęknęłam.

Obok mnie już jakieś kilka minut stał Kamil, jednak na niego nikt nie zwrócił uwagi.

-Kim jesteś dla niego? - zapytała.

-Siostrą - wyznałam.

Bo nadal według prawa nią byłam. A teraz zostawić go nie mogłam.

-No dobrze, kolega niech zostanie, chodź za mną - westchnęła.

Ucieszyłam się i ruszyłam za kobietą. Po kilku korytarzach doszliśmy pod same drzwi. Zobaczyłam, jak leży na łóżku. Oddychała za niego maszyna, bo nie był na tyle stabilny, by oddychać sam. Był taki bezbronny. Po policzkach płynęły mi łzy, a ja pragnęłam tylko tego, by się ocknął.




Hejka! 😊
Jak mija Wam wieczór? U mnie całkiem miło.
Jedna wiadomość, a doprowadziła do tego, że Olga zaczęła go szukać. Gdy traciła nadzieję, w końcu go znalazła. Chłopak nie oddychał. Zadzwoniła po pogotowie i Kamila, bo sama nie zdołała rady przywrócić mu oddechu. A teraz stoi w szpitalu, i czeka.
Jak długo będzie czekać? Czy konkurs nadal będzie za kilka tygodni, a może to już bliżej? Z kim zatańczy Olga?
Jeśli się podoba to gwiazdkujcie i komentujcie! 😊
Dziękuje! 💖
Do zobaczenia w epilogu! 😍

Taniec tylko z nim... ☆Zakończone☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz