Rozdział I

1.4K 122 25
                                    

   Zbliżał się ostatni dzień wakacji, a tym samym ostatni dzień "pełnoetatowej pracy" Donghyucka w restauracji jego brata. Był to jedyny sposób by odwdzięczyć się Taeyongowi za wszystko co dla niego zrobił i chociaż w pewnym stopniu pomóc w zamian za opłacenie szkoły. Odkąd chłopak był mały wiedział, że jego zamiłowaniem jest teatr i muzyka. Jako dziecko chodził potajemnie ze swoimi dziadkami i bratem na różne spektakle. Nie był jak swoi rówieśnicy, nie kręciły go najnowsze filmy Marvela o superbohaterach czy Gwiezdne Wojny. On uwielbiał wystąpienia przepełnione pasją. Nieważny był ich rodzaj. Mógł być to romans, dramat, komedia, a nawet opera. Hyuck i tak patrzył na scenę z podziwem, łzami wzruszenia w oczach i z chęcią bycia kiedyś na miejscu aktorów- na scenie, która wydawała mu się najbardziej magicznym miejscem na całym świecie. Niestety jego rodzice nie akceptowali marzeń młodszego syna i zabraniali mu robić jakichkolwiek rzeczy związanych z teatrem. Po śmierci dziadków nie miał z kim chodzić na sztuki, które były tak bliskie jego sercu. Bowiem to właśnie oni przekazali wnukowi miłość do występów na żywo. Donghyuck bardzo kochał swoich dziadków. Za ich życia obiecał, że mimo przeciwwskazań rodziców spełni swoje marzenie i zrobi wszystko, żeby to właśnie ono stało się jego pracą. 

   Gdy powiedział matce, że nie chce być prawnikiem ta nie była zdziwiona. Mimo wszystko chciała by syn był kiedyś osobą bardzo szanowaną i bogatą tak jak ona i jej mąż. Zrobiłaby wszystko by Hyuck był jej posłuszny i robił to co się mu każe. Chciała podporządkować sobie obu synów tak, by w przyszłości mogła oddać swoją kancelarie w ręce zaufanych osób. Starszego syna- Taeyonga wiele lat temu zapisała na profil humanistyczny. Ten nie mógł znieść obsesji matki na puncie rozwijania swojego imperium prawniczego. Chłopak rzucił szkołę, co nie spodobało się się matce. W rezultacie wyrzuciła syna z domu, a ten zmuszony był zamieszkać w domu rodzinnym swojej dziewczyny. Donghyuck był jednak o wiele bardziej uparty od brata. W wieku 16 lat oznajmił rodzicom, że chce uczyć się w prywatnej szkole artystycznej, a nie na humanie. Ci wyśmiali go i zapewnili, że nigdy w życiu nie zapłacą za jego edukacje w takiej szkole. Zrozpaczony chłopak zadzwonił do Taeyonga i wyżalił mu się z zaistniałej sytuacji. Starszy zaproponował mu przeprowadzkę do swojego apartamentu, który dzielił wraz ze swoją narzeczoną Irene. Zadeklarował też, że opłaci naukę brata, ponieważ chciał by chociaż on mógł robić to co kocha. Młodszy nie zastanawiał się zbyt długo. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy i zostawił rodzicom kartkę, żeby go nie szukali, bo on i tak nie wróci do domu, dopóki go w pełni nie zaakceptują. Wyszedł z domu i udał się do centrum Seulu, by rozpocząć nowe życie. Po krótkiej rozmowie z bratem pojechał zawieźć dokumenty do jego wymarzonej szkoły. Było to jednoznaczne z tym, że pierwszego września stanie się on uczniem School of Performing Arts.

***

–Hae, czy ty mnie w ogóle słuchasz?!–krzyknął Renjun wyrywając przy tym chłopaka z zamyślenia.

–Przepraszam, mógłbyś powtórzyć?–odpowiedział mu młodszy.

–Ughhh... Pytałem się czy jesteś już przygotowany do szkoły. Wiesz, odkąd Jeno poznał Jaemina spędza z nim strasznie dużo czasu, więc zastanawiałem się czy może...–Chłopak zaczął, jednak jego przyjaciel przerwał mu, doskonale wiedząc, co starszy miał na myśli.

–Jasne, że chcę z tobą siedzieć w ławce na koreańskim. I na angielskim, matematyce, muzyce i wszystkich innych przedmiotach–odpowiedział roześmiany Donghyuck, który w tamtym momencie odłożył na blat tacę z brudnymi naczyniami.

   Lee i Huang poznali się w pierwszej klasie szkoły artystycznej, lecz zbliżyli się do siebie dopiero po kilku miesiącach. Oboje mieli niesamowite głosy. Trafili oni do tej samej grupy zaawansowania, a nauczyciele często dobierali ich w parę podczas zajęć wokalnych. Twierdzili, że głosy Hyucka i Renjuna idealnie ze sobą współgrają i słuchanie ich w duecie to czysta przyjemność. Spowodowało to, że z czasem zaczęli się do siebie przekonywać i bardzo się polubili. Niestety rozmawiali oni ze sobą tylko podczas zajęć praktycznych. Obydwoje od początku nie odzywali się do siebie publicznie, ponieważ ich przyjaciele Jeno i Jaemin nie przepadali za sobą. A jak wiadomo wróg przyjaciela to twój wróg. Hyuck znał Nanę od piaskownicy, a Renjun wraz z Jeno zaprzyjaźnili się w gimnazjum. Gdy ich przyjaciele zrozumieli, że wszystkie kłótnie były zupełnie niepotrzebne i rozumieją się jakby znali się od zawsze, cała czwórka zaczęła spędzać razem czas. Chińczykowi spadł kamień z serca. Nie wyobrażał sobie co by było, gdyby musiał ukrywać przyjaźń z Haechanem. Od tamtej pory byli nierozłączni, aż do czasu gdy nadeszła wiosna, a wtedy Jaemin i Jeno zaczęli się ze sobą spotykać. Owszem nadal spędzali dużo czasu całą paczką. Jednak wszystkie próby wypadów pozaszkolnych kończyły się słowami „Bo wiecie, my wtedy chcieliśmy iść do Jeno i się pouczyć", lub „Przepraszam, ale mamy już inne plany". I w ten sposób nierozłączna czwórka przyjaciół rozłączyła się.

–Wiesz, słyszałem, że w tym roku do szkoły ma dojść jakiś nadzwyczajny uczeń, który przeskoczył naukę o rok. Podobno jest genialnym tancerzem i całkiem nieźle rapuje–krzyczał Chińczyk do Donghyucka, który biegał pomiędzy stolikami i zbierał zamówienia. Renjun już dawno zdążył przyzwyczaić się do zabieganego trybu pracy Haechana.

-Pewnie i tak nie przebije rapu Marka...-westchnął młodszy. W końcu cała szkoła wiedziała, kto jest ,,królem rapu".

–Ani tańca Sichenga... On jest najlepszy.–Jego policzki zarumieniły się na samą myśl o starszym koledze.

Pomiędzy przyjaciółmi nastała cisza. Jednak nie trwała ona zbyt długo.

–Masz zamiar zrobić coś ze swoim związkiem? Przecież widzisz, że to nie ma sensu...–powiedział Renjun podpierając się ręką o blat.

–Nie wiem... może jak nadarzy się jakaś dobra okazja to w końcu to zakończę... Oj nie wiem, zobaczę–powiedział Hyuck po czym posmutniał.

–Ayy Hyuckie, przestań... Nie możesz się go bać i służyć mu do końca życia. Lucas nie jest dla ciebie. On cię traktuje jakbyś nic dla niego nie znaczył, jakbyś był mu potrzebny tylko i wyłącznie wtedy gdy mu się nudzi.–Chłopak był widocznie zmartwiony tym, że jego przyjaciel cierpi.

–Dobra, dobra, postaram się coś z tym zrobić.–Czerwonowłosy mając chwilę wolnego usiadł obok chłopaka.–Jak zerwę z Lucasem, to ten pewnie powie wszystkim, że to on ze mną zerwał przez moją dziecinność, czy coś w tym stylu. Wtedy stanę się szkolnym pośmiewiskiem i ludzie będą plotkować. Ale...–Zaczął, jednak nie dane było mu skończyć.

–Haechan! Jedziesz z zamówieniem, kartkę adresem masz na opakowaniu!–krzyknęła Irene zza lady i posłała mu szeroki uśmiech.

–No przyjacielu, obowiązki wzywają.–Rzucił Hae żegnając się z Renjunem krótkim przytuleniem.

Przez ramię przełożył torbę z pizzą, wsiadł na rower i udał się w miejsce widoczne na
karteczce.

/AN

Enjoy

Właśnie zaczynam poprawiać calutkiego ficzka :^)

✨I can't help falling in love with you • markhyuck✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz