Rozdział XVII

517 80 11
                                    

-Jeśli na następnym treningu Jisung nie przystopuje, to przysięgam, że połamię mu kości.-powiedział Donghyuck rozmasowując swoją obolałą nogę.
-Wiesz, że chciał dla nas dobrze... Po prostu musi zrozumieć, że nie jesteśmy tak sprawni jak on.-odpowiedział mu Mark, który bawił się jego włosami.
-Nie jesteśmy nawet w dziesięciu procentach tak sprawni jak on.-młodszy oparł głowę o ramię swojego chłopaka.
-Tu się z tobą zgodzę.-zaśmiał się-Porozmawiamy z nim, żeby trochę przystopował. Z resztą pewnie nie tylko my nie dajemy rady.
-Zgaduję, że Renjun właśnie umiera z bólu.-czerwonowłosy pomyślał o swoim przyjacielu, którego wytrzymałość fizyczna jest równa zeru.
-O wilku mowa.-powiedział Kanadyjczyk odwracając się w stronę drzwi do stołówki, przez które wparował Chińczyk.
-HAEEECHAAAN!-krzyknął ze łzami w oczach-Ja nie dam rady!-powiedział i usiadł pomiędzy parą.
-Skąd ja wiedziałem, że tak będzie.-zaśmiał się najmłodszy z nich-My też cierpimy z powodu treningu, więc będziemy rozmawiać z Jisungiem, nie martw się.-pogłaskał go po ramieniu.
-Rano jak wstałem z łóżka, to myślałem, że się przewrócę! No normalnie nie mogłem ustać na nogach, tak mnie bolą!-Renjun wzdychnął głośno o złapał się za biodra.
-Wiem co czujesz.-powiedział Mark wsadzając kawałek kiełbaski do buzi-Rano miałem ochotę sturlać się ze schodów, ale stwierdziłem, że to może być niebezpieczne. koniec końców zszedłem z nich normalnie, ALE-tu zrobił przerwę-ból był tak okropny, że myślałem, że mnie zaraz złapie skurcz.
-I właśnie dlatego cieszę się, że w moim bloku jest winda.-zaśmiał się Hyuck-Serio, cieszę się, że mam windę.
-Gdybyś jej nie miał to przynajmniej byłbyś chudy.- Chińczyk puścił do niego oczko, a Haechan otworzył usta z niedowierzania.
-Dzięki kościotrupie. To było bardzo miłe.-uśmiechnął się sztucznie, a Mark siedział cicho, by przypadkiem nie palnąć czegoś głupiego.
-Wiesz przecież, że żartowałem.-szatyn pstryknął go w czoło śmiejąc się-Hyuck no nie obrażaj się.
-Wiem.-wystawił język- I nie mam kompleksów na punkcie mojej wagi więc szczerze, nawet jakbyś mówił serio to by mnie to nie ruszyło.-zaśmiał się.

Chłopcy usłyszeli dzwonek, który oznajmiał rozpoczęcie się lekcji. Mark przytulił swojego chłopaka i cmoknął go w usta, po czym udał się na lekcję wychowania fizycznego, a drugoklasiści poszli w stronę sali od języka koreańskiego. Tam czekała na nich przykra niespodzianka w postaci sprawdzianu. Nauczycielka rozdała każdemu uczniowi kartkę papieru kancelaryjnego i zapisała na tablicy temat wypracowania: Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? W rozprawce uzasadnij swoje zdanie. Donghyuck przez chwilę zastanawiał się, czy użyć przykładów z jego życia jako argumentów, ale uznał, że byłoby to niestosowne.

***

-Gdzie mnie zabierasz?-zapytał patrząc na przystojną twarz chłopaka, który skupiony był na drodze.
-Tam, gdzie nikt nas nie znajdzie.-odpowiedział i położył dłoń na udzie młodszego, którego policzki przybrały różowy kolor.
-Daj mi chociaż jakąś podpowiedź.-wydął policzki, żeby złamać starszego.
-Moje kochanie się niecierpliwi?-uśmiechnął się zadziornie-Za chwilę zobaczysz. Spodoba ci się.

Młodszy oparł łokieć o szybę samochodu i odwrócił głowę. Podziwił piękne, gwieździste niebo, które było tego wieczoru wyjątkowo jasne. Chłopak nie mógł się doczekać przyjazdu na miejsce. Czuł, że ta noc będzie wyjątkowa i że nie zapomni jej do końca życia. Po kilku minutach poczuł jak silnik samochodu cichnie, a starszy wyciąga kluczyk ze stacyjki.

-Jesteśmy na miejscu.-powiedział wyższy i wysiadł z pojazdu. Po chwili drugi chłopak zrobił to samo.

Znajdowali się na skraju lasu. Starszy chwycił swojego chłopaka za rękę i udali się w głąb ciemnych drzew. Było już bardzo ciemno, a pomimo to on wiedział gdzie iść. Młodszy dostrzegł w oddali coś jasnego. Z każdą chwilą byli coraz bliżej jasnego punktu, a po pewnym czasie Znaleźli się tuż obok niego. Jasny księżyc odbijał się od tafli wody w jeziorze, przy okazji oświetlając lekko mały drewniany domek, który znajdował się nieopodal.

-Ale tu jest pięknie.-powiedział młodszy.
-Cieszę się, że ci się podoba.-uśmiechnął się, po czym schylił się lekko, by pocałować chłopaka, który od razu zarzucił mu ręce na szyję.

Jego usta były tak cudownie miękkie, że starszy wciąż chciał więcej. Wiedział jednak, że młodszemu się to nie spodoba więc po chwili oderwali się od siebie, a wyższy chłopak wyciągnął z plecaka duży koc, który położył na piasku. Zdjął z siebie koszulkę i spodnie, po czym udał się w stronę wody, wołając przy tym swojego chłopaka. Ten zrobił to samo i po chwili obydwoje byli zanurzeni w przyjemnie chłodnej wodzie. Młodszy oplótł nogami biodra starszego i patrzył się w jego głębokie oczy. Delikatnie musnął jego usta i przygryzł jego dolną wargę prosząc o dostęp. Starszy złapał go za pośladki i po chwili to on dominował nad chłopakiem, nadając pocałunkowi rytm. Woda chłodziła ich rozgrzane ciała, przy okazji przyprawiając ich o dreszczyk. Chłopcy oderwali się od siebie na chwilę. Ich czoła stykały się ze sobą i patrzyli sobie prosto w oczy. Starszy przejechał dłonią po policzku chłopaka. Młodszy był całym jego światem.

-Kocham cię Hyuckie.-powiedział i cmoknął lekko młodszego w usta.
-Ja ciebie też Yukhei.

***

-Lee Donghyuck!-krzyk nauczycielki obudził czerwonowłosego, który najwidoczniej zasnął zaraz po napisaniu wypracowania.

Serce chłopaka biło strasznie szybko. Dlaczego właśnie teraz jego umysł musiał mu przypomnieć o Lucasie. Akurat wtedy, kiedy był szczęśliwy.

-Słyszysz co do ciebie mówię?!-krzyknęła pani Kang, która była mocno zdenerwowana faktem, że uczeń zasnął na jej lekcji.
-Przepraszam.-powiedział Haechan. Chłopak przerzucił plecak przez ramię i wyszedł z klasy.
-Hyuck, gdzie ty idziesz?-krzyknął za nim Renjun, jednak przyjaciel go nie usłyszał.

Drugoklasista pobiegł na dach szkolny. Zamknął za sobą drzwi i usiadł na samej krawędzi dachu. Otworzył małą kieszonkę w plecaku i wyjął. Szukał papierosów, lecz po chwili przypomniał sobie, że oddał je swojemu chłopakowi. Donghyuck z pustką w oczach wpatrywał się w szkolne boisko, które znajdowało się tuż pod nim. Nawet nie zorientował się, kiedy po jego twarzy zaczęły spływać łzy. Czerwonowłosy usłyszał, jak drzwi się otwierają, a następnie zamykają. Kroki z każdą sekundą wydawały się mu bliższe.

-Renjun powiedział mi, że wybiegłeś z sali, coś się stało Hyuckie?-zapytał Mark obejmując chłopaka od tyłu.
-Nic mi nie jest.-powiedział młodszy trzęsącym się głosem.
-Hycukie, ty płaczesz?-chłopak szybko usiadł po jego lewej stronie, a ten obrócił głowę o wytarł łzy se swoich policzków.
-Nie.-skłamał.
-Ej, co jest?-zapytał starszy z troską i chwycił jego twarz w dłonie i obrócił ją w kierunku swojej. Od razu zobaczył zaczerwienione oczy chłopaka. Nie mówiąc nic więcej, po prostu przytulił mocno Donghyucka, który w tamtym momencie wybuchł płaczem.
-Tak bardzo go nienawidzę, Mark.-powiedział młodszy wtulając się w szyję bruneta-Żałuję, że kiedykolwiek go poznałem.
-O kim mówisz, Hyuckie?-zapytał głaszcząc swojego chłopaka po głowie.
-O Lucasie, tak strasznie go nienawidzę.-zaszlochał.

//AN

Cześć wszystkim! Mam dzisiaj bardzo pracowity dzień, w końcu dodałam rozdział i przy okazji chciałabym was zaprosić do czytania mojej nowej książki, którą opublikowałam właśnie dzisiaj!

https://www.wattpad.com/story/162020812-incorrect-quotes・nct

Rozdziały będę pojawiały się dosyć często, między innymi wtedy, kiedy nie będę miała czasu, by napisać rozdział do tego fanfika. Mam nadzieję, że miło się przyjmie.

Chciałabym wam również podziękować za 1000 wyświetleń! Jest to ogromna liczba i nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie czytał moje wypociny. A tu taka ogromna niespodzianka! Jestem wam bardzo wdzięczna za czytanie, głosowanie i komentowanie.

Jeśli spodobał Ci się rozdział to zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz! <3

✨I can't help falling in love with you • markhyuck✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz