Rozdział XX

504 86 16
                                    

-Puść mnie i nie waż się już nigdy więcej dotknąć.-powiedział czerwonowłosy próbując wyjść z uścisku starszego.

-A może byś się najpierw ze mną przywitał?-Lucas pociągnął chłopaka ku sobie-"Cześć kochanie", albo "Tęskniłem"?

-Jesteś dla mnie nikim, zwykłym śmieciem, więc nie mam najmniejszego zamiaru tak do ciebie mówić.-wysyczał młodszy zaciskając pięść-Żałuję, że zdałem sobie z tego sprawę tak późno.

-Za kogo ty się masz, żeby tak się do mnie odzywać?!-Chińczyk spoliczkował Donghyucka, po czym chwycił go za ramiona-Już zapomniałeś ile dla ciebie zrobiłem?

-Mówisz o zmarnowaniu ponad roku z mojego życia?-zaśmiał się-Weź nie pierdol i znajdź sobie nową osobę, którą będziesz się bawił.-drugoklasista zaczął uderzać w tors starszego.

-Nie rozśmieszaj mnie. Że niby zmarnowałem twój czas? Nie pamiętasz już, jak bardzo byłeś we mnie zakochany?-chłopak chwycił w dłoń twarz młodszego i przybliżył ją do swojej-Może to ci przypomni.-powiedział i złożył pocałunek na ustach Haechana, przygryzając mocno jego dolną wargę. Ten od razu go odepchnął, co wywołało złość u starszego.

-Nic się nie zmieniłeś. Tak samo arogancki i zarozumiały.-młodszy wyrwał się z rąk Yukheia i biorąc wcześniej swój plecak, szybkim krokiem udał się w kierunku drzwi wyjściowych-Nawet nie waż się do mnie zbliżać.

Donghyuck trzasnął drzwiami i zaczął schodzić po schodach na których spotkał chłopaka, z którym był umówiony na dachu. Szybko chwycił Marka za nadgarstek i pociągnął go za sobą.

-Hyuck, co się...-czarnowłosy zauważył łzy płynące po policzkach młodszego, oraz krew, która sączyła się z dolnej wargi.

-Zaraz ci wszystko wytłumaczę.-przerwał mu.

Chłopcy weszli do łazienki znajdującej się na trzecim piętrze. Piętro to należało do bardzo dużych, lecz jego potencjał nie został w pełni wykorzystany, bowiem znajdowały się na nim sale, które przeznaczone były wyłącznie do prowadzenia zajęć pozalekcyjnych. Między innymi znajdowała się tu sala teatralna, w której młodszy rozwijał swoje zdolności aktorskie. Był sam środek lekcji, więc korytarz był opustoszały. Czerwonowłosy doskonale o tym wiedział, specjalnie udał się w miejsce, w którym nie było ludzi. Po zamknięciu drzwi od łazienki, obydwoje usiedli na parapecie, na przeciwko siebie.

-Hyuckie, czemu zbiegłeś z dachu? Ktoś cię uderzył?-zmartwiony dotknął policzka młodszego.

-Tak.-odpowiedział spuszczając głowę i oblizując usta, na których poczuł metaliczny smak-Ale to nie wina uderzenia.-z plecaka wyjął chusteczkę, którą przyłożył do rany.

-Co się tam stało? Przysięgam, że zabiję tego skur...-chłopak kipiał ze złości.

-Mark...-młodszy splótł ze sobą ich palce-Nie chcę, żeby coś ci się stało, więc obiecaj mi, że nie będziesz się w to wtrącał.

-Kogo tam spotkałeś?-starszy poniekąd domyślał się, kim była osoba z dachu. Na lekcji dostrzegł w oddali wysokiego chłopaka z jasną czupryną, lecz nie przyglądał mu się zbytnio. Teraz połączył ze sobą fakty.

-Mark, ja naprawdę nie chcę cię w to wciągać.-westchnął i spojrzał mu głęboko w oczy.

-Donghyuck, kto tam był?-czarnowłosy zszedł z parapetu i stanął na przeciwko Koreańczyka.

-Lucas wrócił...-jego wzrok utkwił w oczach starszego, który bez słowa przytulił chłopaka, jednocześnie gładząc go po plecach. Haechan od razu wtulił się w niego, zaciągając się cudownym zapachem Minhyunga.

✨I can't help falling in love with you • markhyuck✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz