Rozdział 5

268 16 14
                                    

Był już wieczór. Wyłączyłam telewizor i wyszłam na balkon. Zrobiło się już ciemno i było trochę chłodno, ale nie przejmowałam się tym. Zawsze byłam tym typem dziewczyn co lubią spacery w chłodne, jesienne wieczory, a nie leżenie na plaży w niewiarygodnym upale.

Oparłam się o barierkę balkonu i zaczęłam myśleć dlaczego właściwie Beck nie zaproponował mi zgłoszenia na policję tej całej sytuacji. Policja może by coś zadziałała. Pomogła by mi o ile by uwierzyli, że Hydra wciąż działa. Nikt chyba tego nie wiedział prócz mnie i mojego brata. Każdy myśli, że Hydra przestała działać dawno temu co wiadomo z historii. Chociaż gdybym im pokazała co potrafię może by mi uwierzyli i coś zrobili. Poszli byśmy z Beckiem na policję i powiedzieli wszystko. Może coś by to dało. Dlaczego ja sama wcześniej nie wpadłam na to żeby pójść na policję. Chyba jeszcze wtedy nie myślałam racjonalnie.

W tym momencie obok mnie, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, pojawił się mój brat. Stanął obok mnie i podobnie jak ja oparł się o barierkę. Zrobił to prawie bezszelestnie. Staliśmy tam chwilę wpatrując się w miasto.

- Nad czym tak intensywnie myślisz? - spojrzał na mnie, lecz ja dalej wpatrywałam się w budynki miasta i wzięłam głęboki oddech świeżego, jak na Nowy Jork, powietrza.

- Myślę nad tym czy zgłosić to wszystko na policję. - chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Zauważyłam u niego na twarzy delikatne zaskoczenie, które szybko zniknęło.

- Teraz I tak nie możemy nic zrobić. Wiesz, że każdy myśli, że Hydra nie działa. Sama do nie dawna tak myślałaś. Nikt nam nie uwierzy. Wiesz o tym. - zaskoczył mnie trochę jego odpowiedź. Miałam nadzieję, że mnie wesprze i przede wszystkim pomoże.

- Żartujesz sobie ze mnie? Co ja mam innego zrobić? Nic nie mogę. W tym rzecz. Nawet jeśli mi nie uwierzą, co jest prawdopodobne, będę wiedzieć, że przynajmniej coś zrobiłam - mówiąc to spojrzałam mu prosto w oczy poczym znów odwróciłam głowę.

- Słuchaj, mi też jest przykro i źle z tego powodu, ale taka jest prawda. Postaram się coś zrobić w tej sprawie i dowiedzieć się kto I dlaczego Ci to zrobił, ale bez pomocy policji.

- Ciekawe co ty możesz zrobić - powiedziałam to bardziej do siebie niż do niego jednak on chyba inaczej uważał i zaczął znów mówić.

- Mam kontakty. - to była prawda. Beck należał do tych osób co zawsze znały kogo trzeba i umiały wszystko załatwić. To jedna z kilku cech których mu zazdrościłam. - Zimno ci. Zaraz przyniosę Ci bluzę - mówiąc to wrócił do pokoju. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszła mi gęsia skórka na ramionach. Lubiłam zimno więc nie przeszkadzało mi to bardzo. Po chwili poczułam na plecach i ramionach moją grubą, czarną, rozpinaną bluzę. Sięgnęłam po jej brzegi, żeby ją sobie poprawić i bardziej się nią otulić. Odwróciłam głowę w moją lewą stronę gdzie ujrzałam twarz brata.

- Beck.

- Tak? - odwrócił się żeby mnie lepiej widzieć.

- A co jeśli wrócą? - spytałam patrząc mu prosto w jego błękitne tęczówki. On słysząc moje pytanie objął mnie prawym ramieniem i przytulił. Głowę oparłam o jego klatkę piersiową. Wyraźnie słyszałam jak mu bije serce.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - staliśmy tak dłuższą chwilę. Na ciemnym niebie było widać gwiazdy. Chłodne powietrze płatało mi figle rozdmuchując moje włosy tak, że padały one na moją twarz. Ogarnęła mnie fala zmęczenia. Powieki stawały się coraz cięższe. Oczy same mi się zamykały. Ciągle wtulona w mojego brata zasnęłam.

Obudziłam się w swoim łóżku otulona kołdrą. Musiałam zasnąć podczas rozmowy z Beckiem, a potem on mnie pewnie zaniósł do łóżka. To tłumaczy dlaczego byłam ciągle w ubraniach, a nie w piżamie.

Zmusiłam się do pozycji siedzącej. Ciągle zaspana przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam. Przetarłam oczy żeby się trochę rozbudzić co niewiele dało. Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Było równo południe. Super. Przespałam pół dnia. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej nowe, czyste ubrania, którymi okazały się być czarne dżinsy z wysokim stanem i biały luźny t-shirt z jakimś czarnym napisem. Poszłam do łazienki i postanowiłam wziąć prysznic. Może to mi pomoże się obudzić. Ściągnęłam ubrania, weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Na początku z słuchawki prysznicowej leciała ciepła i przyjemna woda lecz po chwili doznałam szoku, ponieważ woda momentalnie stała się zimna. Szybko odsunęłam się od strumienia wody na tyle ile pozwalała mi kabina i wyłączyłam wodę. Świetnie. Nawet już prysznica nie można spokojnie wziąć. Odkręciłam ostrożnie jeszcze raz wodę jednocześnie próbując ustawić coraz cieplejszą temperature. Woda ciągle była zimna. Doszło wreszcie do momentu kiedy gałka nie chciała się dalej kręcić, a ze słuchawki prysznicowej zaczęły lecieć małe zamarznięte kropelki wody. Byłam wściekła. Poprostu super początek dnia. Wyłączyłam wodę. Zmarznięta wyszłam spod prysznica i ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy. Kiedy wyszłam zła jak osa z łazienki skierowałam się do szafy, żeby wyjąć z niej ciepłą bluzę, którą miałam wczoraj. Założyłam ją ale było tylko trochę lepiej. Ciągle mi było zimno.

Poszłam do kuchni. Postanowiłam zjeść na śniadanie drożdżowkę i do tego kakao. Sięgnęłam po kubek, wlałam mleko, wyspałam kakao i włożyłam do mikrofali na dwie minuty. W między czasie usiadłam przy kuchennym stole i pocierałam sobie ramiona żeby podwyższyć moją temperaturę ciała. Pomyślałam, że jak tak dalej pójdzie to będę chyba musiała założyć ciepłe, zimowe skarpety w renifery. W końcu nie wytrzymałam I sięgnęłam po termometr który był w szafce z innymi lekami. Włączyłam go i włożyłam pod pachę. Nagle usłyszałam sygnał mikrofali, który oznaczał, że moje kakao jest już gotowe. Wyciągnęła kubek z mikrofali i usiadłam z nim przy stole. Upiłam łyk. Czułam jak ciepły napój przechodzi przez moje gardło, przełyk, aż wreszcie dolatuje do żołądka. Złapałam ciepły kubek moimi zimnymi dłońmi żeby je ogrzać. Usłyszałam piszczenie termometru. Wyjełam go i wynik na nim bardzo mnie zdziwił. Na termometrze wyświetlało się 36,6°C. Spróbowałam jeszcze raz, sięgając jednoczesnie po moją upragnioną drożdżówkę z budyniem. Usłyszałam piszczenie termometra I szybko go wyjełam. Wynik był ten sam co poprzednio. To było bardzo dziwne. Wzięłam kolejnego kęsa drożdżowki i sięgnęłam po kubek. Upiłam łyk napoju i doznałam kolejnego szoku dzisiaj, ponieważ jak można się domyślić kakao było zimne. Wniosek tych wszystkich porannych zdarzeń był tylko jeden. Moja moc znów zaczęła szaleć. Zapowiadał się bardzo długi dzień.

***

Przepraszam, za tą przerwę. Poprostu nie miałam też zbytnio czasu, ale wreszcie jest! Jeśli macie jakieś teorie lub pytania dotyczące opowiadania to zapraszam na dół do sekcji komentarzy ;D

Poza tym chciałam bardzo podziękować @brunetka32, która dała mi bardzo dużo rad dotyczących fabuły i pisania opowiadania. To moje pierwsze opowiadanie więc dziękuję za każde wytykane mi błędy oraz dawanie rady. Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie dzięki nim coraz lepsze. ;3

Ból NiewiedzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz