🎇🎆~Niezapomniana Impreza~🎆🎇

416 35 35
                                    

Zamówienie dla MigdaLove_Sny

~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaczęło się to niewinnie... Ta historia cała... Przez co Fresh w swym domu... Znalazł robaka co pełzał po ścianach...

Wracając do powieści ,która jest szalona ,trzeba wspomnieć także jak się to zaczyna...

Jest południe , w piątek słońce praży niczym suchy piasek na gorącej plaży...

Wszystko niby fajnie ,ładnie się zaczyna ,lecz tu nagle w domu impreza się zaczyna...

Lust barmanem , Fresh na stole kręci zadkiem jak jakimś porządnym łomem, tak wywija , tak wywija i po chwili stół się kiwa...

Tak się kiwa ,że już nagle Fresh ląduje na dywanie ,ah to straszne , niesłychanie !

Wnet do niego, maksymalnie podbiegają Sans z Reaperem ,który tańczył kaloryferem...

Sans zdziwiony tym zjawiskiem bierze Fresha na barana i udaje kapitana ,lecz Fresh dobrze wie ,że Sans z downem urodził się...

Nie pomoże nawet ksiądz ,co pod dywan schował koc , lecz Lust wiedział gdzie on jest i posolił solą pieprz...

Wszystko niby bardzo dziwne , lecz dopiero to początek ! Co jak gdyby zrobić w końcu jakiś karaoke konkurs ?

Zbiegli wszyscy się do kuchni , gdzie na blacie przy szufladzie stoi radio z mikrofonem no i czeka na ofiarę.

Jako pierwszy idzie Blue co już wodę zjadł i słój...

Podszedł wolno , trochę zgrabnie i mikrofon pochwycił właśnie , lekko dotkną swym językiem i polizał go po czubku po czym rzucił pomalutku...

Wyszedł z kuchni ,wszedł do lutni i zabębnił na klarnecie aby wiosna była w lecie...

Geno zdziwił się normalnie ,lecz on także minimalnie podszedł sobie do stolika i zabrał do ręki chomika...

Gdy już myślał ,że go hapsnie ,ten go gwoździem w net trzaśnie , lecz nie koniec jego życia ,bo przecież wypił red bula o smaku niedźwiedzia...

Ale skończmy wreszcie z tym chomikiem , i wróćmy do naszych gości , co wciąż stoją w tej kuchni i przy radiu psują kości...

Temmie nagle tu też wbiła i Sansa już  pochwyciła , uciekła z nim w net do szafy ,by znaleźć jej dwa dolary...

Sans z tym downem wystraszony, lekko chwycił w ręce szpony i już chciał zabić Temmie co od rana w domu leni ,lecz niestety tez nie trafił bo jest ślepy muzumanin...

Aż tu nagle niesłychanie Error wbija im na chatę a w swej ręce z różnych kości trzyma wódę i worek ości...

Usiadł zgrabnie na sedesie i zaczyna pić z butelki ,lecz po chwili nie dał rady i upity w trzy perełki wstał i poszedł bo kelnerki...

Lust wyraźnie zaskoczony zabrał wnet pistolet i przyłożył go do głowy przez co chwile myślał sobie "A co jeśli prąd mnie kopnie?"

Lecz niestety... Puf nie zdążył i już z dywaniku skoczył...

Wszyscy równo wnet krzyknęli "PIERDOLIMY WSZYSTKICH CWELI" no i oczywiście wspólnie wyskoczyli z paralotni co leciała nad chodnikiem i kręciła swoim kółkiem...

×><><><><><><><><><×

O mój boże... Co to jest XDDD
Pozwalał abyście mnie zabili xDDD

One shoty ~ Wersja komediowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz