-Czy jesteś tak groźny jak wyglądasz? - Zapytałam, a chłopak uśmiechnął się zadziornie.
-Zależy co masz na myśli mówiąc groźny. - Powiedział chłopak podchodząc do sprzedawcy szejków. - Nikogo nie zabiłem, ale zdarzyło mi się czasem z kimś pobić. - Usłyszałam, a kąciki ust mimowolnie uniosły mi się do góry.
Mężczyzna podał mi po chwili zimny napój.
-Moja kolej. - Powiedział chłopak idąc w stronę fontanny. - Masz rodzeństwo? - Zapytał unosząc jedną brew do góry.
-Nie, a co? Chciałeś sprawdzić czy mam może ładniejszą siostrę? - Zaśmiałam się siadając na krawędzi fontanny.
-W sumie to tak. Nie jesteś brzydka, ale była szansa, że masz ładniejszą i milszą siostrę. - Powiedział chłopak, próbując udawać powagę. Usiadł obok mnie. Wyglądał jagby szukał czegoś wzrokiem.
-A ty? - Zapytałam, ale czerwonowłosy nie załapał na początku o co chodzi. - Czy masz rodzeństwo? - Sprecyzowałam, rozglądając się dookoła.
-Nie... a szkoda przynajmniej miałbym kogo denerwować. - Kas przeniósł wzrok na mnie. - Nawet rodziców nie mam jak po wkurzać bo ich nie ma. - Powiedział po chwili, ze smutkiem w głosie?
-Taa... Znam to uczucie. - Rzekłam z nagłym przygnębieniem. Szarooki spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Moi rodzice non stop wyjeżdżają w delegację, a przez ich pracę przeprowadzaliśmy się już kilka razy. - Sama nie wiem dlaczego, ale wyraźnie posmutniałam. Kastiel najwyraźniej to zauważył.
-Moi robią tak samo. Jak przyjeżdżają do domu to nie na dłużej niż tydzień, dwa. - Usłyszałam, lecz nie wyłapałam smutku, rozgniewania czy żalu. Wyczułam zawód? - Hej rozchmurz się! - Oznajmił chłopak, szturchając mnie dość mocno w ramię przez co straciłam równowagę.
-Kastiel! - Krzyknęłam wściekła. Wylądowałam cała w wodzie. Spojrzałam na niego z czystą nienawiścią. Chłopak początkowo się śmiał, ale gdy poczuł, że łapie go za koszulkę i wciągam do wody, mina mu zrzedła. Czerwonowłosy po chwili był tak samo mokry jak ja. - A to za karę. - Rzekłam próbując wstać, lecz Kastiel pociągnął mnie za rękę.
-A ty gdzie się wybierasz? - Zapytał rozbawiony chłopak, gdy wylądowałam na jego torsie.
-K-kas? - Zająknęłam się a moje policzki przybrały czerwony odcień. - Nie wygłupiaj się. - Powiedziałam wstając i wychodząc z fontanny.
-Mam dobry pomysł. - Powiedział chłopak, wychodząc zaraz za mną. Spojrzałam na niego pytająco. - Chodźmy do domu zanim zrobi się całkiem ciemno i zimno. - Rzekł patrząc na zachodzące słońce, a ja przytaknęłam delikatnie.
**
-Dzięki za odprowadzenie mnie. -Powiedziałam otwierając kluczami drzwi.-Nie radzę ci chodzić wieczorami samej na spacery. - Oznajmił poważnie chłopak z którego dalej kapała woda. - Kręci się tu dużo nie przyjemnych typków. - Czerwonowłosy rozglądnął się dookoła.
-Taa... Na przykład ty. - Powiedziałam rozbawiona. Chłopak spojrzał na mnie z tym zadziornym uśmieszkiem i podniósł sugestywnie jedną brew. - Widziałam jak wczoraj szłeś tędy z psem. Dwudziesta trzecia to dość specyficzna pora na spacery z pieskiem. - Odwróciłam się twarzą do chłopaka i uśmiechnęłam się diabelsko.
-Ten uśmiech jest przerażający. - Powiedział szarooki krzywiąc się delikatnie. - Dobra to do jutra. Dobranoc. - Powiedział chłopak oddalając się do bramki.
Na dworze było już dość chłodno. Chłopak był cały przemoknięty.
-Kastiel? - Zawołałam chłopaka, a ten obrócił się. - Daleko masz do domu? - Zapytałam z troską o jego zdrowie.
-Dwa może dwa i pół kilometra. - Powiedział wyraźnie zdziwiony moim pytaniem. - A co chcesz mi zaproponować nocleg? Jeśli tak to chętnie skorzystam. - Mówiąc to chłopak przybrał specjalnie minę zboczeńca. Idiota. No idiota.
-W twoich snach... - Powiedziałam wywracając oczami. - Chodź, dam ci jakieś ciuchy na przebranie bo nie chcę żebyś był chory. - Oznajmiłam wchodząc do mieszkania, a Kas poszedł za mną.
Chłopak zatrzymał się w salonie. Śledził moje poczynania wzrokiem. Nawet nie próbował robić tego dyskretnie.
-Tu masz ręcznik. Wytrzyj się bo jesteś cały mokry. - Powiedziałam podając szarookiemu ręcznik. - Łazienka jest na górze na końcu korytarza. Zaraz przyniosę ci jakieś ciuchy na zmianę. - Oznajmiłam kierując się w stronę pokoju rodziców.
Chłopak posłusznie ruszył w stronę łazienki. Ja za to skierowałam się do pokoju rodziców, aby wyszukać z szafy taty coś odpowiedniego dla Kastiela.
Przeszukałam prawie połowę ubrań, lecz oprócz koszul i garniturów nie znalazłam nic. Przypomniałam sobie o koszulce, którą mój tata zamówił dla mnie, ale robił to późno, więc po pierwsze koszulka była o wiele za duża, a po drugie była męska. Znalazłam nieszczęsny zakup w szufladzie na "rzeczy nie używane". Szkoda mi tej koszulki bo jest z Iron Maiden, a leży na dnie głupiej szuflady. Po chwili przerwałam rozmyślania nad smutnym losem koszulki i udałam się w stronę toalety. W rękach niosłam jeszcze czarne spodnie, które zostawił kiedyś u mnie kuzyn. Do tej pory nie zgłosił się po swoje ubranie.-Żyjesz? - Zapytałam pukając do drzwi.
-Jeszcze, ale gdybym zemdlał to musisz mi zrobić sztuczne oddychanie. - Usłyszałam zza drzwi i jestem przekonana, że chłopak uśmiechnął się idiotycznie.
-Wybacz, ale nie znam się na tym. Za to jestem przekonana, że Nathaniel ma szóstkę z pierwszej pomocy. Zadzwonię do niego jakby co. - Powiedziałam z triumfem w głosie. Usłyszałam tylko jak czerwonowłosy mruczy coś pod nosem. - Przyniosłam ci ciuchy na przebranie. - Oznajmiłam i w tym momencie drzwi do łazienki się otworzyły. Zza drzwi wyłonił się chłopak, który... k-który nie miał na sobie koszulki. Stanął na przeciwko mnie i nie robiąc sobie nic z tego, że brakowało mu górnej części garderoby, wziął ode mnie ubrania. Kiwnął głową w geście podziękowania i zniknął za drzwiami. Stałam jak wryta i dopiero po paru chwilach wróciłam do świata żywych. Dalej delikatnie zawstydzona ruszyłam do swojego pokoju. Sama muszę się przebrać bo również kapie ze mnie woda. Wyciągnęłam już pidżamę, a konkretniej czarne spodenki i koszulkę na ramiączkach o tym samym kolorze. Górna część wyróżniała się jednak tym, że na środku znajdował się obrazek z statkiem UFO. Usłyszałam jak drzwi od łazienki otwierają się a następnie zamykają. Kastiel teraz pewnie mnie szuka. Nie widziało mi się żeby myszkował po całym domie, więc zawołałam go.
-Jestem w drugim pokoju po prawej!
Po chwili, drzwi otworzyły się a w progu stanął czerwonowłosy w suchych ubraniach.
-Twój tata słucha Iron Maiden? - Zapytał zerkając na koszulkę.
-Nie... historia tej koszulki jest nudna i głupia. Jeśli chcesz to możesz ją zatrzymać bo u mnie tylko leży i marnuje swój potencjał. - Powiedziałam wkładając porozwalane ciuchy do szafy. - A spodnie są dobre? To mojego kuzyna. Macie podobną budowę i styl, więc pomyślałam, że będą lepsze niż eleganckie spodnie mojego taty. - Rzekłam dość zmęczonym głosem.
-Taaa... Będę się zwijał. - Usłyszałam i nie powiem, że zasmuciły mnie te słowa. Polubiłam Kastiela, ale teraz marzyłam tylko o śnie. - Dochodzi dwudziesta druga, a ty masz już chyba dość na dziś. - Oznajmił chłopak po czym udał się w stronę drzwi wyjściowych. Jako dobry gospodarz, odprowadziłam chłopaka pod same drzwi i pożegnałam się.
-To widzimy się jutro w szkole. - Rzekłam opierając się o framugę.
-Do jutra o i dzięki za ciuchy. - Krzyknął chłopak przeskakując przez bramkę.
-Mogłeś ją otworzyć! - Wrzasnęłam z rozbawieniem.
-Niby tak, ale to wyglądało efektowniej! - Usłyszałam po raz ostatni dzisiaj głos czerwonowłosego.
CZYTASZ
Give Me More | Kastiel Słodki Flirt
Fanfiction-To się nazywa urok osobisty. - Chłopak wyraźnie zadowolony z siebie, puścił mi oczko. -Nie schlebiaj sobie. - Powiedziałam wywracając oczami, a na mojej twarzy błąkał się uśmieszek. - Masz tyle uroku co zdechła dżdżownica. - Rzekłam wysiadając z cz...