11.

1.8K 117 10
                                    

-Taa... Roza przysłała mnie bo Kim ma trening, Violetty nie ma, Iris ma korki a Melania... a za Melanią chyba nie przepadasz. - Powiedział chłopak wchodząc do kuchni. Reklamówkę z lekami położył na marmurowym blacie. Chwiejnym krokiem weszłam za nim. Rzucił w moją stronę tabletkami na gardło. Zaskoczona, ledwo złapałam opakowanie.

-Robiliście coś ciekawego na lekcjach? - Zapytałam ochrypłym głosem, wyjmując jedną tabletkę.

-Nie, na biologi powtarzaliśmy DNA bo akurat zołza znalazła jakiś materiał edukacyjny. A na innych robiliśmy to co zwykle. - Powiedział obojętnie chłopak, obserwując każdy mój ruch. Powoli usiadłam na krześle przy blacie.

-Czyli nic ciekawego nie straciłam. - Powiedziałam krótko. - Chcesz coś do picia? Herbata? Kawa? Piwo? - Zasugerowałam z wymuszonym uśmiechem. Chłopak oparł się rękami o "wyspę".

-Jakie masz to piwo? - Zapytał z bardziej szczerym uśmiechem niż mój. Wstałam i jeżdżąc kapciami po płytkach dotarłam do lodówki. Otworzyłam ją i rozglądnęłam się po niej.

-Yy... mam Reddsa smakowego, Desperadosa siódemkę i jakieś paskudne piwo imbirowe. - Rzekłam, krzywiąc się na wspomnienie wypicia piwa imbirowego. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka czekając na odpowiedź.

-Smakowego nie chce, imbirowego tym bardziej bo to faktycznie jest paskudne. - Zaczął mężczyzna podchodząc do mnie. Oparł się o lodówkę i chyba zwrócił uwagę na moje zarumienione od choroby policzki. - Skoro nie masz nic lepszego to wezmę tego Desperadosa. - Uśmiechnął się złośliwie. Podałam mu piwo i wyciągnęłam również dla siebie lecz Reddsa.

-To oglądamy coś? - Zapytałam szukając otwieracza. Chłopak skarcił mnie wzrokiem i wyciągnął mi piwo z dłoni.

-Jesteś chora, bierzesz leki i chcesz pić piwo? - Zapytał groźnie, odkładając alkohol na miejsce. - Ty co najwyżej możesz dzisiaj pić sok pomarańczowy. - Zaśmiał się widząc moją niezadowoloną minę.

*Pov. Kastiel*
Zaskoczył mnie widok tak zmarnowanej Jagody. Od razu było widać, że faktycznie źle się czuje. Kiedy Roza zaproponowała mi abym poszedł do Jag po lekcjach nie byłem do tego przekonany. Byłem pewien, że siedzi u niej Nathaniel i się nią zajmuję. Zgodziłem się jednak bo czułem się winny. Jakby nie patrzeć to choroba czarnowłosej to moja wina.

-Niech Ci będzie... idź poszukać jakiegoś filmu, a ja naleje sobie SOKU POMARAŃCZOWEGO i zamówię jakąś pizze. - Oznajmiła z wyrzutem otwierając górną szafkę. Jej nogi dosłownie się trzęsły, a ręce nie pewnie chwyciły jedną z szklanek.

-Okej... - Mruknąłem obojętnie idąc do salonu. Szukałem jakiegoś filmu, który mógłby się spodobać dziewczynie, ale miałem nadzieję, że gdy wybiorę jakąś komedię romantyczną to Jagoda przyjdzie i mnie zjebie, że gustu nie mam. Nie widziało mi się oglądanie jakiegoś romantycznego szajsu. Moglibyśmy zrobić sobie jakiś maraton horrorów albo GoT. Moje przemyślenia przerwał głuchy huk dobiegający z kuchni. - Jagoda? Wszystko w porządku?! - Krzyknąłem zaniepokojony, lecz nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zerwałem się z kanapy i szybkim krokiem udałem się do kuchni. Ledwo przekraczając próg pomieszczenia ujrzałem dziewczynę leżącą na płytkach, a obok niej znajdowała się już rozbita szklanka w której jeszcze przed chwilą znajdował się sok.

-Jag! - Krzyknąłem trochę spanikowany. W mgnieniu oka znalazłem się obok dziewczyny. Podniosłem jej delikatnie głowę, aby sprawdzić czy czasem nie ma tam jakiejś rany. - Jagoda? Halo? - Powiedziałem już trochę spokojniej widząc, że dziewczyna jest przytomna.

-N-nic mi nie jest... Straciłam tylko równowagę... - Rzekła z wyraźnym grymasem bólu. Dziewczyna próbowała wstać, lecz za nim to uczyniła szybko ją podniosłem i złapałem jak pannę młodą. - C-co ty robisz?! - Zapytała patrząc na mnie z szokiem.

Give Me More | Kastiel Słodki FlirtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz