rozdział dziesiąty

1.4K 96 5
                                    

Następnego dnia obudziłam się około 8:00. Wykonałam poranną toaletę i przebrałam się. Zeszłam na dół gdzie zastałam rodziców krzątających się po kuchni.

- Cześć - powiedziałam lekko zaspanym głosem.

- Dzień dobry - odpowiedzieli w tym samym momencie.

Podczas gdy moi rodzice robili sobie zapiekanki na śniadanie ja postanowiłam zrobić sobie tosty. Po kilku minutach usiadłam przy stole z dwoma tostami.

- Smacznego - powiedziała moja mama po czym włożyła zapiekanki do piekarnika i razem z tatą usiedli przy stole czekając na jedzenie.

- Dzięki - mruknęłam cicho i zaczęłam powoli przeżuwać kęs tosta.

- Powiesz nam jak było wczoraj? - spytał tata i popatrzył na mnie podejrzliwie.

- Było okej..Nocowałam u Lily, gadałyśmy, oglądałyśmy filmy.. - uśmiechnęłam się do niego lekko.

- Mhm - powiedział obojętnie i popił swoją kawę.

- Jak wróciłaś? - spytał znów patrząc na mnie podejrzliwie.

- Sama..- mruknęłam prawie niesłyszalnie, ale mam wrażenie, że i tak to usłyszeli.

- Co? - powiedziała mama - jak to sama? - a więc jednak usłyszeli. Westchnęłam.

- Normalnie - powiedziałam opierając się łokciem o stół i jedząc tosta.

- Wiesz, że jest tam niebezpiecznie! - mój tata uniósł lekko głos.

- Wiem! Ale przecież kiedyś znajdzie się taka sytuacja, że nie będziecie mogli mnie gdzieś zawieść czy przywieźć, prawda? - patrzyli na mnie nie odzywając się - No właśnie! Jak widzicie jakoś sobie poradziłam i nic mi nie jest.

- Na szczęście - powiedziała mama patrząc na mnie z troską. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie po czym wstałam włożyłam talerz do zmywarki i udałam się do swojego pokoju. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 9:00. Ugh zapowiada się nudny dzień. Nie mam na dzisiaj nic do roboty. Jutro szkoła, ale i tak nie miałam się czego uczyć, a zadanie już odrobiłam. Najgorsze jest to, że nie mogę nawet wyjść na cholerny spacer do centrum Londynu bo musiałabym przejść przez Break Street. Przez Nialla i jego kumpli nie mogę nigdzie wyjść. Przynajmniej nie sama. On nawet wie gdzie ja mieszkam. Masakra! Przynajmniej tu nie przyjeżdża. Chociaż kiedyś był, ale lepiej żeby przyjeżdżał pod dom niż do niego wchodził, prawda? Ugh pieprzyć to! Idę się przejść. Gdybym mogła już dawno zadzwoniłabym do Lily czy ma czas, ale dziś wychodzi gdzieś z Niną. Nienawidzę tej dziwki. Nie dość, że przespała się prawie z każdym chłopakiem w szkole to jeszcze na dodatek się mnie czepia i próbuje nastawić moją przyjaciółkę przeciwko mnie.

Zeszłam na dół, ubrałam buty i kurtkę. Już miałam wychodzić, ale odwróciłam się i rozejrzałam po domu. Nie było nikogo oprócz mnie. Gdzie poszli moi rodzice? A, no tak dziś niedziela. Pewnie są w kościele..ale nawet mi nie powiedzieli? Dziwne. Wzruszyłam ramionami, wyjęłam kluczę z kurtki, wyszłam i zamknęłam drzwi.

~*~

Kiedy przechodziłam przez inne dzielnice było mnóstwo ruchu. Ludzie jechali do sklepu, niektórzy spacerowali ze swoimi dziećmi..a na Break Street pustka. Tylko czasem szli jacyś ludzie. To było dość straszne. Wszędzie pełno ruchu, a tutaj dosłownie cisza. Jak w horrorze. W sumie to nawet nie wiem po co tu przyszłam. Chciałam się przejść fakt, ale mogłam zawrócić na poprzedniej dzielnicy i wrócić do domu. Okej przejdę przez Break Street i po paru minutach jest już Centrum Londynu, ale co ja tam będę robić? Po sklepach nie lubię chodzić. No cóż po prostu wrócę. Może nawet teraz. Jestem już prawie na końcu Break Street. Nie mam nic do stracenia. Wracam. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu.

Fear ( PL )Where stories live. Discover now