°Białe gry Anioła°

82 12 6
                                    

Radiel popatrzyła na Sama tymi swoimi zawsze spokojnymi, niebieskimi oczami. Chłopak był od niej wyższy o głowę. Uśmiechnęła się smutno.

- Nearyn ir de ras hanfie, Sam.

Odwróciła się w stronę światła, aby odejść. Chłopak złapał ją za ramię.

- Zaczekaj! Co to znaczy?

Nie odwróciła się, ale Sam zobaczył, że brązowowłosa opuszcza głowę. Położyła swoją bladą, delikatną dłoń na jego. W końcu spojrzała na niego i wzięła jego rękę ukrywając ją w swoich.

– To znaczy, że nawet jeśli... – zacięła się, stała chwilę z otwartymi ustami, jakby chciała coś powiedzieć, ale w końcu się poddała. – Zakazane zdanie w tym języku. W waszym języku. Nie może mi przejść przez gardło. Tylko nearyn ir de ras hanfie.

– To wasz język?

Kiwnęła głową. Potem opuściła swoje ręce. Patrzył na nią chwilę bez słowa, a potem pocałował ją. Odwzajemniła pocałunek. Oplutł ją w talii i przyciągnął do siebie, a ona położyła dłonie na jego torsie. Ale po chwili odsunęła się. Znów smutno się uśmiechnęła.

– Kocham cię, Sam. Tak bardzo bym chciała związać się z tobą, być z tobą na zawsze i żyć razem przez wieczność. Ale nie możemy. Ty jesteś Łowcą, a ja tylko... Tylko sługą aniołów.

Spojrzał na nią.

– Żegnaj, Sam.

– Nie! – przeraził się. – Nie możemy się żegnać. Już nie wrócisz?

– Już nigdy.

W jego oczach pojawiły się łzy.

– Nie zostawiaj mnie. Nie możesz mnie zostawić. Dlaczego?

Nadal smutno się uśmiechała.

– Istnieje Brama do naszego świata. Chcą ze mnie zrobić Strażnika Bramy. Nie mam wyboru. Muszę się zgodzić. Jeśli tego nie zrobię, uwięzią mnie i będą torturować. A gdy już zostanę Strażnikiem, nigdy więcej nie zejdę na Ziemię. Nie pozwolą mi.

Z jej oczu też zaczęły płynąć łzy, ale nadal się uśmiechała.

– Zostań tu! Ukryjemy cię na Ziemii. Nie znajdą cię.

Pokręciła głową.

– Nie jestem ani w pełni człowiekiem, ani aniołem. Jestem testrelą. Pół na pół. Tylko białe światło aniołów utrzymuje mnie przy życiu. Bez niego umrę.

– Więc pójdę z tobą. Zaprowadzisz mnie do waszego władcy, a ja będę go błagał, abyś stała się w pełni człowiekiem. Na kolanach, jeśli to będzie konieczne.

Pogłaskała go po twarzy. Tym razem to on położył swoją dłoń na jej. Z jego oczu płynęły łzy.

– Oh, Sam. Gdyby się zgodził, byłaym najszczęśliwsza. Ale nie możesz tam wejść. Pochodzisz z Ziemii, tamto białe światło jest dla ciebie niebezpieczne. Śmiertelnie niebezpieczne. Nie. Nie ma wyjścia. Nie ma sposobu. Zapomnij o mnie. Znajdź jakąś ziemską dziewczynę, dla ciebie.

– Pójdę za tobą. Jeśli nie mogę żyć z tobą, nie chcę w ogóle żyć.

– Jesteś potrzebny Andreasowi.

Pokręcił głową i powtórzył:

– Pójdę za tobą.

– Jeśli spróbujesz to zrobić odrzucę cię mocą. Musisz żyć beze mnie. Dla mnie nie ma innej przyszłości niż jako Strażnik Bramy. Ale dla ciebie jest.

– Zabiję się.

– Sam, zrozum, że ja chcę, abyś żył. Żył beze mnie. Musisz. Tak wiele pięknych dziewcząt masz obok siebie, możesz wziąć którą zechcesz. Musisz żyć. Dla mnie, ale beze mnie.

Wzięła swoją dłoń i odsunęła się. Weszła w białe światło, zanurzyła się w nim. A potem wszystko zniknęło. Został tylko Sam w ciemnym magazynie. Opadł na kolana i zapłakał.

Radiel odeszła.


Nawet nie chciałam, aby ta historia tak się skończyła. Nie może się tak skończyć! Sam rzeczywiście się zabije bez Radiel! Wrócę do niej. Nie zostawię jej tak.

𝒓𝒐́𝒛̇𝒆 𝒃𝒆𝒛 𝒌𝒐𝒍𝒄𝒐́𝒘 • 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz