Już za późno

44 9 3
                                    

Ostatni oddech. Plusk wody. Ból po uderzeniu ze spokojną taflą. Szum wokół. Ciemność. Lekka szarpanina. Ciało próbujące dostać jakieś resztki tlenu. Koniec.

Otworzyła oczy w ciemności. Nie było tu nic. Żadnego ruchu powietrza, żadnych ścian czy podłoża, ale i żadnej przestrzeni. Zupełnie nic.

Nagle pojawił się przed nią wysoki mężczyzna. Był młody, ciemnowłosy. Miał jasną karnację, prosty nos i był przystojny. Spojrzał na nią i powiedział:

- Taką więc podjęłaś decyzję.

Znieruchomiała zdziwiona. Ten przyglądał się jej, więc w końcu ona się odezwała.

- Tak, tak sądzę.

Mruknął z dezaprobatą, ale kiwnął głową. Chwilę stali w ciszy patrząc na siebie. Mężczyzna był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Wyglądał na kogoś, kto w swojej firmie przedstawia współpracownikom swoje pomysły.

- No cóż, tak. Szkoda. - Wyciągnął rękę w jej stronę. - Vhal. Ciekawe imię, nie sądzisz?

Uścisnęła jego rękę i już miała się przedstawić, jednak ubiegł ją Vhal.

- Oczywiście wiem, kim jesteś. Obserwowałem twoje decyzje. Masz teraz jeszcze jedną do podjęcia.

I oto została jej przedstawiona. Mogła zostać tutaj, a po jakimś czasie zasnąć i zniknąć w tej nicości na zawsze. Opcja wydawała się całkiem słuszna, biorąc pod uwagę, że właściwie tego właśnie chciała wcześniej. Jedyne, co jeszcze musiałaby przejść to jakiś czas sama wśród niczego.

Jedyne.

Była też druga opcja. Zobaczyć, czego właściwie się wyrzekła, a potem zapaść w sen. A była to kusząca propozycja.

- Jak będzie? - Zapytał Vhal. - Wolisz zmierzyć się z niczym czy skutkami? Musisz podjąć tę, ostatnią może, decyzję.

Zastanowiła się chwilę. Ciekawość wygrała, jak to zwykle bywa.

- Chcę zobaczyć czego się wyrzekłam.

Klasnął w dłonie.

Stanęli w jej mieszkaniu. Obserwowali, jak jej ojciec uderzył ją w twarz. Nie będzie za tym tęskniła.

Kolejny dzień w szkole. Miała dużo makijażu na twarzy, jak zwykle. Nie dlatego, że lubiła się malować czy aby ukryć krosty. Zakrywała tym swoje zaczerwienienia, zadrapania, a czasem sińce.

Ale za ten mocny makijaż nie lubiły jej inne dziewczęta. Patrzyły na nią z pogardą, czasem tylko zerkały i szeptały coś do siebie. Nie znały jej.

Nagle wakacje. Poszła na plażę, przewróciła się na kamiennych schodkach i zadrapała kolano. Nikt nie zwrócił na to uwagi, a ona szła z zakrwawionym kolanem, bo nawet nie miała plastra.

Kilka lat później. Udało się. Dostała się na studia, ma pracę, z której może się utrzymać. Wyprowadziła się z tamtego domu, miała własne mieszkanie.

Zwykły czwartek. Podjęła decyzję. Zamiast lasagne do mikrofalówki może by zrobić coś samemu? Może też trochę poćwiczyć. Kto właściwie każe jej mieć ten tłuszczyk?

Godzina przed wyjsciem do pracy. Nie jest idealna. Ale w lustrze nie widzi smutnej dziewczyny, której marzeniem jest skoczyć z mostu. Widzi piękną kobietę, może nie idealną. Z dużymi udami, z piegami. Ale piękną i silną. Uśmiechniętą.

Trzeci rok na uczelni. Wypadły jej kluczyki, podniósł je niebieskooki blondyn jak z bajki.

Kolejna już randka z blondynem.

Oświadczyny o zachodzie słońca.

Ona w pięknej, białej sukience. Z koronką. W długim welonie. Z bukietem swoich ukochanych polnych kwiatów w dłoni.  Wyglądając jak księżniczka. O takiej właśnie marzyła. Dokładnie takiej.

Kłótnia o to, że za mało czasu spędzają razem. Kompromis. Nie można poświęcać życia pracy, ale też jej nie zaniedbywać.

Łzy szczęścia z jego niebieskich oczu, kiedy informacja się potwierdziła - będą rodzicami.

Otworzyła swoje oczka. A jednak zielone, po niej.

Pierwsze 'Kocham cię, mamo'. Pierwsza kanapka do szkoły.

Awans w firmie. W końcu została redaktorką naczelną magazynu. Do niej należy świat!

- Stój.

Otarła łzy z policzków. Oczywiście pozostały mokre.

Nie znaleźli się w kolejnym miejscu. Vhal spojrzał na nią.

- Dlaczego wciąż mi to pokazujesz? Rozumiem. Rozumiem. Nie sprawiaj mi więcej bólu.

- Kochanie - odezwał się. - Co rozumiesz?

- Że straciłam bardzo wiele. I że skok był bez sensu.

Vhal obrócił się, a scena awansu zaczęła rozmazywać.

- Szkoda, że nie można cofnąć czasu, nieprawdaż?

- Tak. Oh, Vhal. Ten blondyn i moja córeczka... Jak oni mają na imię?

Odwrócił się do niej i ze smutkiem w oczach powiedział:

- Już za późno. Już za późno.

𝒓𝒐́𝒛̇𝒆 𝒃𝒆𝒛 𝒌𝒐𝒍𝒄𝒐́𝒘 • 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz