15.

34 3 0
                                    

Biegłem ile sił w nogach. Biegłem już przez jebane trzy kilometry od domu Jimina, do pierdolonego szpitala. Gdy usłyszałem, że ten koleś chce jednak wnieść na mnie oskarżenie, wybuchłem. Przecież obiecywał. Pod szpitalem byłem kilka minut później. Powoli przestawałem widzieć przez buzującą we mnie złość i cholernie duży wysiłek.Dostałem ataku. W prawdzie mogłem wezwać taksówkę ale wkurwienie było na tyle duże, że wybiegłem z domu tak jak stałem. Wdrapałem sie po schodach w miare sił. Wiedziałem, że to się dobrze nie skończy. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Mam nadzieje. Otworzyłem drzwi z taką siłą, że mężczyzna krzyknął

-Obiecałeś! kurwa obiecałeś!

-Uspokuj sie!

-Uwierzyłem ci!- krzyknąłem zbliżając się do jego łóżka.

-Uspókuj się! Nie wniosę tego oskarżenia!

-Co kurwa?! Jaja sobie robisz?!

-Wezwę ochronę! Odejdź!- w jego głosie można było usłyszeć przerażenie, jednak mnie to już nie interesowało. Podeszłem do niego i złapalem za gardło.  Mężczyzna wydał z siebie zduszony krzyk.

-Przestań!- usłyszałem i chwilę później poczułem silny uścisk.


Hoseok POV.

Wracałem właśnie z zajęć grupowych, gdy zobaczyłem biegnacego chłopaka. Otworzył drzwi do sali z taka siłą, że sam sie przestraszyłem i zatrzymałem w miejscu. Po chwili usłyszałem krzyki. Zrozumiałem, że musze interweniowac. Wbiegłem do sali i zobaczyłem jak chłopak dusi mężczyznę. 

-Przestań!- krzyknąłem i zacząłem odciągać go od mężczyzny. 

Pomino tego, że chłopak jest bardzo chudy miał w sobie w cholere siły.

-Uspokuj się do chuja!

Jednak po mimo użycia dużej siły, chłopakowi udało sie wyrwać. W jego oczach widziałem furię. Był jak w transie. Zaczął iść z powrotem w stronę kaszląego mężczyzny. Musiałem go powstrzymać. Złapałem pierwszą lepszą rzecz, którą okazał się być wazon i uderzyłem go w głowę. Już po chwili upadł na podłogę bez oznak życia.

-Zabiłem go. powiedziałem cicho osuwając się po ścianie na podłogę.- Zabiłem.- z moich oczu wypłynął potok łez.

-Stracił tylko przytomność.- powiedział mężczyzna wstając powoli z łóżka.- Pomóż mi go podnieść.

Położyliśmy chłopaka ostrożnie na fotelu. Otarłem łzy i popatrzyłem się na skupionego mężczyznę. 

-Posprzątaj to szkło. Na szczęście nie rozbiłeś mu głowy. Powinien się niedługo obudzić.

-Dlaczego był taki? Co mu się stało?- zapytałem cicho zbierając odłamki szkła.

-Miał atak. Ne panował nad tym.

-Skąd pan to wie?

-Gdy zabierali mnie do szpitala usłyszałem to od ratownika. Był tam jego wuj i to potwierdził. 

-Kurwa, to przeze mnie. Gdybym nie prosił to by się nic nie wydażyło. Przepraszam.

-Też mogłem pomyśleć. Mamy szczęście, że nikt nie przyszedł.

Kilkanaście minut później chłopak zaczął odzyskiwać przytomność. 

-Gdzie ja jestem? Ała, moja głowa.- syknął, łapiąc się za bolące miejsce.

-Jesteś w szpitalu.- powiedział mężczyzna.

-Dlaczego? Kurwa. Miałem kolejny atak?- zapytał cicho siadając.

-Tak.- powiedziałem cicho, na co jego wzrok spoczął na mnie.

-To ja to panu zrobiłem?- zapytał wskazyjąc na szyję mężczyzny, gdzie znajdowały się sine ślady.

-Chyba nie muszę ci odpowiadać.

-Przepraszam, nie chciałem. Przepraszam.- zaczął mówić jak w amoku, a z jego oczu wypłynęły pierwsze łzy.- Zadzwonił do mnie wuj i powiedział, że chce pan wnieść osarżenie. Przepraszam. Niech pan je wniesie. Niech mnie znów zamkną, przynajmniej nikomu nic nie zrobię.

-Przestań tak mówić. Nie chcę go wnieść.

-Nie chce pan?

-Nie. Ten chłopiec- gestem ręki wskazał na mnie- chciał z tobą porozmawiać. Nie wiem dlaczego ale zgodziłem się zadzwonić na komisariat i skłamać. 

Wzrok chłopaka spoczął na mnie. Mogłem z niego wyczytać tak wiele uczuć. Strach, ból ale przede wszystkim złość.

Save Me Baby «BTS»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz