16.

32 3 0
                                    

Leżałem wtulony w ciepły tors Namjoona. Chciałem żeby mi pomógł i chciałem pomóc jemu samemu. Po naszej dość burzliwej wymianie zdań zobaczyłem w jego oczach ból. Taki sam, a nawet większy od mojego. Poczułem, że jest szansa. Szansa na zakończenie bólu i rozpoczęcie czegoś nowego.

-Przepraszam.- usłyszałem ciche słowa chłopaka.
-Za co?
-Za to co powiedziałem. Nie powinienem. Nie znam cie i nie wiedziałem dlaczego to robisz. Zbyt pochopnie Cię oceniłem.
-Dzięki twoim słową zrozumiałem. Przejrzałem na oczy. Nie tylko ja cierpie i to nie daje mi powodu do picia. Ty też cierpisz, nawet bardziej niż ja.
-To już nieważne. Zapomnijmy o tym co usłyszeliśmy w złości.
-Zapomnijmy.- powiedziałem cicho, po czym chłopak wzmocnił uścisk, a ja bardziej wtuliłem się w jego pierś.

Leżeliśmy tak kilka minut, kilkanaście, może kilka godzin? Nie mam pojecia. Poczułem, że to jest miejsce w którym chce być. Zasnąłem.

Namjoon POV.

Ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Odebrałem po chwili mie chcąc budzić śpiącego chłopaka.

-Halo?- zapytałem szeptem.
-Nami, chcesz mi pomóc?
-Co się stało?
-Mówiłem ci o tym chłopaku?
-Taaakk.
-Sprawy trochę wymknęły spod kontroli.
-Co masz na myśli?- powiedziałem zaniepokojony przykrywająć ciepłym kocem śpiącego.
-Trochę skłamaliśmy, dostał ataku złości, prawie zabił tego kolesia, a ja prawie zabiłem jego.- wszystkie słowa wypowiedział bardzo szybko.
-Co zrobiłeś?!
-Nie zabiłem go. Ale mało brakowało. Jak zrozumiałem, że go nie powstrzymam złapałem wazon i uderzyłem go w głowę. Padł jak martwy i myślałem, że go zabiłem. Ale tego nie zrobiłem! No i wiesz....
-Do czego zmierzasz?
-Siedzi teraz w naszej sali i chce wracać do domu ale ja go nie wypuszcze w tym stanie.
-Mam go dowieźć?
-Nieeee. Masz nas dowieźć. Dostałem dzisiaj wypis.
-Dobrze za kilka minut będę.- zakończyłem rozmowę i ruszyłem w stronę wyjścia, jednak zatrzymał mnie głos.

-Już idziesz?
-Tak, muszę odebrać przyjaciela ze szpitala.
-Rozumiem.- powiedział cicho.
-Może..chcesz jechać ze mną?- zapytałem niepewnie.
-Nie chce robić problemu.
-Żaden problem. Obiecałem ci pomóc i to zrobię.
-W takim razie pojadę z tobą. Tylko sie przebiorę.
-Dobrze.

Około pół godziny później chodziliśmy po schodach szpitalnych. Pod salą byliśmy chwilę później. Zapukałem delikatnie, po czym pchnąłem drzwi.

Jin POV.

-Nami!- usłyszałem krzyk jakiegoś chłopaka, który już po chwili zawiesił się na Namjoonie.- A ty to kto?- zapytał podejrzliwie.
-Jin.- powiedziałem podając mu dłoń, jednak ten objął mnie szczelnie ramionami.
-Hoseok ale mów mi Hobi.

Odszedł po chwili i ruszył w stronę łóżka. Obok niego leżał pobity mężczyzna, a na na fotelu siedział kolejny chłopak.

-Kiedy będziesz miał wypis?
-Już mam ale czekałem na ciebie, a raczej na was.- poruszył sugestywnie brwiami.
-To idź się ogarnąć. My poczekamy.
-Ok. A ty Tae poczekaj.

Wspomniany chłopak chciał coś powiedzieć, jednak Hoseok wręcz wybiegł z sali. Namjoon uśmiechnął się, po czym wskazał gestem dłoni abym usiadł. Zrobiłem to po chwili, a on sam zaczął pakować rzeczy chłopaka.

-A ty kim jesteś dla tego psychola?- zapytał cicho chłopak.
-Co? Kogo?
-Hobiego.
-Nie znam go.
-To jest nas dwóch. Taehyung.- przedstawił się podając mi dłoń.
-Jin.- odwzajemniłem gest.

Save Me Baby «BTS»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz