Obraz przed oczami Elodie wyostrzył się i dokładnie widziała gdzie się znajduje. Wokół rozciągała się łąka, a na ziemi wśród trawy i kwiatów leżał ubrany na biało Ezra. Powoli otwierał oczy, gdy dziewczyna rozglądała się dookoła szukając końca tej łąki. Na nic. Wokoło były tylko nieliczne, rozstawione daleko od siebie drzewa, soczysto zielona trawa, przebita w wielu miejscach białymi kwiatami.
Z gardła Elodie wydobył się pełen frustracji krzyk. Wyciągnęła prawą dłoń przed siebie, jakby próbując się czegoś złapać, ale jej nogi były jak z waty i powoli opuszczała się na trawę przeniknęła przez nią, a wiatr rozwiał jej włosy w błękitnej przestrzeni. Zwykłe ubranie zastąpiła biała sukienka, szeleszcząca pod wpływem szarpiącego ją wiatru.
Zataczając koło między ziemią, a pustą przestrzenią, dziewczyna po chwili była już na powierzchni. W ramionach Ezry.
Odzyskała czucie w nogach i napięła się, opuszczając na nie cały ciężar ciała. Oczy Ezry wydawały się całkiem puste, póki ich spojrzenia się nie skrzyżowały.
Wiatr szarpnął włosy i sukienkę Elodie do tyłu, ale ta się nie zachwiała. Marynarka Ezry rozerwała się i poderwała do góry. Kilka chwil później spadł na nich deszcz białego materiału.
Czas zwolnił, ale wiatr nadal zawzięcie ich szarpał. Kawałki materiału wirowały teraz w zwolnionym tępie wokół Elodie i Ezry.
Oboje wypalali sobie dziury w gałkach ocznych, śmiertelnie poważnymi spojrzeniami. Ezra ściskał Elodie w tali, a ona zaś wbijała paznokcie w jego ramiona.
Odstawiła nogę do tyłu, a jej sukienka owinęła się, w połowie, wokół niej. Bose stopy opatuliła trawa, a kostki łaskotały kwiaty. Włosy ciężko opadły na jej plecy, a sukienka przestała szeleścić. Wiatr ustąpił. Kawałki materiału zatopiły się w trawie. Ezra rozluźnił uścisk, Elodie zaś całkiem puściła jego ramiona.
Wiatr jednak szarpnął ją do tyłu, przez co ta zjechała dłonią po ręce Ezry i zacisnęła ją na jego nadgarstku. Krzyknęła cicho.
Wiatr zawiał z drugiej strony i popchnął Ezrę na Elodie. Kilka razy, aż w końcu dziewczyna była zmuszona do cofnięcia się. Wiatr zawiał mocniej. Elodie odwróciła się, splotła swoje palce z palcami Ezry i puściła się biegiem przed siebie. Wiatr lodowatym powietrzem smagał jej plecy.
Im dłużej biegli, tym zimniejszy stawał się wiatr, ale nie mieli zamiaru się zatrzymywać.
Spojrzeli na siebie z wściekłością wymalowaną na twarzach i mocnej ścisnęli swoje dłonie.
Nagle jakaś siła przecięła plecy Elodie w tym samym miejscu, co poprzednio. Ryknęła z bólu, a za nią w powietrze poderwała się lśniąca, czerwona ciecz.
Przed nimi pojawiła się mgła, a gdy w nią wbiegli, przestali czuć własną wagę.
Wynurzyli się, po kilku minutach wsłuchiwania się w szpitalne pikanie, na plaży.
Nieznanej im plaży.
Obejrzeli się za siebie i zobaczyli górę pokrytą ciemnozielonymi roślinami, otoczonej przez kilka niewielkich łąk i plaż.
Potem spojrzeli przed siebie i zaczęli iść w stronę wody, która po krótce zaczęła sięgać im do kolan, a ubrania zaczęły ważyć tonę.
Ponownie złapali się za ręce.
- Mam coraz większe wrażenie, że niedługo nas tu nie będzie. - zaczęła brunetka, drżącym głosem.
- Możliwe.
Cisza. Fale oblały brzuch Elodie, przez co jej sukienka ciężko się do niej przylepiła. Liście drzew szumiały przez przedzierający się przez nie wiatr, gdy nagle Ezra odezwał się:
- Nie chcę cię nienawidzić.
Elodie gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę, chcąc odpowiedzieć, ale Ezra kontynuował:
- To "coś" - naznaczył palcami cudzysłów w powietrzu. - każe mi to robić. Patrzę na ciebie i mam ochotę cię zabić. Tak po prostu. Nie widzę nawet powodu. A co jakiś czas nie mogę oderwać od ciebie wzroku i żałuję, że nie miałem czasu poznać cię bliżej. Całkiem nie wiem co mam robić.
Elodie zaczerwieniła się po uszy, ale dziewczyna nie wiedziała już czy ze złości, czy najzwyczajniej się rumieniła.
- Znasz mnie całkiem nieźle, jak na człowieka z którym zostałam uwięziona. - prychnęła z zakłopotaniem.
- Hm.
Elodie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zamiast tego, puściła dłoń Ezry i zaczęła brnąć dalej w wodę. Gdy ta sięgała jej pod szyję, brunetka położyła się na plecach. Turkus kontrastował z bielą sukienki, czarne włosy bezwiednie poruszały się na wodzie, a szum docierający do uszu Elodie uspokoił ją.
Leżała w oceanie bez życia, gdyby nie ona i Ezra byłoby całkowicie martwe.
YOU ARE READING
We dwoje
Teen FictionElodie zostaje wyciągnięta z płonącego samochodu przez chłopaka, który dla niektórych jest mitem. Traci jednak przytomność. Budzi się w swoim pokoju bez żadnych uszczerbków na zdrowiu. Wszystko wydaje się normalne. Jakby wypadek został wycięty z jej...