Rozdział 21

789 84 15
                                    

- Idę ci zrobić naleśniczki z syropem! Nate dotrzymaj mu towarzystwa - powiedziała Sky wychodząc z piwnicy.

Jakiej piwnicy? I jaka Sky? Otóż, do tej piwnicy przyprowadziła mnie tamta wariatka. Wariatka, jak się dowiedziałem, ma na imię Skyler. Mogłem się spodziewać takiego imienia, sądząc po jej wyglądzie. Piwnica nie wyglądała tak jak piwnice większości mieszkańców USA. Było tam łożko, komoda i krzesło do którego byłem przywiązany, a wszystko to w przyzwoitym stanie. Do krzesła przywiązał mnie Nate. Nate, który to jest jej przydupasem i pomogl jej mnie porwać. Jest na każde jej skinienie i w sumie zastanawiam się ile mu zapłaciła, że zgodził się usługiwać komuś takiemu jak ona. Do tego cały czas ma uśmiech przyklejony do twarzy jakby był zadowolony z tej całej sytuacji.

- Nie bierz tego do siebie, taką mam pracę - powiedział stojący przede mną sługus, który starał się wyglądać maksymalnie mrocznie. Niestety natura obdarzyła go pyzatą, dzieciecą twarzą i rudymi loczkami co skutecznie odbierało mu to wrażenie.

- Możesz mi powiedzieć co tu się dzieje?! - spytałem próbując wyrwać sie z uścisku sznurów.

- Nie szamotaj się to nic nie da. Moja Sky chciała cię porwać, więc to zrobila.

- Twoja Sky? - zwątpiłem ponownie omiatając go wzrokiem.

- Tak, moja. Więc nie próbuj mi jej odebrać. Z resztą i tak ci się nie uda, ona nie lubi takich jak ty - powiedział patrząc na mnie ze złością.

- Nie chcę cię martwić, ale skoro jej się nie podobam to dlaczego zamknęła mnie u siebie w domu?

- Zamknij się! Zobaczysz co ci zrobi jak wróci! Nie masz prawa podważać naszej miłóści! - krzyczał przez co jego twarz przybrała czerwone barwy i zlała się z włosami, a głos z powaznego zmienił się w piskliwy, przypominający nastolatka przed mutacją.

I wszystko jasne. Piętnastolatek ze złamanym sercem wmawia sobie, że dziewczyna, która mu się podoba, go kocha, a ten cały teatrzyk to historia ich cudownego związku, którą będą mogli opowiadać swoim dzieciom.

- Słuchaj, to może wypuścisz mnie stąd i wtedy Sky będzie zainteresowana tylko tobą? -spytałem przybierając ton troskliwego tatusia.

Chłopaczek na chwilę zbladł i rozważał moją propozycję.

- Pójdę po nóż, przetnę ci te liny, a potem masz się wynosić z naszego życia - odpowiedział stanowczym głosem.

Podszedł do wyjście, a gdy miał już przekręcić klamķę drzwi walnęły w niego z cały impetem. Do pokoju wpadła Skyler, przebrana w krótką czarną sukienkę i wysokie lakierowane szpilki. W rękach trzymała talerz z ogromną porcją naleśników i dzbanek z syropem klonowym.

- Jak się czujemy Dippy? Patrz jakie dobre ci zrobiłam! Proszę, zjedz ile tylko chcesz - powiedziała przystawiając mi jedzenie to twarzy i wystawiając dekolt, tak że o mało jej nie wypadł z tej sukienki - Ojej, nie możesz ruszyć rękami? I co my teraz zrobimy?

Patrzyłem na nią ze zmieszaniem na twarzy, dziwiąc się jak szybko ewolułowała z bad girl do obejnej formy, której nie umiem nawet odpowiednio określić.

- Hmm... Już wiem! Ja cię nakarmię! - oznajmiła po czym usiadła mi na kolanie i wyciągnęła widelec z kawałkiem naleśnika w stronę moich ust - A teraz powiedz ,,Aaa".

- Odwal się ode mnie! Jesteś szurnięta! - krzyknąłem strząsając ją z mojej nogi po czym ją kopnąłem, tak że upadła na posadzkę.

Dziewczyna przez chwilę siedziała na ziemi patrząc się na mnie pustym wzrokiem. Jednak po chwili pozbierała wszystko co spadło na ziemię i wstała.

- Dipper to było bardzo niemiłe z twojej strony. Nie możesz się tak zachowywać, jeśli mamy tworzyć zdrowy związek. Ale wiesz co? Chyba wiem jak rozwiązać ten problem! - powiedziała z uśmiechem - Wystarczy, że będziesz wiedział jak się czuję kiedy nie jesteś dla mnie miły.

Szatynka wzięła w rękę noż i zamachnęła się. Narzędzie przebiło skórę na moim policzku. Poczułem jak z rany zaczęła sączyć się krew, a z moich oczu popłynęło kilka łez. Wydałem z siebie jęk bólu. Ona widząc moją reakcję zachichotała pod nosem i oblizała nóż.

- Nieprzyjemne uczucie, prawda? Ale nie martw się, to sie już więcej nie powtórzy! Chyba, że mnie do tego zmusisz - dodała ściszonym głosem - No nic, za chwilę wrócę tylko to odniosę - powiedziała wskazując na naczynia - Nate chodź, pomożesz mi.

Rudy, który przez ten cały czas siedział pod drzwiami rozmasowując sobie guza, wyszedł zaraz za wariatką, przedtem posyłając mi pełen triumfu uśmieszek i gasząc światło.

Czemu mnie to spotkało? Jest wiele ładniejszych chłopaków ode mnie, więc czemu to właśnie ja teraz cierpię katusze? I skąd do cholery ta wywłoka wie jak się nazywam? Gdybym wtedy obszedł się z dumą i poszedł dopingować tego idiotę, to byłbym bezpieczny i może nawet udałoby mi się zjeść pare hot-dog'ów za darmo. Właśnie, Bill. Miałem się go wystrzegać i pod żadnym pozorem mu nie ufać. Czy o to chodziło Fidlefordowi? O to, że porwie mnie jakaś laska i zamknie w piwnicy, a do tego będzie mnie okaleczać? Nie sądzę. A może o to, że Bill postawi cały dobytek w zamian za jakieś durne żarcie z CPN-u? To jest bardziej prawdopodobna opcja. A jeśli zostanę tu na zawsze? No bo nie sądzę, żeby ci ludzie wpadli na pomysł, żeby szukać mnie w czyimś domu. Jedyną opcją byłoby zwianie stąd przy pomocy rudego, ale wątpię w powodzenie tej misji dopóki jesteśmy obserwowani przez tą niezrównoważoną psychicznie kobietę. Nie uwzględniając tego, że Nate nie jest zbyt rozgarnięty, a ja nawet nie wiedziałbym gdzie jest wyjście z tego domu.

Po dobrych trzech godzinach moich wewnętrznych refleksji usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach. Przekonany, że to Skyler znowu idzie mnie męczyć, postanowiłem udawać, że śpię. Może szansa na  zostawienie mnie w spokoju była mała, ale jak już się zdążyłem przekonać, po tej dziewczynie mogę się spodziewać wszystkiego.

Głośniejsze kroki. Klikniecie klamki.

- Gdzie jesteście przetwory? - usłyszałem głos.

I nie był to głos Skyler.

___________________________
👋🏻👋🏻👋🏻
Dawno takiego krótkiego odstępu czasu między rozdziałami nie było, co?
Jem sobie kaszę jaglaną. Mimo, że prosto z lodówki to dobra.
Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Mogę tylko zadać pytanie.
Czy są wśród was osoby które interesują się furry?
Anima dwa dni temu zagłębiła się w temat i teraz pragnie jechać na konwenty i stworzyć własny fursuit.
A za miesiąc nie będę nawet o tym pamiętać.
Nie ma to jak słomiany zapał.
👋🏻👋🏻👋🏻

Bez Tytułu ~ Billdip ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz