Budzik jak co rano zaczął niemiłosiernie dzwonić. Kolejna 7 rano, kolejny powrót do szkoły. Chodź teraz już nie na długo. Za dwa dni koniec liceum, początek studiów, wyprowadzka która będzie wiązała się z pierwszą, nową pracą - będę kasjerką w prestiżowej restauracji. Może to nie jest praca marzeń, ale zarobki ponoć mają być trochę wyższe od normy. Wracając do teraźniejszości i urywając potok myślenia w przyszłość postanowiłam wstać i ubrać się do szkoły. Jako że nie przepadam za kolorami włożyłam czarne spodnie i biały t-shirt. Rozczesałam włosy i wyszłam z plecakiem do kuchni. Po otworzeniu lodówki jak zwykle nic nie było. W szafkach też, więc sięgnęłam po starą kromkę chleba. Nagle zauważyłam moją matkę w szlafroku.
-Cześć, mamo. Wiesz co, mogłabyś czasem pójść do sklepu i kupić jedzenie bo nigdy nie ma nic do jedzenia a ty nie chcesz mi dać pieniędzy.
-Oj, córuś, wiesz że mamy z tatą problemy i nie możemy...- mama zaczęła się tłumaczyć.
-Zrobić zakupów za 50 złotych?-Przerwałam jej.- Proszę cię, przecież tata pracuje w korporacji a ciebie niedawno zwolnili, przecież możesz znaleźć nową pracę. Czekaj... czy ty znowu chlałaś?
-Oj tam, tylko trochę...
-Wiesz co? Ja już sobie pójdę.
Założyłam czerwone, znoszone trampki i wybiegłam z mieszkania. Mam jej dość. Ciągle tylko żyje problemami i śpi. Rozumiem, że jest jej źle ale z dołka kiedyś trzeba wyjść.
-*-
Dzwonek zadzwonił. Całą klasą wchodzimy na lekcje chemi. Jeśli można to nazwać lekcją chemi. Wchodzimy do klasy, pani dyktuje temat, każe go przeczytać i robić ćwiczenia podczas gdy ona siedzi patrząc się w podłogę, a pod koniec lekcji dyktuje odpowiedzi. Jeszcze nie zdarzyło się chyba by zawołała kogoś do tablicy albo uzupełniła listę obecności. Jednak wiem że jest osobą miłą, ponieważ jest ona naszą sąsiadką i nie raz zdarzyło mi się z nią porozmawiać (przy czym dowiedziałam się dużo rzeczy o innych nauczycielach). Gdy skończyłam czytać rozdział i otwierałam ćwiczenia, ktos rzucił we mnie karteczką."Podaj rozwiązania do ćwiczeń proszęęę"
Gdy wyjrzałam zauważyłam Kaśkę z jej błagającym wzrokiem. Każdego potrafi wyprosić a nic za to nie daje. Takim sposobem przerżnęła 3/4 klasy. Denerwuje mnie, nie tylko przez to. Raz wywołała największą aferę w histori szkoły - włamała się do pokoju nauczycielskiego w środku nocy by poprawić oceny. Ja nie wiem co ona miała w głowie (każdy wie ze jest monitoring, alarmy) podejrzewam że coś wcześniej ćpała, albo chora psychicznie. Jak dobrotliwi są nauczyciele że postanowili nie wyrzucić jej ze szkoły. Wzięłam więc kartkę i napisalam "jeb się kartoflu" i rzuciłam w nią. Uradowana, otworzyła kartkę, przeczytała zawartość i można trochę jej zbladła. W sumie mi też, bo może powiedzieć że ją obrażam. Ehh, nigdy nie będę wierzyć żadnej Kaśce, choćby nie wiem co.
Wzięłam się za ćwiczenia.
-dzwonek po ostatniej lekcji-
Tak, został już tylko dzień jutrzejszy, czyli pożegnanie klasy. Szczerze to cieszę się że uwolnię się od tych debili. Nie obchodzi mnie co będą robić i gdzie, byleby daleko ode mnie. Wsiadłam w autobus.
-Jeden bilet na (myślicie, że podam wam ulicę?)
-To będzie cztery złote.
-Jak to, cztery złote, wczoraj był za dwa.
-Cztery albo nie jedziesz.
Nagle ktoś podszedł i powiedział:
-Proszę.
Mężczyzna wręczył mi 2 złote (co z a hojny dar). Był on średniego wzrostu, miał brązowe włosy, czarne ubranie i okulary W takim samym kolorze. Nie zwracając już na niego uwagi, wzięłam bilet i usiadłam w środku autobusu.Weszłam do domu. Jak zwykle nie było taty, wróci za jakąś godzinę. Nagle usłyszałam dziwne dźwięki. Postanowiłam że zobaczę co sie dzieje. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam moja matkę. Moją matkę z kochankiem. Coś nagle mnie ruszyło. Nie chcę tu być. Nie wytrzymam tu dłużej. Nie miałam siły płakać, byłam zdenerwowana. Pobiegłam do pokoju, spakowałam w torbę ubrania na jutro i kilka ważnych rzeczy przy czym zaczęłam pisać sms-a do znajomej u której mam największe zaufanie. Napisałam "Mogę zostać u ciebie na noc? Bardzo proszę. Bardzo. " ona od razu odczytala i się zgodziła. Chociaż to. Już miałam otwierać drzwi i uciec jednak cofnęłam się, otworzyłam drzwi sypialni i powiedziałam
-Jak możesz, jesteś podła i obrzydliwa. Jeśli cos ci się jebie to ty starasz się zniszczyć życie innym. Nienawidzę cię. Już nigdy nie chcę cię widzieć. Powiem wszystko ojcu. Do widzenia.Ta spojrzała tylko na mnie. Już miała rozpaczać i błagać bym została. Jednak ja nie pozwolę na to by takie rzeczy działy się obok mojego pokoju.
Zaczęłam zmierzać w stronę domu Ani.
-*-
-Cześć Ania - powiedziałam gdy otworzyła drzwi.
-Jezuu, hej Klara. Szybko chodź i opowiadaj co się stało.
-*-
-No i tak to wszystko teraz wygląda.
-Wiesz co... możesz zostać tu ile chcesz.
-Naprawdę? Dziękuję ci. Wszystko spłacę, obiecuje.
-Spokojnie, na to będzie jeszcze czas haha.Przytuliłam ją. Pierwszy raz przytuliłam kogoś kto nie był moją mamą albo moim tatą.
-Wiesz co? Zostańmy przyjaciółkami.
-Okeej, zgadzam się haha, to może na rozpoczęcie przyjaźni obejrzymy jakiś fajny film?
-Tylko pamiętaj, że jutro zakończenie o 9 rano.
-Spokojnie, wiem. A teraz idę po laptopa.
CZYTASZ
To było złe, ty też | zeamsone
FanfictionJedna dziewczyna. I jej zwykła historia. #2 ~ #zeamsone (11.09.2023) (luv yaa) #3 ~ #zeamsone (15.07.2019)