eight

925 50 12
                                    

Kilka miesięcy później. Klara i Paweł zawarli rozejm i są dobrymi przyjaciółmi.
Piątek wieczór. 21:00.

*pov Klara*

Już miałam przygotowywać relaksującą kąpiel, lecz w trakcie wyciągania ręczników z szafki, mój telefon zaczął dzwonić.

-Ubieraj się Klara, jedziemy do mojego znajomego na party. - Usłyszałam głos Pawła.

Jako że nie jestem typem imprezowicza, od razu powiedziałam:

-No chyba cię posrało, nie będę jeździć do jakichś twoich znajomych. Z nich wszystkich znam tylko ciebie, i - tu przerwałam - nie lubię imprez.

Po sekundowej chwili chłopak odezwał się ze śmiechem w głosie:
-Dawaj, szykuj się zaraz będę pod blokiem.

Rozłączył się. Jak on mnie denerwuje. No dobra, wygrał. Pojadę z nim. Ciekawi mnie jak wygląda jego towarzystwo.
Wyciągnęłam z szafy spódnice oraz koszulę, którą postanowiłam wkasać.  Do tego jakieś rajstopy i trampki. Postanowiłam spiąć jeden kosmyk włosów spinką, po czym zabrałam się za makijaż.

W trakcie pudrowania twarzy usłyszałam dzwonek.

-Już idę! - Wykrzyczałam.

Otwierając drzwi ujrzałam Pawła ubranego w zwykle czarne jeansy i długą czarną bluzkę. Włosy miał związane. Zmonitorował mnie od góry do dołu, po czym powiedział:

-Co ty się na początek roku szkolnego wybierasz?

-O co co chodzi? Ubrałam się normalnie.

Podszedł do mnie, odpiął spinkę którą położył na szafce na buty i rozczochrał mi włosy.

-Znacznie lepiej. Chodź już bo się spóźnimy. 

-No dobra.

~

Ledwo wyszłam z samochodu, a już było słychać dudnienie basu z pod miejskiego domu.

-Panny przodem - powiedział Paweł.

-A co się stało że nagle jesteś gentelmanem, co? Nie otworzyłeś mi drzwi do samochodu a teraz mam iść przodem?

-Dobra, dobra, nie czepiaj się.

Otworzyłam drzwi wejściowe i od razu zagłuszyła mnie muzyka. Po prawej stronie korytarza prowadzącego do salonu ujrzałam liżącą się parę. Jakie to typowe. Gdy przeszłam przez korytarz wybiegł zapewne właściciel mieszkania. Spojrzał to na mnie, to na mojego przyjaciela. 

-Paweł! Ile ja lat cię nie widziałem!

-Stefan, nie widzieliśmy się tylko siedem dni.

-A co za piękna panią przyprowadziłeś?

-To jest moja - tu urwał na chwilę- koleżanka Klara. 

-Ooo, to witam szanowna panią.

-Dobry wieczór. - Odpowiedziałam oschle.

Wsłuchiwałam się w tą pogawędkę i oparłam się o ścianę. Ten cały Stefan coś mi nie pasował. Był pewnie z rok starszy ode mnie, a czuje się jakbym rozmawiała z jakimś wujkiem na spotkaniu rodzinnym.
Obok mnie stał stolik z przeróżnymi alkoholami, sięgnęłam po kubeczek i wlałam sobie trochę wódki. Tak na początek.

Po godzinie byłam już tak wstawiona, że ledwo trzymałam się na nogach. Nie mogłam odnaleźć tego debila, który mnie tu przywiózł. Nagle przede mną pojawił się jakiś typek. Mimo że słabo widziałam, jakby przez mgłę, chłopak był nieziemsko przystojny.

-Hej, jestem Dawid. Co ty tu robisz, sama jesteś? Nigdy cię nie widziałem na imprezach Stefana.

-Zjeżdżaj typie, dobrze? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Z nikim nie mam ochoty rozmawiać.

-Ojj tam, przesadzasz. 

Niebezpiecznie zbliżył się do mnie.

-jesteś taka...

Nagle kątem oka zobaczyłam dziewczynę wchodząca do salonu. Gdy on też to zauważył zaczął mnie całować. Dziewczyna wybiegla z płaczem. Ja stałam jak sparaliżowany nie wiedząc co zrobić. Nagle dostrzegłam jak dziewczyna przyprowadza Pawła który ujrzawszy sytuację zaczął się powoli oddalać. Jakimś cudem wyrwałam się z rąk oblecha i zaczęłam biec za moim przyjacielem. Ledwo udawało mi sie utrzymywać równowagę. Wyginałam się na lewo i prawo, jednak udało mi sie dogonić Pawła.

-Ej, co jest. Pawel, halo?

Oparłam się o jego klatkę piersiową, bo inaczej pewnie leżałabym na trawie pewnie do tego "nawożonej"przez jakieś psy.

Zamglonymi oczami ujrzałam ogromną łzę która spadla na moja rękę.

-PAWEŁ CO JEST! SŁYSZYSZ MNIE?

Cofnął się trochę, by oprzeć się o dom.

-Ja - wyczułam, że serce przestało bić mu na ułamek sekundy - poprostu, mi na tobie zależy. Bardzo zależy. Gdy zobaczyłem cię z tamtym... Chciałem podejść i go udusić. Ja. Ja się chyba zauroczyłem.  W tobie.

Stanęłam jak słup i przez sekundę wpatrywałam się w jego oczy. Przytuliłam go. I chcę, by tak było wiecznie. By czas postanowił się zatrzymać i żebyśmy obaj zostali w tym miejscu, obok nieznanego mi prawie domu, z ogłuszającym basem w uszach, obaj pijani, ledwo trzymający się na nogach.

Mimo, że on jutro prawdopodobnie nie będzie nic pamiętał, powiedziałam:

-Zobaczymy. Ale teraz wróćmy już do domu. Zadzwoń po ubera.

To było złe, ty też | zeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz