Rozdział 2: Rozmowa

565 37 8
                                        

Następnego dnia Rey obudziła się o dziewiątej, więc miała jeszcze godzinę do jej treningu. Musiała przyznać, że trochę bała się ponownego spotkania z Kylo. Mogłaby przysiąc, że zbliżyła się do niego, jednak po wczorajszej rozmowie była dosyć niepewna. Nie rozumiała również słów generała. Czyżby domyślił się, jakie są jej zamiary? Musi to z nim wyjaśnić.

Dziewczyna zjadła śniadanie, które o dziwo zostało jej przyniesione, przebrała się w swój nowy strój, który składał się z czarnego kombinezonu przewiązanego jasnoszarym pasem. Kostium idealnie na nią pasował, co trochę ją zdziwiło. W każdym razie drugi strój jak najbardziej jej odpowiadał. Z pokoju, po wcześniejszym związaniu włosów w kucyk, wzięła ze sobą jedynie miecz i skierowała się na salę treningową. Po wejściu stwierdziła, że Kylo jeszcze nie ma...

- Na czas. - Rey gwałtownie się odwróciła, a przed nią dumnie stał Ren.

- To co? Zaczynajmy - uśmiechnął się. - Na rozgrzewkę piętnaście okrążeń - zadecydował i sam zabrał się do biegania.

Brązowooka do siódmego okrążenia cały czas dorównywała brunetowi, lecz później zwolniła tempa, a po dwunastym nie dawała rady. Mężczyzna już dawno skończył i obserwował biegającą dziewczynę. Gdy ta przebiegła, podparła się o ścianę i z trudem łapała oddech.

- Chyba będziemy musieli popracować nad twoją kondycją - parsknął śmiechem.

Rey miała nadzieję, że teraz zrobią coś bardziej statycznego, jednak gdy zauważyła jak Ben aktywuje miecz, westchnęła głośno.

- Chyba nie wyszłaś z wprawy, co? - Dziewczyna jedynie wyprostowała się i również sięgnęła po broń. Stanęła na przeciwko swojego przeciwnika i czekała na jego ruch.

Brunet zadawał szybkie i zdecydowane ciosy, Rey nie miała nawet kiedy zaatakować, gdyż całą sobą była skoncentrowana na obronie. Ich walka trwała już dobrą chwilę. W pewnym momencie poczuła, że jej zaraz upadnie na plecy, lecz to nie nastąpiło, ponieważ silny chwyt Solo powstrzymał ją z niemiłym spotkaniem z podłogą. Zbieraczka złomu szybko się ogarnęła i z lekkim zażenowaniem spojrzała na swojego „wybawcę".

- Dziękuję - bąknęła.

- Nie ma za co, ale pamiętaj, że na polu bitwy nikt ci nie pomoże - odpowiedział z ogromną powagą. - Koniec treningu - oznajmił i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając dziewczynę samą.

Z jednej strony takie rozwiązanie nie było najgorsze, ale z drugiej chciała jeszcze z nim chwilę porozmawiać. W końcu również postanowiła opuścić salę. Idąc, mijała wielu wysoko postawionych członków Porządku oraz szturmowców. Zdziwiło ją to, że dosłownie wszystkie napotkane osoby jej salutowały. Czyżby już wszyscy wiedzieli, że jest nową uczennicą Kylo?

Kiedy była już blisko swojej kwatery, przechodziła obok tej generała. Mocą wyczuła, że mężczyzna jest w środku. Stanęła przed jego drzwiami i zastanawiała się, czy aby na pewno robi dobrze. Niespodziewanie drzwi się rozsunęły, a z nich, jak burza wypadł Hux. Oczywiście nie zauważył stojącej dziewczyny i z dużą siłą wpadł na nią. Początkowo chciał skrzyczeć tą osobę, ale kiedy zorientował się, że była to Rey, czym prędzej złapał ją.  

- Przepraszam. Nic ci się nie stało? - zapytał z nutą... troski? Generał Hux i troska? Dziewczynie wydało się to dziwne, ale jedynie lekko zaprzeczyła głową. Na ten znak mężczyzna lekko się uśmiechnął. 

- Potrzebujesz czegoś? - dodał już bardziej formalnym głosem

- Chciałam po prostu porozmawiać - odparła niepewnie. Z pozoru mogłoby się wydawać, że Rey boi się generała, ale tak naprawdę w jego towarzystwie czuła się zupełnie inaczej niż na przykład przy Kylo.

- Dobrze, ale może później, teraz mam coś ważnego do zrobienia - odpowiedział i wyminął brązowooką.

Dziewczyna leżała już na łóżku i czekała, jednak przez następne kilka godzin nikt nie nadchodził. Mijała dziesiąta, jedenasta, a mężczyzny dalej nie było. Może na próżno łudziła się, że Hux na prawdę przyjdzie z nią porozmawiać. Chociaż wydawał się osobą słowną. 

Chwilę po dwunastej do jej pokoju ktoś zapukał. Rey zwlokła się z łóżka i powolnym krokiem podeszła do wejścia i ruchem ręki je otworzyła. Na korytarzu stał nie kto inny, a właśnie rudowłosy generał. Nie wyglądał jak zawsze. Był ubrany w czarne spodnie i koszulę o tym samym kolorze. Jego fryzura również była inna. Tym razem włosy były już w lekkim nieładzie po całym dniu pracy.

- Nie przeszkadzam? Przepraszam, że dopiero teraz, ale, rozumiesz, to w końcu Najwyższy Porządek - wyjaśnił, po czym został zaproszony do środka. 

Chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, szukając jakiegoś miejsca do siedzenia, aż wybrał szary fotel w rogu pokoju. Rey natomiast wybrała swoje łóżko. Nie bardzo wiedziała, jak rozpocząć rozmowę. Wciąż nie mogła wyjść z szoku, że generał faktycznie przyszedł. 

- Więc, o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał, kiedy zorientował się, że Rey jest trochę zdezorientowana. Jego ton był zdecydowanie inny. Milszy i trochę zmęczony.

- Chciałam zapytać o wczorajszą sytuację, gene...

- Armitage. - Poprawił ją. Czyli to było imię generała. Dosyć niespotykane, ale jak dla tak wysoko postawionej osoby, nieco abstrakcyjne.

- Armitage - zakończyła.

- O jakiej sytuacji mówisz?

- ,,Że Ren jest taki naiwny" - zacytowała. 

- A nie jest? - Generał podniósł jedną brew, jakby było to oczywiste. - Powiedz mi, Rey. Ile osób tak naprawdę myśli, że dobrowolnie dołączyłaś się do Najwyższego Porządku, co? Jedna - Ren. Jest tak zaślepiony tą całą Mocą i swoją władzą, że słyszy i widzi to, co chce.

- Skoro masz takie podejrzenia. - Na to słowo generał spojrzał na nią wymownie. - To dlaczego mu nie powiesz? - Hux zaśmiał się głośno i odpowiedział.

- Posłuchaj, istnieje tylko jeden powód, dla którego nie zdradziłem waszego planu. Chcę, aby Kylo podwinęła się noga i żebym to w końcu ja mógł sprawować władzę - wyjaśnił wyniosłym głosem. Widać było, że mówi to z pełnym przekonaniem.

- Dlaczego się tak nie lubicie? - dopytała dziewczyna. Wiedziała, że chodzi tu pewnie o konkurencję, ale żeby aż tak?

- Powiem tak, jeżeli spędzasz z kimś większość swojego życia, to czasem dzieją się różne rzeczy - oznajmił i zakrył dłonią usta, z zamiarem ziewnięcia. Faktycznie, od paru minut Armitage wydawał się coraz bardziej senny.

- Może powinieneś już się położyć - zaproponowała Rey, na co generał jedynie parsknął śmiechem.

- Uwierz mi, zrobiłbym to, gdybym tylko mógł. - Mężczyzna wstał z siedziska i skierował się do drzwi. - Ale za to ty lepiej idź już spać. - Wychodząc, mrugnął do niej okiem, zostawiając dziewczynę samą. 

Rey niechętnie przyznała, że to spotkanie nie było takie złe, jak sobie wyobrażała. Generał nie był wcale zimny i nieczuły. Przynajmniej nie dzisiaj. Jedyne co mogła o nim powiedzieć to to, że mężczyzna widocznie ciągle pracuje. Dziewczyna trochę zamartwiała się tym, że przez nią Hux prawdopodobnie ma przedłużony czas pracy. 

- Chwila, o czym ja myślę? - zapytała samą siebie. - To przecież generał Hux, największa szumowina Galaktyki. Dlaczego ja się nim przejmuję?

Hejko!

Właśnie przeczytaliście drugi już rozdział. Jak zwykle mam nadzieję, że się Wam spodoba :)

Ciao!

Stick Together ~ Rey x Armitage HuxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz