ROZDZIAŁ 2.

867 52 5
                                    


[Kamerzysta]

Poczułem wibracje w mojej kieszeni, moja ukochana do mnie zadzwoniła, jak miło. Odebrałem telefon od Roksy, usłyszałem jedynie, że jest na jakiejś głośnej imprezie. Zamurowało mnie, jak usłyszałem głos jej ex wykrzykującego słowa ,,Dawaj Roksana! Dajesz! kręć tym tyłeczkiem!" nie rozłączałem się, po prostu wsiadłem za kierownicę i ruszyłem z piskiem opon do niedalekiego klubu. Nie wiedziałem co czuć, czy przygnębienie, smutek i ból czy złość.


[Lord Kruszwil]

Stałem pod drzwiami, przez które wyszedł mój dobry przyjaciel i służący - Kamerzysta. Odwróciłem się do nich plecami i oparłem. Przez głowę przelatywały mi różne myśli - jestem homo? nie! jestem hetero koniec i kropka. Zacisnąłem usta i nie wiem czemu po moim policzku spłynęła jedna łza. Delikatnie się odwróciłem na pięcie, zauważyłem że Kamerzysta odbiera telefon. Pewnie to od tej szmaty, Roksany. Usłyszałem zdenerwowanie w głosie Kamerzysty, ale nie chciałem otworzyć drzwi. Po prostu podsłuchiwałem. Poczułem się jak jakiś walnięty umysłowo szpieg. Mój przyjaciel poszedł do samochodu, wsiadł za kierownicę i gwałtownie odpalił auto i ruszył z piskiem opon. Wtedy wiedziałem, że coś się stało. Nie miałem pojęcia gdzie jedzie, mam nadzieję, że opowie mi jutro o tym.

[Kamerzysta]

-Kurwa mać! Roksana odezwij się do cholery! -Zacząłem krzyczeć, miałem już dość tej cholernej ciszy.

-Haahalo? Skarbie?- usłyszałem jej głos, przez to jeszcze bardziej dostawałem kurwicy za kierownicą.

-Skarbie?! gdzie jesteś w tym momencie?! pytam się kurwa do jasnej cholery!- tak zacząłem się drzeć, że aż poczułem ucisk w gardle.

-Jaa.. jestem u koleżanki- powiedziała cicho, może nie powinienem tak się do niej odezwać. Może coś mi się przesłyszało. Sam już nie wiem.

-Dobra, jadę po Ciebie, nie wrócisz do domu w takim stanie- powiedziałem już spokojniej, jednak nie jechałem pod dom koleżanki, ale nadal w stronę klubu, czułem, że mnie okłamuje.

-Niee, nie musisz. Uwierz, dam radę dojść, znam drogę- była cała najebana, co się z nią dzieje do kurwy? co ja robię źle?

Rozłączyłem się. Została mi minuta drogi, nagle przede mnie wyjechał jakiś koleś mazdą, ledwo co wyhamowałem. Nie przejąłem się i nie chciałem robić już awantury, pojechałem dalej. Wreszcie dotarłem na miejsce, zaparkowałem gdzieś pod klubem furę i ruszyłem do środka. Przed wejściem złapały mnie jakieś podpite dziewczyny i zaczęły bawić się moją koszulką, nie wiem czemu zestresowałem się. Powiedziałem im, że muszę iść, ale te odparły, że muszę iść, ale z nimi i do którejś z ich domu. Miałem już dosyć, odepchnąłem jedną, dobrze, że ochroniarz tego nie zobaczył. Wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać za Roksaną. Po bezczynnym chodzeniu po klubie zauważyłem ją jak się całuje ze swoim byłym. Miałem rację. Jednak się nie przesłyszałem. Podeszłem i krzyknąłem wkurwiony ,,Roksana", ta nie przestała swojej czynności. Poczułem się okropnie - zdradzony, wykorzystany, okłamany.

-Roksana do cholery! pamiętasz kim kurwa jestem dla ciebie?!- zacisnąłem pięści i przygryzłem wargi, żeby nic nie odjebać.

-Ł-Łukasz.. to nie tak, ja naprawdę przepraszam!- zauważyłem, że pijana zaczęła płakać. Nie miałem już litości. Szarpnąłem ją za rękę i poszliśmy gdzieś w jakieś puste, ciemne miejsce.

-Co ty sobie myślisz.. wykorzystujesz mnie, okłamujesz. Mówisz, że wychodzisz z koleżankami. Mam już tego dosyć.. wytłumacz mi kurwa! wytłumacz! co ja robię źle? czemu nie jest Ci dobrze ze mną. - jako iż było ciemno, nie zauważyła, że zaczęły mi spływać łzy z oka. Szybko je otarłem.

-Łukasz, to na serio nie tak. Jesteś wspaniały, ale..- poczułem jak ktoś wbija mi nóż w serce, gdy wypowiedziała ,,ale". Tak jakbym już był martwy.

-Ale..?- przeciągnąłem to i znowu otarłem łzy.

-Oddaliliśmy się. Nie zauważyłeś? masz jakąś opaskę na oczach, worek, że nic nie widzisz?- wyjaśniała.

-A jak myślisz, czemu się oddaliliśmy?- nie dałem jej odpowiedzieć i zaczałem kontynuować. -zaczęłaś znikać potajemnie do klubu i całujesz się ze swoim byłym- te słowa sprawiały mi piekący ból.

-Łukasz, nie chcę już tego ciągnąć dłużej. Lepiej będzie jak to skończymy, tu i teraz- wypowiadała to bełkocząc od zbyt dużej ilości procentów, podpierała się o pobliską ścianę.

-Dobra. Faktycznie masz rację, to nie ma sensu. To koniec- pomimo tego, że było ciemno udało mi się wychwycić jej oczy, spojrzałem w nie ostatni raz.

-Muszę iść, Kamil na mnie czeka. Mój.. nowy chłopak- serce zaczęło bić mi szybciej, za dużo rzeczy jak na jeden wieczór.

Widziałem tylko, jak się oddala. Ubrana była w skąpą spódnicę i koszulkę, przez którą prześwitywał biustonosz. Jak mogłem.. jak mogłem być z kimś takim?! jak najszybciej wybiegłem z klubu, wsiadłem za kierownicę i ruszyłem do pobliskiego sklepu. Kupiłem dwie wódki - Stock 0,7. Próbowałem dodzwonić się do Marka, ale nie odbierał. Dzwoniłem non-stop, aż w końcu odebrał.

-Halo? Marek?- mruknąłem przez łzy.

-Co ty znowu chcesz, nie wiesz, która jest godzina?! miałem mieć teraz kąpiel w mleku- wykrzyczał.

-Wiem, wiem. Przepraszam, że przeszkodziłem. Po prostu, chciałem Ci powiedzieć, że mam dość- moja twarz była kamienna, zupełnie tak jakbym chciał ukryć uczucia.

-Co masz na myśli, mówiąc ,,dość"? co znowu zrobiłeś, menelu?- wypowiedział to ze spokojem i ciekawością.

-R-Roksana.. ona.. to koniec- nie dałem rady z tą ,,kamienną twarzą". Łzy zaczęły rozlewać się jak rzeka.

-Kamerzysta, jak się trzymasz?- zadał pytanie.

-Tak jak możesz usłyszeć, wspaniale. Głupie pytanie! najgorzej! jeszcze ty mnie dobijasz nazywając mnie ,,menelem"- niby mogłem na niego liczyć, ale przez te słowo w tej chwili... po prostu te słowo nie było akurat dobrane.

-W-Wybacz. Nie sądziłem, że sytuacja jest aż taka- próbował rozeznać się.

-Całowała się ze swoim byłym na moich oczach, to jest już zdecydowanie za dużo-  oznajmiłem.

-Mówię Ci, Kamerzysta. Jak już, to dziewica. Chyba, że zmienisz orientację i zaczniesz być homo- Chyba mu już się poprzestawiało we łbie od tych pieniędzy. Ja? homo? od zawsze uwielbiałem widok dziewczyny, chłopaki mnie nie kręcą.

-Ty się dobrze czujesz? homo? wiesz co, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, Panie Lordzie Kruszwilu- usłyszałem tylko jak Lord wypowiedział ,,Nie! czekaj! nie rozłączaj się!" jednak było już za późno, rozłączyłem się i nadal jechałem w stronę swojego domu.

Noc była przyjemna, pomimo tego całego zajścia. Była taka cicha, głucha. Mogłem się wyluzować za kółkiem. Zahamowałem gwałtownie, gdy usłyszałem jakiś przeraźliwy huk na dachu samochodu, jakby coś ciężkiego na niego upadło. Gdy wysiadłem, zauważyłem na dachu cegłę, na której ktoś napisał markerem ,,Roksana jest striptizerką" i był jakiś numer strony www, bodajże z usługam To już był szczyt wszystkiego.


Mam nadzieję że ROZDZIAŁ 2 ujdzie ^^"

Kamerzysta Na Zawsze - Lord Kruszwil x Kamerzysta kxkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz