[Kamerzysta]
Obudziłem się dzisiaj wyjątkowo szybko, więc postanowiłem, że zrobię śniadanie dla Marka. Zacząłem przygotowywać jajecznicę, przypomniała mi się pewna rzecz ze wczoraj, mianowicie Marek spytał się mnie, czy mu nic ze mną nie grozi. Bał się czegoś? Z zamyślenia wyrwała mnie Kasia, złapała mnie za ramię.
-Japierdole Kaśka! wystraszyłem się! kiedy ty tu przyjechałaś?! i skąd miałaś klucze?!- krzyknąłem
-Przepraszam Łukasz, dałeś mi kiedyś swoje awaryjne haha- zaśmiała się. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć jej poczucia humoru, nawet jak działo się coś przykrego, to ona potrafiła to obrócić w zabawną sytuację.
-Spoko, nic się w sumie nie stało, ale nie rób tego nigdy więcej, bo jeszcze na zawał zejdę- również się zaśmiałem.
-Ostatnio Marek prawie tak miał- uśmiechnęła się szeroko.
-Jak? też go przestraszyłaś?- zadałem ciekawski pytanie.
-Niee, bardziej to on mnie przestraszył..- przeciągnęła.
-Dlaczego?- ponownie się zapytałem.
-Słyszałam jak rozmawiał z tobą przez telefon, no a potem syknął z bólu- wytłumaczyła.
-Co? kiedy?- Na mojej twarzy malowało się zdziwienie.
-Hmm.. ostatnio, to był dzień, kiedy ta twoja Roksana u nas zawitała, a ty przyszedłeś najebany- zaśmiała się głośno.
-Nie jestem już z nią!- w moich oczach dało się ujrzeć gniew, zacisnąłem pięści.
-Dobra, spokojnie.. dlaczego ty jesteś zawsze taki dziwny?- przychyliła głowę na lewą stronę, zupełnie tak jak psy, które czegoś nie zrozumią.
-Jestem wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju- bangbang, co teraz na to odpowiesz, Kasiu?
-Może i masz rację, oryginał > nie podrobiony haha- oznajmiła nadal uśmiechnięta.
Skończyłem robić jajecznicę, nałożyłem ją na talerz, zrobiłem ubogi dressing, ale wyglądało to ohydnie. Kasia widząc to zaproponowała, że ona sama zrobi jajecznicę. Mogłem odmówić, ale tego nie zrobiłem, bo to przecież większość kobiet ma do tego dryg.
-Będziesz mógł powiedzieć Markowi, że to ty ją zrobiłeś- uśmiech nadal jej nie schodził.
-Dzięki, tak zrobię- kiwnąłem jej głową w ramach podziękowania.
-Podasz mi ten talerz?- wskazała na niego palcem.
-Okej- zrobiłem to. Kasia nałożyła posiłek, wykonała staranny dressing, wreszcie to jakoś wyglądało!
-Dziękuję- moje kąciki ust podniosły się do góry. Położyłem talerz na tackę i nalałem wody z lodowca do szklanki. Udałem się do pokoju, gdzie spał mój lordzik, to dziwne, że Marek się jeszcze nie obudził. Cichutko wszedłem do mojej sypialni, ujrzałem pół-nagiego Kruszela w mojej pościeli. Moje policzki zaczęły się rumienić Jezu!
-M-m-marek..- powiedziałem cichutko z nadzieją, że się obudzi, jednak ten nawet nie drgnął. Postanowiłem go złapać za ramię, był taki drobny.
-Mhm..hhm...- mruknął, nadal spał. Moja twarz nadal była bez zmian, calutka czerwona.
-Mmareczku!- trochę głośniej powiedziałem i zobaczyłem, że się ruszył i powoli zaczął otwierać oczy. Szybko zabrałem dłoń z jego ramienia.
-Łukasz? co ty tu robisz?- burknął jakiś obrażony. Czemu miałoby mnie tu nie być? przecież to mój dom.
-Przecież tu mieszkam, pytanie jest tutaj niepotrzebne. Zobacz co Ci przygotowałem!- podałem mu tackę i czekałem na jego reakcję.
-Yh.. dzięki- powiedział jakiś obojętny i zaczął jeść.
-Dlaczego wczoraj się mnie o to spytałeś?- ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale tych stopni już jest sporo za moimi plecami.
-O co?- widziałem po jego oczach, że dobrze wie o co chodzi. Aktorem to jest słabym.
-Jak to o co? zapytałeś się, czy nic Tobie ze mną nie grozi.. o co Ci chodziło? coś zrobiłem źle, szefie?- moje oczy świeciły się z ciekawości.
-Nie mów do mnie tak- przewrócił oczami i przełknął kolejny kęs posiłku autorstwa Kasi.
-Powiesz mi?- zapytałem błagalnie.
-Jeszcze nie wiem, może za tydzień- wziął łyk wody z lodowca.
-Taa.. a za tydzień będzie, że powiesz mi za miesiąc, ile to będziesz przekładał?- czułem się źle z tym, zrobiłem coś, ale nie wiem co.
-Bądź cierpliwy- oznajmił cicho pod nosem.
-Dobra, niech Ci będzie- dam mu czas, może serio go potrzebuje?
-ale.. jestem bezpieczny?- zadał te same pytanie, co wczoraj.
-No jesteś! ile razy Ci będę to jeszcze mówił?- powiedziałem.
-Tyle razy, dopóki tego nie zrozumiem- jego wzrok był pusty, odłożył tackę. Skończył jeść.
Nie myślałem, skoro się mnie bał, chciałem zniszczyć tę dziwną barierkę pomiędzy nami i powoli się przysunąłem do niego. Objąłem go pierwsze delikatnie ramieniem, a potem przytuliłem. Nigdy nie przytulałem nikogo tej samej płci, nawet ojca, było to dla mnie dziwne, ale coś mi podpowiadało, że powinienem to zrobić. Nie żałuję mojej decyzji. Marek był zaskoczony, nie potrafił uwierzyć w to, co się właśnie stało, zupełnie tak jak ja. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, kiedy zaczęło się robić coraz bardziej niezręcznie, odsunąłem się.
-P-pr-przepraszam za to, Marek- miałem ochotę się zapaść pod ziemię.
-Spokojnie, jest dobrze. Nie jestem zły- uśmiechnął się pomimo tego, co zrobiłem.
-Idę do salonu. Kasia przyjechała, ty w tym czasie się ogarnij- wziąłem tackę i stanąłem w drzwiach, spojrzałem na Marka, a ten na mnie, złapaliśmy kontakt wzrokowy.
-Przyjechała?- zaskoczył się.
-Tak, nie wiedziałem o tym, sam się zdziwiłem- wypowiedziałem to i udałem się do kuchni, żeby odnieść tackę, nagle do domu wpadła...
Roksana....
(772 Słowa) Jak widzicie KNZ ma nową okładkę, wygląda to o wiele lepiej niż wcześniej! :33
CZYTASZ
Kamerzysta Na Zawsze - Lord Kruszwil x Kamerzysta kxk
FanfictionŁukasz prowadzi lekkie życie, ma dziewczynę, która okazuje się być błędem. Kamerzysta skrywa wiele tajemnic, które z czasem wyciekają jedna po drugiej, jego dziewczyna próbuje zniszczyć mu życie. Marek, jego najbliższy przyjaciel wspiera go w trudny...