1.

2.8K 54 5
                                    

Anna wstała rano, by przeżyć kolejny szary dzień w szpitalu razem ze swoim byłym mężem Stanisławem. Nienawidziła go z całego serca i z całych sił. Zniszczył jej życie i jej miłość z Wiktorem. Nie chciała już więcej go widywać, ale na chwilę obecną nie miała środków, by uciec z kraju.
Tego poranka jak zwykle ubrała się, zjadła śniadanie, wypiła kawę i wyszła do pracy. Przebrała się i czekała na rozpoczęcie dyżuru. Nagle zadzwonił jej telefon.

-Zosia?-zapytała po naciśnięciu zielonej słuchawki.

-Dzień dobry Aniu.-jej głos wskazywał na to, że była bardzo zestresowana.-Czy tata pojawił się już w szpitalu? Wziął dodatkowy dyżur nocny? Nie zjawił się w domu na noc... Boje się o niego, nie daje znaku życia.

-Kochanie uspokój się... Cichutko. Nie widziałam go dzisiaj, szczerze mówiąc. Jeżeli nie pojawi się na dyżurze będziemy się martwić, dobra?-zawiesiła głos, ponieważ zobaczyła Monikę i Wiktora podjeżdżających pod szpital. Policjantka pocałowała go na pożegnanie w policzek, zanim ten wysiadł z pojazdu.

-Coś nie tak Aniu?-zapytała nastolatka.

-Tata właśnie przyjechał do pracy. Powiem mu, żeby dał ci znać. Muszę kończyć! Papa Zosiu.-powiedziała, a jej głos się łamał.

Zobaczyła jak Wiktor idzie w jej stronę.

-Hej.. Coś nie tak?-zapytał widząc łzy w oczach kobiety.

-Zosia się martwi. Nie wróciłeś do domu na noc. Tak tylko ci przypominam, bo pewnie miałeś ciekawsze zajęcia niż rozmowa z córką.-spojrzała na niego z ogromnym żalem i odeszła.

-Możesz mi powiedzieć o co chodzi?-mężczyzna złapał ją za nadgarstek.

-Mi? Zupełnie o nic. Puść, bo to boli.-mówiła, wyrywając się z uścisku lekarza.-Zadzwoń do Zośki.-dodała i odwróciła się na pięcie.

Mężczyzna stał chwile, patrząc jak Anna odchodzi i znika za drzwiami SOR-u. Skołowany całym zajściem, wolnym krokiem ruszył w stronę stacji, po drodze dzwoniąc do córki.

-Halo Zosia?

-Gdzie byłeś przez całą noc? Martwiłam się!

-Porozmawiamy w domu dobrze kochanie?

-Dobrze... Uważaj na siebie. Cześć...

Mężczyzna przebrał się szybko w strój ratownika i od razu po wyjściu z szatni dostał wezwanie. Wiedział, że to Anna ma dziś dyżur na SORze. Nie chciał się z nią konfrontować. Niby w głębi serca dalej ją kochał, ale to co zrobiła było nie wybaczalne... Złożyła zeznania przeciwko Basi! Przeciwko kobiecie, która nigdy nawet muchy by nie skrzywdziła...
Na miejscu okazało się, że chłopak ma złamaną nogę, więc został od razu przewieziony na oddział ratunkowy.

-Co mamy?-spytała Anna, a na widok Wiktora, znowu jej oczy napełniły się łzami, co nie umknęło jego uwadze.

-Połamana noga, dostał przeciwbólowe i płyny.

-Zabieramy go na Rentgen.-rzuciła go pielęgniarek i już chciała opuścić salę, kiedy usłyszał głos Wiktora.

-Jak twój dzień?

-Pracowicie. Jak widać.-powiedziała od niechcenia.

-Porozmawiamy?-zapytał mężczyzna.

-A mamy o czym?

-Wydaje mi się, że mamy... Spotkajmy się o 12 w bufecie. Będę czekał.-posłał jej blady uśmiech i opuścił SOR. Chciał, BA! MUSIAŁ się dowiedzieć co się dzieje. Przecież Anna cierpi i męczy się na tym oddziale razem z Potockim! Wiktor męczył się sam ze swoimi uczuciami. Starał wmówić sobie, że jego i Annę już nic nie łączy. Nawet próbował flirtować z Moniką, ale nie mógł na nią spojrzeć, bo wiedział, że wcale jej nie kocha i próbuje tylko odciągnąć swoje myśli od blondynki, którą zostawił kilka miesięcy temu. Tak strasznie się czuł, ale póki Anna nie wyjaśniła mu dlaczego zeznała przeciwko Basi nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Coraz słabiej mu to wychodziło...

ᴡᴢʟᴏᴛʏ ɪ ᴜᴘᴀᴅᴋɪOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz