- Aniu! Aniu zatrzymaj się! - krzyczał Wiktor goniąc zapłakaną blondynkę przez szpitalny parking. - Musimy porozmawiać!
- Musimy porozmawiać?! - wściekła kobieta obróciła się momentalnie i z nieopisanym żalem zmieszanym ze złością wbiła swoje spojrzenie prosto w oczy bruneta. - A mamy o czym? - po tych słowach zrobiła krok w stronę przerażonego jej nagłą reakcją mężczyzny.
- Mamy, ona.. - chciał coś powiedzieć, ale Anna ruchem ręki zniweczyła jego próbę jakiegokolwiek wytłumaczenia.
- Pocałowaliście się, czyż nie? - wyzywająco zmierzyła rozmówcę od stóp do głów mrożącym spojrzeniem.
- Tak, ale słuchaj, to nic nie zna.. - znowu kobieta przerwała mu wpół zdania machnięciem ręki. Nie miała najmniejszego zamiaru wysłuchiwać jego nędznego tłumaczenia. Dla niej wszystko było jasne-wrócił do romansu sprzed związku z nią.
- Więc wszystko jasne. - mówiąc to wzruszyła ramionami i zaśmiała się gorzko. Wpatrywała się w niego z zaciekawieniem. Miłość to czasami niezwykle destruktywne uczucie, ku własnemu zaskoczeniu chciała się zapaść pod ziemie, było jej tak strasznie wstyd, że dalej coś do niego czuła. Zrobiła jeszcze jeden krok w jego stronę, tak że niemalże dotykali się nosami.
- To koniec. - wyszeptała mu prosto w twarz, po chwili dodając - Nadal masz jej szminkę na ustach. - uśmiechnęła się i odwróciła na pięcie ocierając ostatnie słone krople spływające po bladych policzkach.
Wiktor stał przez chwile w zupełnym szoku, jakby nie wiedział co się właśnie stało, jakby nie uczestniczył w całej sytuacji. Odruchowo przetarł usta białym mankietem koszuli, na której została czerwona smuga-najwidoczniej po szmince Moniki.
„Do jasnej cholery" - zaklął w myślach, kiedy Anna ponownie zniknęła za drzwiami bazy. Ruszył w ślad za nią licząc na jeszcze jedną, spokojną rozmowę.
Kiedy przekroczył próg budynku usłyszał cichy chichot kolegów.- No no doktorze, powodzi się.. - zaśmiał się Piotrek widząc swojego szefa z czerwoną plamą na policzku oraz koszuli. - Też bym tak chciał. Taka kobieta... - w żartach spojrzał na Annę rozmarzonym spojrzeniem i poruszył sugestywnie brwiami, na co blondynka odpowiedziała krótkim westchnieniem.
- To sprawka pani policjant, nie moja. - dodała po chwili unosząc wzrok na twarze wszystkich zszokowanych współpracowników.-No co? Nie mówcie, że jesteście zaskoczeni?- mówiąc to po prostu zniknęła za drzwiami szatni w celu zmiany stroju na nieco bardziej odpowiedni do pracy ratownika. Odetchnęła głęboko. Przynajmniej teraz już każdy wiedział, a ona pozbyła się zbędnych pytań i spojrzeń. Nagle usłyszała dźwięk otwierających się drzwi.
-Jesteś z siebie zadowolona?-zapytał Wiktor, tak czerwony, że kolor jego skory niemalże zlewał się z kolorem szminki Moniki.
Na ten widok Anna zaśmiała się cicho, a potem z kamienną twarzą zapytała:
-Przebieram się, nie widzisz?
-Wybacz, ale raczej niczym mnie już nie zaskoczysz.-zmierzył ją wzrokiem i od razu pożałował tego co powiedział widząc piorunujący wzrok Anki.
-Przepraszam... Nie powinienem.
-Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele.- szepnęła wściekała blondynka, gdy mijała bruneta w drzwiach. Teraz już była pewna, że nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Takie teksty zdecydowanie wykraczały poza jej strefę komfortu. Skierowała kroki do bistro. Chciała posiedzieć chwile zupełnie sama, pomyśleć „co dalej?". Zawsze kiedy myślała o przyszłości była w niej zupełnie sama, a co ciekawe wcale jej to nie przeszkadzało. Uważała, że jest zbyt wartościowa by przejmować się mężczyzną, który od niej wolał Monikę...—————>
Rozdział jest krótki, ale może przypomnę sobie jak się pisało opowiadania i będę dodawać coś częściej? we'll see🦋 dobrej nocy wszystkim! STAY SAFE🤍
instagram: @nsyganle
CZYTASZ
ᴡᴢʟᴏᴛʏ ɪ ᴜᴘᴀᴅᴋɪ
FanfictionAnna to 38 letnia, piękna pani doktor, która nie dawno musiała rozstać się z mężczyzną swojego życia-Wiktorem. Jest szantażowana przez byłego męża-Stanisława Potockiego. Wiktor to 45 letni lekarz pogotowia ratunkowego. Nie rozumiał dlaczego Anna go...