Był 6 grudnia, czyli Mikołajki. Ania od rana szykowała dom rodziców i dodawała różne świąteczne akcenty. Kochała święta i całe te przygotowania do nich, które zaczynała zazwyczaj już w listopadzie.
-Co robisz kochanie?-zapytała Janina kiedy zobaczyła córkę próbującą zawiesić świąteczne lampki.
-Staram się to...-krzesło niebezpiecznie się zachwiało i kobieta już prawie wylądowałaby na podłodze, gdyby nie Wiktor, który właśnie schodził na śniadanie i w ostatniej chwili złapał ukochaną.
-Co ty robisz?-zaśmiał się mężczyzna stawiając ją na dywanie.
-Dziękuje kochanie.-pocałowała go szybko w usta i poklepała po klatce piersiowej.-Świąteczną atmosferę robię!-w jej oczach pojawiły się iskierki radości.-Dzisiaj Mikołajki!
Wiktor momentalnie zesztywniał. Zośka! Przecież ona nadal jest u jego rodziców, a on nawet nie ma dla niej prezentu. Bezradnie spojrzał na Ankę, a z jego twarzy dało się wyczytać zakłopotanie i brak pomysłu.
-Nie martw się. Nie zapomniałam o Zosi.-uśmiechnęła się i skierowała wzrok w stronę matki.-Dzisiaj wyjeżdżamy do Warszawy, do Zośki i do normalnej pracy... Urlop za 2 dni mi się skończy.-przytuliła i pocałowała ją w policzek .
-Zostaniecie chociaż na obiad?-spytała ze smutkiem w głosie Janina. Widać było, że nie zdążyła się nacieszyć przyszłym zięciem i córką. Ania bardzo rzadko ich odwiedzała, a była jedynaczką. Rodziców przerażała wizja samotności, więc walczyli o każdą chwile spędzoną w dzieckiem.
-No nie wiem.. Co myślisz skarbie?-tym razem spojrzała na mężczyznę.
-Myślę, że chętnie zostaniemy.-uśmiechnął się i pocałował Anię w skroń. Janina momentalnie się rozpromieniła i zakasała rękawy.
-To ja zabieram się do roboty, a jak stary wróci z roboty to zjemy!-wykrzyczała szczęśliwa i pobiegała do kuchni. Ania roześmiała się głośno i zarzuciła ręce na szyję Wiktora.
-Kocham cię.-powiedziała i nadal śmiejąc się próbowała pocałować bruneta, który odchylił głowę, uniemożliwiając jej wykonanie czynności.
-A jak bardzo?-zapytał z uśmiechem widząc starania kobiety, którą trzymał w ramionach.
-Wiktoooor!-lekarka śmiała się coraz bardziej, nadal próbując go pocałować.
-Odpowiedz...-droczył się z nią mężczyzna, jednocześnie mocno ją ściskając i zamykając w szczelnym uścisku.
-Bardzo bardzo bardzo!-Ania wspięła się na palcach i dosięgnęła w końcu ust lekarza, całując je namiętnie. On tylko się uśmiechnął i odwzajemnił pieszczotę. Oboje czuli, że są z odpowiednią osobą na właściwym miejscu. Wreszcie byli szczęśliwi.
Kiedy skończyli jeść śniadanie udali się na górę i zaczęli przygotowania do podróży.
-Spakowana?-zapytał Wiktor i przytulił się do jej pleców.
-Chyba tak...-Ania rozejrzała się po pokoju i westchnęła głęboko.-Tutaj poczułam się jak w domu.. Nie chcę wracać do tego pustego mieszkania.-w jej oczach pojawiły się łzy.
-Kochanie, no co ty? Jakiego mieszkania? Przecież chcesz wrócić do nas, prawda?-dopytywał, odwracając ją przodem do siebie.
CZYTASZ
ᴡᴢʟᴏᴛʏ ɪ ᴜᴘᴀᴅᴋɪ
FanfictionAnna to 38 letnia, piękna pani doktor, która nie dawno musiała rozstać się z mężczyzną swojego życia-Wiktorem. Jest szantażowana przez byłego męża-Stanisława Potockiego. Wiktor to 45 letni lekarz pogotowia ratunkowego. Nie rozumiał dlaczego Anna go...