Kiedy budzę się następnego dnia, czuję się zażenowana. Nie do wiary, że dałam się tak całować księciu Theodorowi, zwłaszcza, że nie ma między nami żadnego uczucia. To tylko prosty układ - trzy miesiące iluzji dla naszych rodzin. Potem zerwiemy i każde z nas pójdzie w swoją stronę - ja będę działać charytatywnie na rzecz poddanych, a książę Theodore będzie podróżował po całym świecie. Nawet zazdroszczę mu takich planów, bo mnie na pewno by nie puścili. Jeśli wylatuję za granicę, to zawsze w towarzystwie taty, który przedstawia mnie innym władcom jako przyszłą królową.
Moje rozmyślania przerywa Kimberly, która jak zwykle o tej porze przychodzi do mojego pokoju, żeby pomóc mi w przygotowaniach.
- Dzień dobry, księżniczko. Wyspałaś się? - Pyta i podchodzi do okien, żeby odsłonić zasłony. Do mojego pokoju wpadają promienie słoneczne.
- Niezbyt - odpowiadam i ziewam. Powoli wstaję z łóżka.
- Wczorajsze przyjęcie było wspaniałe! I te zaręczyny! To cudownie, że księżniczka się zgodziła!
- Żadne cudowne - burczę. - Myślisz, że miałam jakiś wybór?
- Ale księżniczka wydawała się taka szczęśliwa...
Wzdycham. Muszę przecież udawać. Trzy miesiące. Szybko zleci...
- Nie jest aż tak źle - wzruszam ramionami. - Książę Theodore nie jest taki okropny jakiego go zapamiętałam.
I naprawdę dobrze całuje. Ale przecież nie powiem tego głośno.
- Czy będę mogła uczestniczyć w przygotowaniach do ślubu? - Pyta podekscytowana Kimberly.
Ślub. Dobre sobie. Trzy miesiące...
- Oczywiście - uśmiecham się jednak do niej i idę do łazienki.
~~~
Kiedy wchodzę do Wielkiej Sali, gdzie jadamy posiłki, wszyscy już tam są. Jęczę w duchu, widząc, że miejsce obok mnie zajął książę Theodore. Jego rodzice siedzą obok moich rodziców, a książę William jest zajęty rozmową z moją babcią. Biedny.
- Dzień dobry - witam się, podchodząc do stołu, a reszta mi odpowiada. Siadam na swoim miejscu, a wtedy książę Theodore pochyla się i składa na moich ustach pocałunek. Gromię go wzrokiem, a on tylko szczerzy zęby.
- Witaj, kochana - odzywa się. - Mam nadzieję, że dobrze spałaś.
W jego oczach widzę złośliwe ogniki. Bawi go ta sytuacja, ale ja tak łatwo nie dam się wytracić z równowagi. Też potrafię być wkurzająca, więc niech lepiej ze mną nie zaczyna, bo źle skończy.
- Po twojej nocnej wizycie w moim pokoju zdecydowanie dobrze, skarbie - odpowiadam i widzę, że nasze rodziny patrzą teraz na nas z zaciekawieniem. Tym razem książę gromi mnie wzrokiem, ale ja tylko uśmiecham się słodko i nachylam się, żeby go pocałować.
- Jesteście słodcy - komentuje książę William.
- Mówiłam, że do siebie pasujecie - dodaje babcia, patrząc na nas z triumfalnym uśmiechem.
- Chyba umieszczę gwardzistę przed drzwiami twojego pokoju - burczy tata.
Sam tego chciałeś, tatku. Żebym wyszła za mąż. Teraz musisz pogodzić się, że nocami grasuje u mnie mężczyzna.
- Jeden do jednego - mruczy do mnie książę Theodore, kiedy w końcu zajmujemy się jedzeniem. - Zaczyna podobać mi się ta gra.
- Nie powiem, w końcu coś ciekawego dzieje się w zamku - odpowiadam.
- Nie będzie aż tak źle jak myślałem - przyznaje książę. - Przynajmniej umiesz się całować.
Krztuszę się jedzeniem, a babcia spogląda na mnie swoim wzrokiem bazyliszka.
~~~
Po śniadaniu wybieram się na samotny spacer po ogrodach. Znajduję miejsce, gdzie nikt nie może mnie zobaczyć i kładę się na trawie. Przez chwilę wpatruję się w błękitne niebo, ale zamykam oczy i zupełnie się wyciszam.
Zrywam się nagle, gdy pod prawą dłonią coś wyczuwam.
Kwiat.
Nie było go tu wcześniej, gdy się kładłam. Patrzę z konsternacją na moją dłoń. To niemożliwe, ale... Ponownie kładę dłoń na trawie i zamykam oczy, wyciszając się. Dzieje się to samo co poprzednio - pod moją dłonią wyrasta kwiat.
Czuję euforię i lekki strach, ale zatracam się w tej zabawie i wkrótce mam przed sobą mnóstwo kwiatów.
Szczypię się w ramię, żeby sprawdzić, czy mi się to przypadkiem nie śni, ale boli, więc to prawda.
- Co ty na litość Boską wyprawiasz?! - Grzmi babcia, więc pospiesznie wstaję z trawy. Babcia wpatruje się we mnie z mieszaniną strachu i złości. Widziała co potrafię?
- Ja...
- Ani się waż robić tego ponownie! - Krzyczy, depcząc po kwiatach, które wyrosły tam dzięki mnie.
- Ale co to jest? Dlaczego to potrafię? - Zadaję jej pytania, ale ona tylko mrozi mnie wzrokiem.
- Pod żadnym pozorem nie próbuj tego zrobić znowu i nie mów o tym nikomu! A teraz wracaj do swojego pokoju i przestań wydziwiać!
Nie zamierzam o tym nikomu mówić. Ale zdecydowanie będę próbować dalej. Kto wie co jeszcze potrafię?
Nagle markotnieję. Jestem jakąś nawiedzoną wiedźmą? Skąd nagle wzięła się moc?
Mam wrażenie, że babcia wie o tym coś więcej, przez to jak zareagowała. Ale na pewno mi nic nie powie, więc będę musiała poszukać informacji na własną rękę.
Zanim wchodzę do zamku, przystaję jeszcze i kucam. Dotykam trawy, skupiam się i znowu wyrasta piękny kwiat. Uśmiecham się do siebie. Przecież taka moc to nie może być nic złego.
Wchodzę do zamku, nie zdając sobie sprawy, że ktoś mnie obserwował.
CDN.
Witam ponownie 😁
Wróciłam 🙋🏽♀️
CZYTASZ
Princess from Northern Wonderia
FantasyKsiężniczka Shailene Diann jest córką króla Arthura Johna Woodley i następczynią tronu Północnej Wonderii. Księżniczka Shailene nawet nie zdaje sobie sprawy, co szykują dla niej rodzice - w dniu osiemnastych urodzin, kiedy osiąga pełnoletność, dowia...