Rozdział 18 - Pierwszy raz

550 38 15
                                    

- Przepraszam, Wasza Wysokość - to był jeden z Gwardzistów, ale nawet nie dostrzegłam jego twarzy, tak szybko wyszedł z pomieszczenia.

Odwróciłam się do Williama, patrząc na niego z wściekłością.

- Co ty sobie wyobrażasz? Jestem Księżniczką Północnej Wonderii, Następczynią Tronu! Nie masz prawa traktować mnie w ten sposób! Zrób to jeszcze raz, a nasz Król wypowie wam wojnę! - Krzyczałam, doprowadzona do ostateczności. Już nie miałam pomysłu jak go od siebie odepchnąć, był strasznie uparty.

- Spokojnie, chyba trochę przesadzasz - William uniósł brwi.

- Ja przesadzam? Przypominam ci, że mam narzeczonego - pomachałam mu dłonią z pierścionkiem pod nosem. - Który przy okazji jest twoim bratem. Nie szanujesz ani mnie, ani jego.

- W miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone.

- A tutaj nie mamy do czynienia ani z tym, ani z tym.

- Chyba sama siebie oszukujesz...

- Pożałujesz tego. Będziecie prosić o wybaczenie! - Starałam się oddychać i się uspokoić, bo byłam pewna, że moja skóra pod sukienką szalała, ale książę doprowadził mnie do takiego stanu, w którym nie potrafiłam tego zrobić.

Musiałam po prostu stamtąd wyjść, co też zrobiłam. Nie wróciłam jednak od razu na salę balową, ani do swojego pokoju. Wybiegłam do ogrodu i upewniłam się, że nikt mnie nie widzi, po czym kucnęłam i dotknęłam dłońmi ziemię.

- Hoc est ergo mori et herbam habitant sine ulla dandi et herbam virentem... - z moich ust wydobyły się słowa, w nieznanym mi języku.

Nic się nie wydarzyło, ale poczułam ulgę. Sama nie wiedziałam, co oznaczały te słowa, ale uspokoiłam się. Westchnęłam, po czym wróciłam do zamku, kierując się prosto do swojego pokoju. Odprawiłam pokojówkę, która chciała mi pomóc z przygotowaniach do snu, po czym uporałam się ze zdjęciem sukienki, wzięłam szybką kąpiel i położyłam się do łóżka. Zasnęłam niemalże natychmiast po zamknięciu oczu.

>>>

Byłam pogrążona w głębokim śnie, kiedy ktoś wkradł się do mojego pokoju. Podszedł do łóżka i przez chwilę mnie obserwował.

- Shailene - usłyszałam głos i momentalnie się obudziłam. Zobaczyłam przed sobą księcia Theo.

- Coś się stało? - Jęknęłam, przecierając oczy.

Książę nie odpowiedział, tylko zaczął zdejmować marynarkę, a potem spodnie. Wytrzeszczyłam oczy.

- Co ty wyprawiasz? - Momentalnie usiadłam.

- Nie wytrzymam już - odpowiedział zmienionym głosem. - Muszę to z tobą zrobić.

- Ale Theodore... - nie zdążyłam dokończyć, bo rzucił się na mnie z pocałunkami. Na początku próbowałam się wyrwać - byłam damą, nie mogłam pozwolić mu na takie rzeczy, ale z upływem kolejnych chwil, mój protest zaczął się zmniejszać, by w ogóle zniknąć. Zaczęłam gorączkowo rozpinać jego koszulę, by zrzucić ją na podłogę. Przejechałam dłońmi po jego idealnie wyrzeźbionym torsie, kiedy on obsypywał pocałunkami mój dekolt i ramiona. W mojej głowie kotłowała się myśl, że powinnam przestać, ale z drugiej strony słyszałam słowa babci, która wręcz skłoniła mnie do tego, żebym przespała się z księciem.

Theodore zaczął pozbywać się mojej koszuli nocnej. Na szczęście w pokoju było ciemno, wnętrze oświetlał jedynie blask księżyca. Bałam się, że to co czułam może znaleźć odzwierciedlenie na mojej skórze. Książę jednak wydawał się zbyt zajęty rozbieraniem mnie, żeby zwracać uwagę na coś innego.

W końcu pozbawił mnie całego odzienia. Leżałam pod nim całkiem naga i zdawałam sobie sprawę z tego, że pożera mnie wzrokiem. Poczułam się skrępowana, ale on tylko pocałował mnie namiętnie w usta, kiedy jego dłonie zaczęły wędrówkę po moim ciele. Nie odważyłam się na to, żeby zdjąć z niego bokserki, więc zrobił to sam. Na swoim udzie poczułam jego twardą męskość, a moje serce zaczęło bić szybciej. Z jednej strony byłam przerażona tym, co miało się wydarzyć, a z drugiej... byłam niecierpliwa i spragniona. Nieśmiało wyciągnęłam rękę i zaczęłam gładzić jego przyrodzenie, podczas gdy jego usta znalazły drogę do moich piersi. Czułam przyjemne pulsowanie w dole brzucha i miałam ochotę powiedzieć mu, żeby w końcu to zrobił... Ale coś mnie powstrzymywało. Może nie byłam aż tak odważna jak mi się wcześniej wydawało.

Księciu wróciły dobre maniery dopiero na sam koniec. Zanim we mnie wszedł, w końcu się odezwał.

- Mogę? - Spytał, a jego oczach widziałam mieszankę zniecierpliwienia i pożądania. Kiwnęłam głową, co uznał za potwierdzenie.

Nie mogłam powiedzieć, że należało to do najprzyjemniejszych rzeczy, jakie w życiu zrobiłam. Na początku bolało, ale z czasem nawet przyzwyczaiłam się do tego uczucia i zaczęło mi się podobać.

Babcia byłaby dumna - przeszło mi przez myśl i niemalże parsknęłam śmiechem.

Po wszystkim, książę położył się obok mnie z zadowoloną miną, a ja zastanawiałam się jakie będą konsekwencje tego, co zrobiliśmy.

CDN.

Princess from Northern Wonderia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz