Rozdział 9 - Uzdrawiająca moc kwiatow

552 44 3
                                    

Następnego dnia zostaję zwolniona z królewskiego szpitala do swojej Komnaty. Książę Theodore przesiedział u mnie cały wieczór i doprowadzał mnie do szału. Chyba jeszcze żaden człowiek nie irytował mnie tak bardzo jak on. Za każdym razem mam ochotę go udusić.

Wciąż trochę kuśtykam, więc iść pomaga mi gwardzista. W połowie drogi do mojej Komnaty słyszę szybkie kroki za sobą.

- Cześć skarbie, jak się czujesz? - Pyta troskliwie książę. Gdybym nie wiedziała, że jest doskonałym aktorem, może dałabym się nabrać na jego troskę.

- Już lepiej, kochanie - ciągnę jego grę. - Jednak nadal mnie boli jak chodzę. Mógłbyś zanieść mnie do mojej Komnaty?

- Oczywiście - odpowiada. Robi do mnie minę za plecami Gwardzisty, po czym podchodzi bliżej i bierze mnie na ręce. - Nie będziesz już potrzebny - mówi do Gwardzisty, po czym kieruje się ze mną w stronę mojej Komnaty. Zauważam, że dokuczanie mi sprawia mu wielką przyjemność, więc postanawiam, że nie będę mu dłużna i zrobię to samo. Obydwoje uprzykrzymy sobie życie.

Opieram głowę o jego klatkę piersiową i odkrywam, że bardzo ładnie pachnie. Wciąż pamiętam, że cuchnął serowymi chrupkami i z tym mi się kojarzy... jednak teraz zapach jest ciepły i kojący...

- Spędzę z tobą cały dzień - odzywa się, kiedy kładzie mnie na łóżku.

- Nie dzięki, dam sobie radę sama - odpowiadam od razu, przerażona tą wizją.

- Zajmę się tobą najlepiej jak będę umiał - rozkłada się na łóżku obok mnie. Zaciskam zęby ze wściekłości.

- Popraw mi poduszkę - rozkazuję.

- Sama nie możesz?

- Nie, przecież miałeś się mną zająć - prycham, a on poprawia mi poduszkę. - Podstaw mi jeszcze jedną pod nogę, powinna być wyżej.

Theodore robi to, ale widzę, że powoli traci cierpliwość.

- Jestem głodna. I trochę chce mi się pić.

- Wezwij swoją pokojówkę.

- Przecież ty się mną zajmujesz, kochanie - uśmiecham się do niego słodko. Wzdycha z frustracją i wychodzi z mojego pokoju.

Oddycham z ulgą. Podciągam sukienkę i zerkam na swoją nogę, która wygląda lepiej niż wczoraj, ale nadal mnie boli. Na stoliku nocnym zauważam bukiet kwiatów, pewnie przyniosła go Kimberly.

Sięgam ręką i wyciągam rumianek. Nie wiem dlaczego to robię, ale coś podpowiada mi, że powinnam przyłożyć go do chorej nogi. Zamykam oczy i ze zdziwieniem stwierdzam, że ból zupełnie minął. Kiedy otwieram oczy, zauważam, że kwiat owinął się wokół mojej stopy, ale co dziwniejsze, porusza się.

Już teraz mogę to stwierdzić, choć wydaje się to niemożliwe - rośliny wyraźnie mnie słuchają, mam na nie wpływ. Ale dlaczego...?

Moje rozmyślania przerywa książę, który wraca do pokoju z tacą. Jak zawsze musi mi przeszkadzać.

- Dostałaś ciasto i herbatę - mówi, kładąc tacę na stoliku nocnym. Wygląda na bardzo niezadowolonego z faktu, że zrobiłam z niego pokojówkę. Sam jednak proponował, że się mną zajmie.

- Nie mam ochoty na słodkie jedzenie - marudzę, byleby tylko pozbyć się go z pokoju. - Przynieś mi kanapkę z łososiem, a do tego sok pomarańczowy.

- Nie mogłaś powiedzieć tego wcześniej? - Warczy Theodore.

- Przepraszam. Myślałam, że będziesz wiedział - wzruszam ramionami.

- Kobiety - burczy pod nosem książę, który zabiera z powrotem tacę i kieruje się do drzwi. - Nie jestem wróżką i nie czytam w myślach. Człowiek chce dobrze, a i tak wychodzi źle. Nie dogodzisz...

Przewracam oczami i wstaję z łóżka. Rumianek uzdrowił moją nogę, ale jestem pewna, że za tym stoi coś jeszcze, bo sam kwiatek nie mógłby całkowicie mnie wyleczyć. Postanawiam iść do biblioteki, w której odkryłam to dziwne przejście jakiś czas temu. Mam nieodparte wrażenie, że to może mieć związek z tym, co się ze mną dzieje. Dlatego muszę odkryć prawdę.

Na korytarzach jest pusto, więc zaczynam biec, żeby jak najszybciej dotrzeć do biblioteki. Kiedy jednak docieram do drzwi, okazuje się, że są zamknięte. Szarpię za klamkę, ale nie chcą ustąpić.

Przejeżdżam dłonią po drewnianych drzwiach. Zamykam oczy i robię się spokojna, bo wiem, że się uda. Z moich dłoni zaczynają wyrastać pnącza, które oplatają drzwi, po czym je otwierają. Nie mogę uwierzyć własnym oczom.

- Shailene Diann Woodley! - Grzmi babcia, podchodząc do mnie szybkim krokiem.

Chyba mam kłopoty. Chociaż... ona wie, co się ze mną dzieje. Czuję to. Będzie mi musiała odpowiedzieć na kilka pytań.

CDN.

Princess from Northern Wonderia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz