24

3.5K 150 42
                                    

Z lotniska zabrał nas autokar gdzie zawiózł nas pod samą szkołę. Rodzice witali swoje pociechy jednak jak nie mogłam znaleźć swoich. Nie powiem ale zrobiło mi się z tego powodu przykro. Nie czekając na nich więcej, chwyciłam rączki moich walizek w dłoń i wyszłam z terenu szkoły. Szłam powolnym krokiem ulicami Sydney. Jest już końcówka września i robi się tu coraz zimniej. Obok mnie rozbrzmiał klakson samochodu. Wystraszona zaczęłam podskakiwać w miejscu. Spojrzałam na ulicę gdzie w swoim czarnym samochodzie siedział nikt inny jak Luke Hemmings. Tylko, skąd on miał teraz samochód?

-Wsiadaj, podwiozę cię. - Przemyśla lam za i przeciw, jednak zgodziłam się. Mam jeszcze spory kawałek do domu, a z moimi bagarzami byłoby mi trudno dotrzec do domu.

Bez rzadnych ceregieli wsiadłam na miejsce pasażera, a Luke schował moje walizki do bagażnika. Gdy usiadł na swoim miejscu zaczęliśmy rozmowę.

-Skąd masz teraz auto? - zapytałam na co on zmarszczył brwi.

-Nie rozumiem.

-Chodzi mi o to, skąd je masz jeżeli dopiero co wróciliśmy z wycieczki, a ty jeszcze nie byłeś w domu?

-W dzień wycieczki przyjechałem swoim samochodem. - wzruszył ramionami.

-I tak po prostu go zostawiłeś na szkolnym parkingu?

-Tak, a co? - spojrzał na mnie.

-Nic, nic.

Gdy dotarliśmy pod mój dom widziałam samochód rodziców przed garażem. Zmarszczyłam brwi. Czyli jednak musieli o mnie zapomnieć. Teraz zrobiło mi się naprawdę przykro. Zrozumiała bym jeżeli mieliby coś ważnego w pracy ale oni są w domu. Odwróciłam się w stronę Luke'a.

-Może chcesz wejść? - zapytałam.

-W sumie, czemu nie. - posłał w moją stronę uroczy uśmiech i pomógł mi z walizkami.

Złapałam za klamkę drzwi wyjściowych. Były otwarte. Palcem wskazującym pokazałam Hemmo, że ma zachować jak największą ciszę. Wślizgnęliśmy się do domu jednak nic nie zauważyliśmy niepokojącego. Żadnych rozwalonych szafek, rzeczy. Wszystko było na swoim miejscu.

Oboje weszliśmy na piętro, aby zajrzyć do innych pokoi. Lecz nigdzie ich nie było. Na końcu została piwnica. Gdy schodziliśmy po schodach usłyszeliśmy niepokojące jęki. Luke jako bohater stanął przede mną i zaczął iść. Po chwili gdy zszedł już prawie na dół szybko kazał się wrócić. Najciszej jak się da pobiegłam do kuchni. Gdy Luke wszedł wybuchł niekontrolowanym śmiechem.

-O co ci chodzi? Moich rodziców nigdzie nie ma, a w piwnicy zobaczyłeś coś, że kazałeś się wrócić. - gdy chłopak się uspokoił zaczął mówić.

-Twoi rodzice są cali i zdrowi. Jeżeli mi nie wierzysz, możesz zajrzeć do piwnicy i zobaczyć jak się pieprzą. - całą moją twarz pokrył rumieniec. Luke właśnie widział jak moi rodzice uprawiają seks! Jaka żenada. Zapadnę się pod ziemię.

-A..ale, boże. Przepraszam cię za nich. - ukryłam twarz w dłoniach.

-Nic się nie stało. Moja brata Bena co chwilę przyłapuje z jakąś laską w łóżku. Normalnie jak jakieś króliki. - teraz ja zaczęłam się śmiać.

-Wiesz co?

-Hm?

-Zrobię może jakąś herbatę czy coś i damy im chwilę prywatności. - powiedziałam lekko zmieszana.

Krótki ale chyba dodał jeszcze jeden. Pamiętajcie! Czekam na pytania do bohaterów! 
Ten gif skojarzył mi się z tą sytuacją haha

Too Close | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz