26

3.7K 139 34
                                    

Calum na tym zdjęciu wygląda jak mops. Właśnie z tego zdjęcia powstał ten rozdział.

Mam w planach dodanie nowej książki ale jeszcze nie wiem. Na razie chcę się skoncentrować na tej, a później się zobaczy.

Poczułam jak ktoś potrząsa moim ciałem. Jestem tak leniwa, że nie chcę mi się nawet otworzyć oczu i sprawdzić kto przeszkadza mi w spaniu. Jednak gdy czuję, że ktoś liże mnie po policzku, gwałtownie je otwieram. Przy moim łóżku stoi mama i tata. Gdy czuję coś ciężkiego u dołu, spoglądam tam i co widzę? Widzę małego, białego mopsa.

-O jezu! Dziękuje! - szybko wzięłam malca w swoje objęcia.

-To za tą wczorajszą sytuację. - odparł tata.

-Nie musieliście mi kupywać psa. Ale i tak go przyjmuje. - oni tylko się zaśmiali.

-Jak chcesz go nazwać? - zapytała mama?

-W sumie jeszcze nie wiem. Jak przyjdę ze szkoły to nad tym pomyślę.

Rodzice pokiwali głowami i opuścili mój pokój. Postanowiłam już wstać i ubrać się do szkoły. Wybrałam zwykłe, białe jeansy oraz czarną koszulkę z jakimś napisem. W łazience załaywiłam poranne czynności i zrobiłam makijaż.

Gotowa wyszłam z łazienki i spojrzałam na siedzącego w moim łóżku psa. Pisnęłam pod nosem i wskoczyłam na łóżko.

-Wyjdziemy jeszcze na spacer? - zapytałam na co pies szczeknął. To już wszystko wiadomo. Spojrzałam jeszcze szybko na zegarem i za pół godziny powinnam wyjść z domu. Akurat zdąrzę jeszcze z nim wyjść.

-Jak tam u was? - zapytał Tayler. Siedzimy całą naszą paczką na stołówce.

-Dostałam psa. - powiedziałam na co wszyscy na mnie spojrzeli.

-Masz psa i nic mi nie powiedziałaś? - pisnął urażony Kevin. -

-Jaka rasa? - dodała Hayley.

-Mops. - posłałam w kierunku Kevina uśmiech. Odkąd pamiętam to właśnie Kevin kocha psy, a najbardziej mopsy. Nigdy jednak nie mógł mieć swojego, bo jego mama ma uczulenie na sierść.

-Ma już jakieś imię? - dopytywał Kevin.

-Jeszcze nie wiem. Nie mam jak na razie żadnego pomysłu. - wzruszyłam ramionami.

-Mogę ja go jakoś nazwać?

-Tak Kevin, możesz wybrać imię dla mojego psa.

-Jej! - pisnął na co przewróciłam oczami.

Do końca lekcji zostało jeszcze dwadzieścia minut. Lekcja francuskiego jest naprawdę nudna. Poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon tak aby nauczycielka, pani Fings, niczego nie zauważyła. Ona nienawidzi kiedy na jej lekcji używa się telefonów. Inni nauczyciele jakoś nie za bardzo zwracają na to uwagę. Gdy odblokowałam ekran telefonu wyświetliła mi się wiadomość od Luke'a.

Luke: Co masz teraz?

Ja: Francuski.

Luke: Jednak masz się gorzej.

Ja: A ty? Co masz?

Luke: Mata.

Ja: Nie tak źle.

Luke: Mam pytanie.

Ja: Jakie?

Gdy już miałam odczytać wiadomość od blondyna, pani Fings pojawiła się obok mnie.

-Lydia, *pourquoi utilisez-vous le téléphone pendant la leçon?

-Przepraszam. - wydusiłam po chwili czasu.

-*Le confisque jusqu'à la fin de la leçon.

Nie mogłam się już z nią kłócić. Ale jestem teraz bardzo zdenerwowana, bo nie wiem co chciał odemnie Luke. Dasz radę. Jeszcze tylko piętnaście minut.

Po skończonej lekcji podeszłam do biórka pani Fings. Ta kobieta chyba wszystkich przeraża. Gdy mnie zauważyła, obdarowała zimnym wzrokiem. Wyciągnęła z jednej z szuflad mój telefon i mi go podała.

-Nie chcę widzieć jak na mojej lekcji bawisz się telefonem. - powiedziała z swoim francuskim akcentem. Pokiwałam tylko głową i wyszłam z sali. Gdy chciałam odblokować telefon okazało się, że jest rozładowany.

Czy spotka mnie dziś coś jeszcze złego? Niestety tak, i to dużo złego.

*dlaczego używasz telefonu podczas lekcji?

*konfiskuję go do końca lekcji

Brakuje naprawdę niewiele do 1k. Dacie radę! Dziś już chyba nie dodam kolejnego rozdziału. Chyba jestem chora.

Podoba wam się rozdział? Wydaje mi się, że piszę coraz gorzej. Jak uważacie?

Właśnie, zapomniałam się zapytać czy macie pomysły jak nazwać mopsa. Ja niestety nie mam. Liczę na waszą kreatywność.

Too Close | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz