30

3K 146 13
                                    

Ale namieszałam. Wiecie, że serio chciałam ją uśmiercić? Ale nie zrobię wam tego! Czytajcie i gwiazdkujcie!

Perspektywa Luke'a

Otwieram szeroko oczy i wstaję do siadu. Znajduje się w ciemnym pomieszczeniu. Po chwili rozglądania się rozponaję mój pokój. Jestem cały spocony. Moja koszulka przykleja mi się do ciała. Sprawdzam godzinę na telefonie. Jest po drugiej w nocy. To tylko sen. Lydia żyje i ma się bardzo dobrze.

To wszystko było takie realne. Cały poranek i rozmowa z pielęgniarką i rodzicami dziewczyny. Czuję się winny. Gdybym poczekał na nią po lekcjach, a nie jechał do domu Lydia pewnie spałaby w swoim łóżku. To wszystko moja wina.

Z głośnym westchnięciem wstaje z łóżka i wychodzę z pokoju. Kieruje się do kuchni. Od tego koszmaru zaschło mi w ustach. Gdy znalazłem się w pomieszczeniu widzę moją mamę odwróconą w stronę okna.

-Mamo? - kobieta pod wpływem mojego głosu podskoczyła w miejscu.

-Synku, dlaczego nie śpisz?

-Miałem koszmar. A ty? Dlaczego nie jesteś u siebie? - kobieta ponownie odwróciła się w stronę okna.

-Rozmyślam.

-Nad czym? - zmarszczyłem brwi.

-Synku, muszę ci coś powiedzieć.

-Co takiego?

-Twój ojciec się odezwał. - wszystkie moje mięśnie spięły się na tą informację. Cztery lata temu mój ojciec nas opuścił bez żadnego słowa. Nie wierzę, że tak z dnia na dzień się do nas odezwał.

-Na pewno czegoś od nas chce. - prychnąłem.

-Nie możesz go tak traktować. To nadal twój ojciec.

-Mamo! On nas zostawił! Ciebie, mnie i chłopaków. Nie interesował się nami. Odkąd nas zostawił nie jest moim ojcem. - odechciało mi się nawet głupiej wody.

Wyszedłem z kuchni i pobiegłem do swojego pokoju. Ojczulek się znalazł. Czego on od nas chce? Może jeszcze dam radę zasnąć. Położyłem się do łóżka i opadłem w objęcia Morfeusza.

Postanowiłem, że pójdę dzisiaj do szkoły. Po moim koszmarze wolę jednak nie kusić losu. Gotowy  wszedłem do auta i pojechałem pod budynek szkoły. Gdy wysiadłem z auta wszystkich wzrok wylądował na mnie. Tak było zawsze. Mieć miano 'Króla Szkoły' to fajna rzecz ale bardzo męcząca.

Wszyscy myślą, że jesteś idealny i możesz być dla innych wzorem do naśladowania. Tak naprawdę to mam oceny takie aby przejść do następnej klasy. Nie lubię się uczyć j chodzić do szkoły.

-Luke.. - obok mnie pojawiła się Laura.

-Czego tym razem chcesz? - przewróciłem oczami.

-Słyszałam, że tej całej Lydii czy jak jej tam było, stał się mały wypadek.

-Tak, jest teraz w śpiączce. Co tobie do tego.

-Nic, tak tylko pytam. - odwróciła się do mnie plecami. - Przynajmniej jest teraz nieruchoma. - mruknęła coś i odeszła. Zmarszczyłem brwi. Nie za bardzo zrozumiałem co powiedziała.


Po skończonych lekcjach wybrałem się do szpitala. Ash, Cal i Mike chcieli jechać ze mną, więc tak oto cała nasza czwórka siedzi w moim aucie. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wszyscy weszliśmy do budynku.

Gdy spojrzałem na windę wzdrygnąłem się. To wszystko teraz będzie mnie prześladować. Przełknąłem głośno gulę w gardle i wszedłem do środka. Calum zaczął poprawiać włosy w lustrze windy. Nie dawno zafarbował sobie grzywkę na blond co śmiesznie wygląda.

-Na której leży sali? - zapytał Ashton.

-267 - odpowiedziałem.

Gdy otworzyłem drzwi odpowiedniej sali widziałem rodziców dziewczyny. Lydia leżała na szpitalnym łóżku przykuta do tych wszystkich maszyn. Może to zabrzmieć dziwnie ale cieszę się, że tutaj leży. Przynajmniej mam pewność, że mnie nie zostawiła.

Nie zrobię wam tego. Teraz obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Raczej nie dodam już żadnego rozdziału.

Postanowiłam, że będę chyba dodawała po jednym rozdziale dzinnie. Nie wiem czy nie dodaje zbyt często rozdziałów. Co o tym sądzicie?

Widzimy się w następnym! ❤

Too Close | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz