EPILOG 3/3

553 42 13
                                    

Flavio z rana pojechał do pracy, a mnie bolała głowa, więc poinformowałam swoją asystentkę, że będę tego dnia później niż zazwyczaj i z kubkiem kawy spokojnie usiadłam w ogrodzie. Nadal nie docierało do mnie, że Sergio wprowadził się na moje osiedle, czułam się tak, jakby wczorajszy wieczór w ogóle nie miał miejsca i był jedynie starym, rozmazanym wspomnieniem.

Wypiłam dużo wina, a Flavio również musiał coś wypić, bo zrezygnował z pojechania do pracy nocą i wróciliśmy piechotą do domu, w dziwnej, spokojniej ciszy. Dopiero w sypialni, gdy układaliśmy się już do snu, Flavio zaczął temat.

— I jak się z tym czujesz? — spytał.

Wiedziałam, że był pewny swoich uczuć do mnie, bo i ja byłam pewna tego, co do niego czuję. Przez te wszystkie lata naszego związku przechodziliśmy przez każde załamanie razem i nie wyobrażałam sobie, by teraz było inaczej.

— Nie dociera to do mnie — powiedziałam, odwracając się w jego stronę. — Ułożył sobie życie na nowo, to dobrze, bo i ja ruszyłam do przodu. Ale gdy go zobaczyłam, to całe gówno z naszym kartelem w roli głównej wróciło i przez chwilę poczułam nieopisany ból, jak wtedy, gdy dowiadywałam się prawdy. Ale kocham cię tak bardzo mocno Flavio, że nie wyobrażam sobie, by coś mogło wtedy potoczyć się inaczej.

Postanowiliśmy, że następnego dnia porozmawiamy o tym na spokojnie i poszliśmy spać, przytuleni do siebie. Sen zmorzył mnie szybko, ale nie trwało to długo, bo całą noc się budziłam.

Ze wspomnień wyrwała mnie wiadomość na telefonie. Flavio przypominał mi, bym zabrała samochód z podjazdu Celi i Matiasa. Dopiłam kawę i zabrałam się za to od razu, krótki spacerek mógł równie dobrze rozjaśnić mi trochę myśli.

Chwilę po tym, jak usiadłam z powrotem w ogrodzie, dzwonek do drzwi zakłócił mój poranny odpoczynek. Przechodząc przez cały dom, otworzyłam bramkę przyciskiem na panelu sterowania i gdy tylko dotarłam do drzwi, ktoś już przed nimi stał.

Ścisnęło mnie w żołądku gdy zrozumiałam, że to Sergio stoi na moim ganku. Otworzyłam mu drzwi, maskując drżenie rąk i wstrzymałam powietrze, ciekawa czego chciał.

— Cześć... Musimy porozmawiać. Masz chwilę?

Przytaknęłam, wpuszczając go do środka. Stał przez chwilę w holu i się rozglądał, wydawał się spięty i zdenerwowany. Oglądał każde wiszące na ścianie zdjęcie, gdy przechodziliśmy przez hol do salonu, a z salonu paroma schodkami weszliśmy do kuchni.

— Kawy? — spytałam, nastawiając ekspres. Ja jej potrzebowałam.

Pokręcił głową nim się odezwał.

— Może być woda.

Usiadł na barowym stołku, który mu wskazałam i milczał przez cały proces parzenia kawy. Gdy zajęłam miejsce obok niego, na rogu kuchennej wyspy, spojrzał na mnie przelotnie, wbił wzrok w coś za mną i przymknął oczy.

Westchnął.

— Rozmawiałem wczoraj z Felixem, powiedziałem mu, że cię odnalazłem — powiedział, jakby to w ogóle nie było nic wielkiego. Spojrzał na mnie niewzruszony, podczas gdy ja aż cała drżałam z nerwów.

— Ja nie zaginęłam, Sergio. Dobrze wiedzieliście, że wyjeżdżam i zatrzymuję się w Barcelonie. Dlaczego mówisz to tak, jakbyś przez te wszystkie lata wciąż mnie szukał?

— Bo może tak było? — Odparował, zaciskając zęby.

— No to jak widzisz mam się dobrze, jestem cała i zdrowa i nie potrzebuję ratunku od któregokolwiek z was.

RAJ 1 sergio ramos, real madrytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz