17 [odkryte tajemncie]

527 59 11
                                    

Przed południem, gdy skończyłam podpisywać tony papierów, które wymagały w drugiej kolejności i mojego zatwierdzenia; gdy już już miałam zamiar opuścić cztery ściany swojego biura i pojechać na małe zakupy, moja nie do końca nowa sekretarka wcisnęła głowę do środka mojego gabinetu i głośno oznajmiła:

— Ktoś do pani przyszedł, pani Mourinho.

Spojrzałam na nią z konsternacją, bo przecież nie pracowałam na tę chwilę stacjonarnie i nie miałam pojęcia kto mógł mnie odwiedzić, i kiwnęłam głową, wychodząc zza biurka.

— Grace Mourinho — usłyszałam znany mi głos sekundy przed tym jak zza drzwi wyłonił się pokaźnej postury brunet, z szerokim uśmiechem skrywającym jeden złoty, pośrodku tych idealnie białych i prostych, ząb. — Dzień dobry.

— Rosa, zostaw nas — powiedziałam z uśmiechem. — Cayo, tak? Skłamię, mówiąc, że dużo o tobie słyszałam. Co cię do mnie sprowadza?

W pierwszej chwili moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Ta niezapowiedziana wizyta tego zdawać by się mogło niebezpiecznego mężczyzny zbiła mnie z tropu.

— Przeprosiny. Zachowywałem się ordynarnie. — Mężczyzna podszedł do biurka i stanął nieruchomo, wpatrując mi się prosto w twarz. — I chęć rozmowy o twoim amante. Jest dużo rzeczy, które powinnaś wiedzieć.

— Może czekam aż Sergio sam mi je wyjawi? — Rzuciłam, chociaż w środku aż się gotowałam, żeby dowiedzieć się co ci dwaj przede mną ukrywają. — A przeprosiny przyjęte.

— Kto powiedział, że chodzi o señor Ramosa? Przyszedłem porozmawiać z tobą o Gerardzie Pique i o tym, w co cię wplątał.



Grace, gdzie jesteś? — Sergio wydzwaniał do mnie, podczas gdy ja prowadziłam zdenerwowana jeden z jego samochodów. — Jedziesz? Aha.

— Będę za chwilę, Sergio. Poczekaj. — Powstrzymywałam się by nie warknąć do momentu, w którym jakiś palant wymusił pierwszeństwo. Na równi z tym, że zahamowałam, krzyknęłam: — Palant!

Ja? — spytał ze śmiechem.

— Nie, kierowca. Albo może? Tak. Czy mógłbyś mi nie przeszkadzać gdy prowadzę? Czekaj.

Czekam na tylnym parkingu.

— Wiem.

Kliknęłam guzik w kierownicy i się rozłączyłam. Godziny szczytu w Madrycie były nie do zniesienia i chociaż do stadionu brakowało mi tylko dwóch skrętów w prawo, postanowiłam zatrzymać się na pierwszym wolnym miejscu parkingowym. Gdy na nie zjeżdżałam, ręce trzęsły mi się już tak mocno, że prawie uderzyłam w samochód stojący obok.

Z gniewu zaczęłam uderzać w kierownicę raz za razem. Łzy same ściekały mi po policzkach, gdy bezgłośnie krzyczałam, mając już wszystkiego dość.

Dlaczego Gerard musiał wplątać mnie w takie gówno? Ukrywał przede mną prawdę LATAMI. I dlaczego, do cholery, siedział w tym i Sergio? Dlaczego cały czas nie mogłam uwolnić się od tej przeklętej Barcelony?

Uspokoiłam się w kilka chwil. Czekała mnie kolacja z Cristiano i Georginą i nie wiadomo kim jeszcze, i ostatnie czego chciałam to skandal. Nie przyszło mi to łatwo, ale włożyłam w ten uspokajający oddech całe moje siły. Wyjechałam z parkingu i podjechałam pod stadion.

RAJ 1 sergio ramos, real madrytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz