6

244 13 2
                                    

Shin

Stałem przez chwilę z wielkim bólem głowy. Usłyszałem dziwne dźwięki, mam omamy słuchowe.
- Karlheinz Sakamaki... - słodki jej głos.
- Luna próbuje mi coś przekazać. - mówiłem do siebie.
- O nie! Moja głowa. Ja dłużej tego nie wytrzymam! Muszę coś z tym zrobić, napewno da się ją jakoś ocalić.
Przemieniłem się w wilka i pobiegłem do rezydencji Tsukinamich. Czułem ból i smutek, gdy o niej myślałem.
- Księżycu mam nadzieję, że nie zrobili ci krzywdy. - byłem wściekły.
Znów Przemieniłem się w człowieka. Nie musiałem szukać długo, siedział przy stole zamyślony.
- Co się stało? - zapytał.
O powiedziałem mu całą historię z Luną. Popatrzył na mnie, chyba zrobiło mu się jej żal.
Shin siedział bez słowa, a Carla co chwilę zerkał na niego badawczo. Teraz szczególnie chciał chronić Lune przed Karlem, ale nie wiedział jak. Wszystko zależy od brata, czy pomoże, co wymyśli.
- Shin chyba dojrzałeś. Zakochałeś się w Lunie, to widać.
Shin milczał, wampir myślał o sytuacji co się wydarzyła nad jeziorem. Wiedział, że to ta jedyna na całą wieczność. W końcu przerwał ciszę.
- Carla..
- No, co jest? Masz z tym problem? Może ona też coś do ciebie czuję? A może nie? Odrobinę za dużo?
- Carla..
- Zakochałeś się w niej?
Shin drżał. Ostatnie pytanie zawisło powietrzu.
- Daj spokój. - wyszeptał w końcu.
- Nie oszukuj. Nie zapominaj z kim rozmawiasz. Znam ten głupkowaty wyraz twarzy. Wiem, że ją kochasz.
Shin był zrozpaczony. Mógł zrobić tylko jedno. Spojrzał bratu prosto w oczy.
- No dobrze. Kocham. Z Luną znamy się od zawsze, byliśmy sobie przeznaczeni i wiem, że mono wszystko bardzo mnie kocha.
- Oczywiście. - Carla się żachnął zniecierpliwienia.
W blasku świecy widział łzy w oczach brata. Carla się martwił i dlatego był wściekły.
Shin złapał go za rękę.
- Wysłuchaj mnie. - zaczął błagalnie.
- Kiedy poznałem Lune, coś się wydarzyło. Nie umiem tego opisać, ale połączyła nas więź. - musiał zaczerpnąć tchu.
- wyobraź sobie, że spotkałeś bratnią duszę, drugą połówkę, a jest ktoś, kto zabrania ci ją kochać. Porywa, zabiera cząstkę ciebie. - urwał znowu, tym razem dlatego, że Carla znieruchomiał.
Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu. W końcu Carla bardzo powoli cofnął rękę.
- Bratnia duszę? - powtórzył.
- Bratnia dusza? Dawno o tym nie słyszałem. Stary mit. - poprawił sobie szalik.
- Może stare siły budzą się do życia, chcą nam coś zakomunikować.
Shin patrzył w podłogę. Gdy podniósł oczy, były w nich łzy i po raz pierwszy wyglądał poważnie.
- Sprawa jest poważniejsza, niż sądziłem. Popłyneły łzy.
- Ale pomożesz mi? - spytał.
- Oczywiście. - odezwał się w końcu.
- Muszę. Jesteśmy braćmi i nie wyobrażam sobie, że mógłbym cię porzucić w kłopocie.
Shinowi ułożyło tak bardzo, że aż zakreciło mu się w głowie. I co dziwne, rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Tak się bałem. Od pierwszej chwili gdy ją ujrzałem, nie chce jej stracić. Jest dla mnie wszystkim. - czknął.
Carl przyglądał się mu z dziwnym blaskiem w złotych oczach.
- Kto ją porwał? - zapytał.
- Karlheinz. - odpowiedział ze złością.
- Skąd to wiesz? - zapytał zdziwiony.
- Luna. Czasami mi mówi w myślach cicho, ale wyraźnie. Ma najpiękniejszy w świecie głos. - uśmiechnął się.
- Pomogę Ci. - zapewnił z dziwnym uśmieszkiem.
- Zdobędę pokonam go, a potem zabije za to, że stanowił zagrożenie dla Luny i mojego brata. To już czas na jego śmierć. Idealna okazja by się zemścić na Karlu.
Na ułamek sekundy wszystko w Shinie zmarło, by potem wybuchnąć z jeszcze większą siłą.
- Nigdy. - zawołał.
- Słyszysz bracie? Nigdy nie pozwolę by nawet włos jej spadł z głowy. Zamorduje każdego, kto zbliży się do Luny. Nikt nie będzie w stanie nas rozdzielić, bez względu na to co się stanie.
Carla zachował spokój.
- Luna ma babcie. Możesz dla mnie sprawdzić czy z nią wszystko w porządku? - zapytał spokojnym tonem.
- Co będę z tego miał? Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć.
- Oddam ci wszystkie twoje szaliki, które ci schowałem. Uśmiechnął się.
- Dobrze sprawdzę, zobaczę co da się zrobić.
- Ja pójdę do Sakamakich. Porozmawiam może pomogą. Dowiem się co z Luną.
Carla uśmiechnął się tajemniczo. Endorfiny skoczyły mi w górę. Objołem brata najmocniej jak potrafię.
- Dziękuję Carla to wiele dla mnie znaczy. Nie spodziewał się tego.
- To ja już pójdę! - wybiegłem z rezydencji korzystając z tego, że Carla akurat zaczął kaszleć.
Mój księżycu oczy masz jak odbicia gwiazd. Znajdę cię, więc nie zapomnij mnie. Tylko ty i ja.

Serce I Księżyc / Diabolik Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz