21

109 17 0
                                    

Luna

Nastąpił bardzo cichy, zwykły wybuch. Cały samochód przechylił się i nagle kula ognia objęła wszystko.
Luna przywarła do ziemi, w połowie oślepiona, ale musiała obserwować.
- Więc tak to wszystko wygląda. Samochód w płomieniach. Nie ma żadnej wielkiej eksplozji jak filmach, tylko zwykłe puf! A później ogień unoszący się coraz wyżej.
Żar odpędził ją coraz dalej, więc ciągle się czołgała, ale nie mogła przestać się przyglądać. Pomarańczowe płomienie we wszystkie strony strzelały z metalowego szkieletu na kołach. Wampir nie wydostał się z pożaru.
Luna usiadła. Dusił ją dym. Chciała krzyczeć, ale tylko zaskrzeczała ochryple. Wampira cały czas nie było widać. Nic dziwnego w piersi miał srebrny nóż, a dookoła szalały płomienie.
Siedziała, obejmując się ramionami i wpatrywała w płonący wrak.
- On by mnie zabił. Jak każdy porządny drapieżnik. Musiałam się bronić, ratować Shina i babcie. Zamordowałby ich wszystkich. Był stuknięty i zły, zrobiłby wszystko, żeby zdobyć to, co chciał. - wyczuwała to od samego początku. Co rusz widziała to pod maską tego " miłego mężczyzny ". Trzęsła się, ale nie uroniła nawet jednej łzy.
Ogień szalał, strzelając w górę małymi iskierkami.
- Nie obchodzi mnie, czy to usprawiedliwienie. Nie było łatwe, nie poszło mi naturalnie i nigdy nie zapomnę tego, jak na mnie patrzył.
Nagle pomyślała.
- Shin. - oszołomiona prawie o nim zapomniała.
Odwróciła się tak bardzo przerażona, że ledwie mogła na niego patrzeć. Podczołgała się do miejsca, gdzie leżał.
- Tyle krwi. Niemożliwe, żeby nic mu się nie stało. Ale jeżeli nie żyje... - jednak oddychał. A kiedy dotknęła jego zakrwawionej twarzy, poruszył się. Spróbował usiąść.
- Leż. - rozerwała kawałek swojej sukni i przyłożyła do szyi Shina.
- Spokojnie. Nie martw się, obronię cię. - znowu próbował się podnieść.
- Połóż się. - poprosiła. Nie posłuchał jej, więc delikatnie go pchnęła.
- Nie trzeba nic robić. Nie żyje. - opadł, zamykając oczy.
- Zabiłem go? - Luna wydała zdławiony odgłos, który tylko trochę przypominał śmiech.
Drżała pod wpływem ulgi. Shin oddychał i mówił, nawet tak głupio jak zwykle. Nie miała pojęcia, jak miało to może brzmieć. Widziała, że szyja pod skrawkiem sukienki już mu się goi. Cięta rana zmieniła się w różowe płaskie blizny. Ciało wampira jest niewiarygodne.
- Nie odpowiedziałaś. - przełknął ślinę.
- Nie, nie zabiłeś go. Ja to zrobiłam. - otworzył oczy. Przez chwilę patrzyli na siebie.
- Przykro mi. - odezwał się w końcu Shin najpoważniejszym tonem, jaki u niego słyszała.
Zerwał skrawek sukienki z szyi i usiadł.
- Przykro mi. - nie wiedziała, kto do kogo się przytulił, ale znaleźli się w swoich objęciach. Luna myślała o tym, że już nigdy, patrząc w lustro, nie zobaczy tej samej osoby, którą do tej pory widziała.
- Przynajmniej to już koniec. - powedział Shin. Czuła uścisk jego ramion, ciepło, moc, wsparcie.
- Nikt cię już nie skrzywdzi, nie będzie więcej zabijania. Skończyło się. Tak jak i wiele innych rzeczy.
Pierwszy szloch przyszedł jej z wielkim trudem. Myślała, że kolejny wydobędzie się po długiej przerwie. A jednak między pierwszym, a następnym i kolejnym nie było żadnej przerwy. Płakała długo. Ogień się dopalał, iskry strzelały w górę, a Shin cały czas ją tulił.

Serce I Księżyc / Diabolik Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz