Niestety, Yuta musiał ulotnić się z domu państwa Dong wczesnym rankiem przez trening biegów przełajowych. Było to na tyle wcześnie, że musiał się wyślizgiwać z pokoju Sichenga, jak najciszej mógł. W łazience szybko przygotował się do wyjścia, złożył pożyczone ubrania, a następnie tak cicho, jak się dało, wyszedł z domu. Odetchnął z ulgą, zamykając za sobą drzwi, kiedy uznał, że nikogo nie obudził.
Po chwili na horyzoncie pojawił się jadący rowerem Taj, a na bagażniku wiózł delikatnie przypiętą różę z karteczką. Celowo zatrzymał się dom dalej, by nie było widać go z okna, a następnie razem z Nakamoto przeprowadzili akcję godną tytułu ninja, składając prezent na wycieraczce adresata. Po wykonaniu „misji” Japończyk wskoczył na bagażnik jednośladu Tena i udali się na trening.
Tymczasem Winwin smacznie spał, a zbudził go dopiero brak uczucia drugiej osoby przy sobie, kiedy przewracał się na drugi bok. Ziewnął przeciągle, rozglądając się po pomieszczeniu. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, że jego przyjaciel w sobotnie ranki ma treningi. Westchnął, uznając, że w takim razie jeszcze lepiej postąpił, zmuszając Yutę do snu zamiast zarywania nocki przy filmach Marvela.
Dopiero około godziny jedenastej, wychodząc z kuchni po śniadaniu, pani Dong powiedziała mu, żeby poszedł do skrzynki po pocztę, bo przez cały tydzień żadne z nich nie raczyło tam zajrzeć. Nastolatek westchnął, ale nie odezwał się ani słowem. Zwyczajnie, jak co tydzień, doczłapał się do drzwi, ale tym razem, zanim postawił krok na zewnątrz, jego uwagę przykuł kwiat leżący przed jego stopami.
Tego już za wiele, pomyślał, ale, tak czy siak, schylił się po różę oraz odwrócił karteczkę, która była do niej przypięta.
„Twoje oczy też są piękne. Mógłbym się w nie wpatrywać godzinami! Są naprawdę czarujące i urocze, pasują do Twojej osobowości. Czemu tak często spuszczasz głowę w dół? Nie masz się czego bać, nie wstydź się siebie~”.
Jakby mimo woli uśmiechnął się i zalał rumieńcem, czytając wiadomość. Jego serce zaczęło walić jak szalone, miał skrytego wielbiciela i to kogoś, kto go zna. Z jednej strony go to przerażało, ale z drugiej niesamowicie cieszyło. Poczuł się wyjątkowo, poczuł się doceniony i kochany, bo ten ktoś naprawdę musiał poświęcać mu wiele czasu, żeby zauważyć takie szczegóły oraz przygotować te wszystkie „prezenty”.
Przycisnął znalezisko do siebie, po czym popędził po listy, by nie stać na dworze jeszcze dłużej. Pobiegł do pokoju, uprzednio rzucając koperty i jakieś reklamy na stół w salonie, po czym zniknął za drzwiami. Usiadł na łóżku i zaczął wpatrywać się w rosnącą kolekcję róż w wazonie.
Czemu ktoś to robi? Komu tak zależy? Czym na to zasłużyłem? — te trzy pytanie nieustannie przebiegały niemalże galopem przez jego myśli. Nie umiał tego pojąć ani wytłumaczyć. Nie umiał też tego ignorować. Miotał się we własnych myślach, chociaż powinien się tylko cieszyć, prawda?
Westchnął głęboko, rzucając się plecami na łóżko. Powinien porozmawiać o tym z Yutą? Nie, bał się, że go wyśmieje. Byłby do tego zdolny? Chyba nie, ale nie chciał ryzykować. Ufał mu, ale... tym razem nie chciał mu się zwierzać. Zresztą, skąd znałby odpowiedzi na te pytania?
Chińczyk znowu westchnął, finalnie postanawiając, że lepiej zajmie się nauką.
Wolicie rozdzialy codziennie czy co drugi dzień?
Miłego dnia~
CZYTASZ
roses · yuwin
RomanceYuta obdarowuje Sichenga pięknymi różami i równie pięknymi uczuciami, a Dong nawet nie wie kiedy, ale powoli zatapia się w starszym przyjacielu i jego miłości. Short story; highschool au; fluff; lot of hugs, sweet smiles and blushes; literally suga...