dwa miesiące później (perspektywa Stephana)

430 46 1
                                    

‚I think I wanna marry you'
~
To nie mogło dłużej czekać. Byłem zbyt niecierpliwy. Dlatego stoję teraz w sklepie z biżuterią i czekam aż sprzedawca przyniesie zamówioną przeze mnie obrączkę.
Wkrótce wraca z zaplecza i stawia na ladzie niewielkie czerwone pudełeczko.
- Może pan zajrzeć do środka - zachęca mnie mężczyzna szczerze się uśmiechając.
Drżącymi palcami uchylam wieczko i zaglądam do środka. Na widok srebrnego pierścionka w oku kręci mi się łezka.
- Jest cudowny - szepczę i podaję sprzedawcy dokładnie odliczone pieniądze.
- Fakt. Taki skromny i delikatny. Mam nadzieję, że spodoba się pańskiej dziewczynie - mówi i ze skupieniem obwiązuje pudełeczko czerwoną wstążką. Zasłaniam usta dłonią starając się powstrzymać napad śmiechu.
- Jestem o tym przekonany - odpowiadam ironicznie i zabieram z lady pakunek, a następnie chowam go w wewnętrznej kieszeni mojej kurtki - Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
Wychodzę ze sklepu i kieruję się w stronę samochodu, który stoi na podjeździe. Otwieram drzwi i siadam na przednim siedzeniu.
- Jak poszło? - pyta Markus siedzący za kierownicą.
- Świetnie. Mam nadzieję, że równie dobrze pójdzie mi podczas zaręczyn - wzdycham spuszczając w dół wzrok.
- Nie ma innej opcji - mówi brunet odpalając silnik auta.
Drogę przebywamy w milczeniu. Mój przyjaciel doskonale wie, że w tym momencie cisza jest mi niezmiernie potrzebna. Muszę po kolei poukładać w głowie słowa aby nie wygłupić się przed Andreasem. Wiem, że bardzo mnie kocha i moje wszelkie gafy przepuszcza mimo uszu, jednak zaręczyny to niezwykłe wydarzenie, w którym nie ma miejsca na moje błędy.
- Powodzenia, stary. Wszystko będzie dobrze, tylko nie stresuj się - mówi na odchodne Markus gdy parkuje pod apartamentowcem, w którym mieszka Andreas. Kiwam tylko głową na znak, że zrozumiałem i bez słowa wychodzę z auta.
Stojąc przed mieszkaniem bruneta mój strach nabiera nowych kształtów. Teraz jest ogromny, niemal paraliżujący. Mimo to staram się go przełamać i pukam do drzwi.
- Kolejny raz widziałem cię z tym idiotą. Mówiłem ci coś na jego temat - warczy Andreas gdy tylko otwiera drzwi.
- Przepraszam, potrzebowałem podwózki - wyjaśniam nie chcąc rozpoczynać nowej kłótni. Nie mam siły kolejny raz tłumaczyć chłopakowi, że Markus jest moim przyjacielem z podstawówki i nigdy nie łączyło nas nic więcej niż przyjaźń.
- Nie mieszkasz aż tak daleko ode mnie - wytyka mi blondyn krzyżując ręce na piersi.
- To prawda - przyznaję - Załatwiałem coś na mieście.
- Co takiego? - dopytuje Andreas podchodząc bliżej mnie. Sięgam do kieszeni, lecz zamiast zwyczajnie wyciągnąć z niej pudełeczko, przez drżenie moich dłoni, wylatuje mi z rąk i ląduje ze stłumionym stukotem na podłogę. Jęczę przeciągle i chowam twarz w dłoniach, słyszę perlisty śmiech Andreasa. Schyla się powoli i sięga po pakunek. Rozwiązuje wstążkę i zdejmuje wieczko. Jego oczom ukazuje się figlarnie mieniąca się obrączka.
- Nieważne - dukam i cofam się zakłopotany do wyjścia. Moja wszelka pewność siebie została nagle stłumiona.
Andreas jednak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. Całuje mnie z całej siły wkładając w pocałunek całe swoje emocje.
- Zostanę twoim mężem. Chcę być stałą częścią twojego życia - mruczy mi do ucha blondyn, a ja oplatam rękoma jego szyję i wtulam się w tors zaciągając się zapachem perfum.
- To nie miało tak wyjść. Miało być nieco bardziej romantycznie - mówię, a Wellinger głaszcze mnie po głowie uspokajająco.
- Nic się nie stało. To tylko głupi obrzęd. Ważne, że miałeś odwagę stanąć przede mną gotowy zapytać. Nie powinieneś się stresować. Bo ja byłem gotowy bez zastanowienia przytaknąć. I przestań płakać. Wszystko jest w porządku. Bardzo cię kocham, wiesz? - wyznaje, a ja ocieram łzę wzruszenia. Wpatruję się w twoje przepełnione miłością oczy. Już na zawsze będziemy razem. Dopóki smierć nas nie rozdzieli.
~
nieubłaganie zbliżamy się do końca. jest to ostatni taki rozdział, ponieważ epilog (tak jak w moim poprzednim opowiadaniu) będzie wierszem. jestem taka szczęśliwa, że jest już was ponad tysiąc i całkiem spodobała wam się ta książka. nie powiem, będę za nią tęsknić, ale ostatnia klasa gimnazjum nie pozwoli mi w pełni skupić się na famfictions, dlatego jedno z nich muszę przedwcześnie skończyć;/ trzymajcie się ciepło i do następnego!❤️

we were born sick »lellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz