ROZDZIAŁ 3

409 26 7
                                    

*Pov.Brooklyn*
Nie potrafiłem zasnąć kiedy Andy tak strasznie się wiercił. Widzę, że coś jest nie tak. Po chwili z zamyślenia wyrwał mnie jego głos
-Brookie?Śpisz?-spytał po cichu
-Nie śpię. Dlaczego nie śpisz?
-Nie potrafię zasnąć. A dlaczego ty nie śpisz?
-Bo strasznie się wiercisz Andy-zaśmiałem się pod nosem
-Aa, przepraszam-szepnął
-Nie masz za co. Chodź tu-powiedziałem cicho przyciągając Andiego do siebie. Złożył pocałunek na moim policzku po czym bardziej wtulił się w mój tors.

*Rano, godz. 8:56*
Obudziłem się czując na sobie ciężar. Ciężar czyli Andiego, który spał spokojnie na moim torsie obejmując mnie jedną ręką. Złożyłem delikatny pocałunek na jego szyji na co ten zaczął mruczeć pod nosem.
-Dzień dobry-powiedział z lekką chrypką
-Hej. Obudziłem Cię?
-Nie, nie spałem już. Muszę ci powiedzieć, że dawno mi się tak zajebiście nie spało -oznajmił z uśmiechem przeciągając się leniwie
-Miałeś najlepszą poduszkę-rzekłem dumnie
-Możesz nią być zdecydowanie częściej-uśmiechnął się

Andy poszedł się ogarnąć a ja postanowiłem jeszcze poleżeć. Gdy opuścił łazienkę, wziąłem sobie jakieś ciuchy z jego szafy i sam poszedłem załatwić poranną toaletę . Po jakichś 20 minutach zszedłem na dół gdzie Fowler siedział przy stole z talerzem naleśników z nutellą.
-Nie chciałbyś jechać ze mną do galerii? -spytał blondyn rozlewając sok pomarańczowy do szklanek
-W sumie czemu nie. Kupiłbym sobie te buty, które Ci ostatnio pokazywałem i zrobiłbym zakupy po drodze, bo mam prawie pustą lodówkę a wbijacie z chłopakami na nockę- odpowiedziałam dosiadając się do niego

Po zjedzonym śniadaniu pojechaliśmy do galerii wcześniej wstępując do mnie po pieniądze.

*W galerii, pov.Andy*
Brooklyn poszedł kupić buty a ja właśnie zamierzam iść do championa albo do silka. Szedłem sobie do momentu kiedy nie zobaczyłem Ryea, który szedł obejmując jakąś dziewczynę. Poczułem dziwny ścisk w okolicach klatki piersiowej.

Kim ona jest? To jego dziewczyna?

Przecież nigdy nic nie wspominał.

Fowler ogarnij się!-skarciłem się w myślach

W championie kupiłem sobie bluzę. Do silka już nie szedłem gdyż uciekła mi ochota na zakupy. Ciężko się do tego przyznać ale w głowie cały czas miałem Ryana i tą dziewczynę. Po chwili przyszedł Brook i podjechaliśmy do marketu zrobić zakupy. Podwiozłem przyjaciela do domu i sam wróciłem do swojego z cichą nadzieją, że mojego ojczyma nie będzie jeszcze w domu.

Zaparkowałem auto pod budynkiem i wyciągnąłem z niego zakupy. Gdy wszedłem do środka, rozpakowalem torby i udałem się na górę do swojego pokoju. Pogrążony w myślach, położyłem się na łóżku.

Coraz częściej przyłapywałem się na tym, że myślę o Ryanie. A teraz ta dziewczyna do tego. Super. Teraz to już wcale nie przestanę o nim myśleć.

A może ja...

Nie Andy!

Ty się nie zakochujesz.

Postanowiłem spakować potrzebne mi rzeczy na nockę u Brooka. Do niedużej, sportowej torby spakowałem ciuchy na przebranie, jakąś czystą bieliznę co w sumie było niepotrzebne gdyż u Brooklyna mam pół szafy. Wrzuciłem także fortnite i kilka filmów. Nie mogło też zabraknąć naszego ulubionego alkoholu rzecz jasna.

Do 19 zostało mi jeszcze sporo czasu. Nie miałem ochoty na jakieś bardziej kreatywne zajęcie. Ze słuchawkami w uszach spowrotem położyłem się na łóżku. Nic mnie tak nie uspokajało i nie przynosiło takiego ukojenia jak muzyka. Słuchając kolejnych wersów piosenki czułem jak powoli odpływam.

More than love // RANDY 🌵🐝✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz