*Pov.Andy*
-Andy to ty!?-krzyknął
-Zach?
Nie mogłem w to uwierzyć. Stałem przed nim jak słup soli, nie potrafiąc wyduśić z siebie słowa. Podszedł do mnie i delikatnie przytulił. Wtuliłem się w niego mocno. Staliśmy wtuleni w siebie nie odzywając się ani słowem. Cieszyliśmy się jedynie swoją obecnością. Kiedy po dłuższej chwili się od siebie oderwaliśmy, pierwszy odezwał się Zach:
-Andy, nie masz pojęcia jak cholernie za Tobą tęskniłem-rzekł patrząc mi w oczy
-Wiesz jak mi Ciebie brakowało? Od tego przeklętego wyjazdu tylko czekałem, żeby znowu Cię zobaczyć. Co Ty tu w ogóle robisz?
-Mój kuzyn znalazł świetną prace w mieście obok więc postanowił, że się tam przeprowadzi, żeby codziennie nie musieć dojeżdzać i zaproponował mi żebym wprowadził się do jego już starego mieszkania tutaj. Bez dwóch zdań się zgodziłem wiedząc, że jest szansa by znowu Cię spotkać- uśmiechnąłęm się szeroko- Ale teraz dosyć o mnie, chce wiedzieć co u Ciebie-oznajmił po czym usiedliśmy na ławceOpowiedziałem mu wszystko od początku. Począwszy od śmierci ojca, przymuszoną przeprowadzkę do Londynu, poznanie Brooklyna i reszty chłopaków, po dzisiejsze starcie z tym pieprzonym homofobem.
-Jak go zobaczę to dosłownie nastrzelam mu po ryju. On nie ma prawa Cię dotknąć. Jesteś nietykalny, podkreślam NIETYKALNY, rozumiesz to?
-Daj spokój, proszę Cię. Jakbyś to zrobił to pogorszyłbyś sytuację. Matka jest w niego wpatrzona jak w obrazek, cokolwiek on by nie powiedział jest święte, więc obawiam się, że jeśli byś z nim zadarł wystarczyłaby jedna doba i wyleciałbym z chaty na zbity pysk.
-Zawsze możesz zamieszkać ze mną. Przemyśl to. Wiedz jedynie, że nie chce żeby Ci się stała krzywda- przytulił mnie do siebie- Powiesz mi czemu byłeś taki zdenerwowany?
-Zdenerwowany? Kiedy?
-Jak na siebie wpadliśmy. Myślałem, że się na mnie rzucisz z pięściami-zaśmiał się pod nosem
-A, nic takiego-skłamałem
-Flower, nie kłam-westchnąłem
-No dobra-zrobiłem krótką przerwę- Chodzi o ... - opowiedziałem mu Ryanie i dzisiejszej sytuacji z Brooklynem. Tak. Zach widział, że w przeszłości miałem problemy z narkotykami. On i Gibson. Jedyne osoby, którym o tym powiedziałem. Jednak tylko Zach potrafi trzymać język za zębami.-Co chcesz z tym zrobić?
-A co mam robić? Oni mają rację, jestem tylko zwykłym ćpunem i nic więcej.
-Co? Jak możesz tak w ogóle mówić? Jesteś moim najlepszym przyjacielem, moim bratem. Zawsze gdy Cię potrzebowałem, byłeś obok. Dawałeś mi wsparcie jak nikt inny. Jesteś dla mnie najbardziej wartościową osobą jaką znam, rozumiesz? A co do tych narkotyków, każdy popełnia błędy tak? Byłeś silniejszy i udało Ci się z tego wyjść. A jeżeli twoi "przyjaciele"- powiedział robiąc w powietrzu cudzysłów- tego nie akceptują to nie są Ciebie warci-przytulił mnie do siebie mocno i dał buziaka w czoło*Pov. Brooklyn*
Poszedłem z Ryanem po przekąski. To była świetna okazja, żeby pogadać z nim o blondynku.
-Rye możemy pogadać o Andy'im?-spytałem przesypując paczkę czipsów do miski
-Nie ma o czym gadać-odrzekł obojętnie
-Rye musisz być taki uparty?
-Przestań mnie męczyć Brooklyn-wybełkotał Rye
-Stary, Andy mimo tego, że się nie wydaje jest strasznie wrażliwy. Nie chce żeby się znowu zaćpał- rzuciłem bez chwili namysłu po chwili zdając sobie sprawę z tego co powiedziałem
-Hahaha z Andy'iego ćpunek rośnie. Kto by się spodziewał-odparł rozbawiony tym faktem RyanPo chwili po całym domu rozległo się trzaśnięcie drzwiami wejściowymi.
Andy to słyszał...
Brooklyn debilu, co ty do cholery narobiłeś! Gdy tylko się otrząsnąłem, wybiegłem przed dom ale Fowlera nigdzie nie było. Poprostu świetnie...
Wróciłem do środka gdzie chłopaki patrzyli na mnie ze zdziwieniem
-Brooklyn co jest? Gdzie Andy?-spytał zdezorientowany Mikey
-Prawdopodobnie słyszał jak wygadałem Ryanowi to czego nie powinienem i się wkurwił-usiadłem zakładając ręce za głowę
-Jest środek nocy! A co jak coś mu się stanie!? Jak ktoś go napadnie!? Trzeba do niego zadzwonić!-uniósł się Jack wymachując rękami
-Zostawił wszystkie swoje rzeczy. Kluczyki z auta, telefon, portfel.
-Pewnie zaniedługo wróci-rzucił jak gdyby nigdy nic Rye, wchodząc do salonu
-To wszytko twoja wina!-krzyknąłem na Beaumonta
-Moja wina!? Bo co!?- krzyknął jeszcze głośniej
-Bo gdybyś się zachowywał normalnie w stosunku do Andiego nie byłoby tej całej cholernej rozmowy!-wydarłem się
-Brooklyn uspokój się. Nie wiem o co chodziło ale powiedziałeś za dużo. Andy miał prawo się zdenerwować. Jak się uspokoi to wróci do domu i wszystko sobie wyjaśnicie. I Rye. Brook ma rację. Nie wiem w czym Fovvs ci zawinił ale ostatnio jesteś chujem w stosunku do niego-odparł spokojnym tonem Mikey
-Dajcie mi kurwa święty spokój-rzucił i opuścił salon udając się z powrotem do kuchni*Pov.Andy*
Siedzieliśmy z Zach'iem na ławce w parku rozmawiając.
-Dasz mi telefon? Wpisze ci swój numer
-Dałbym ci ale WSZYSTKO zostawiłem u Brooklyna-westchnąłem-rzygać mi się chce na myśl o tym, że będę tam musiał wrócić i się z nimi widzieć
-Może nie będziesz musiał tam iść?
-Do domu nie pójde. Nie gdy ten idiota w nim jest.
-Nie mówię żebyś wrócił do siebie.
-No to gdzie niby?
-Co za głupie pytanie. Jak to gdzie? Do mnie
-Sam nie wiem. Nie chce ci robić problemu
-To nie problem, przecież i tak mieszkam sam. No zgóóódź się. Fajnie będzie- popatrzył na mnie oczami kota ze Shreka
-Niech będzie-oznajmiłem z uśmiechem- Tylko co z moimi rzeczami?
-Hmmm.. znasz numer do Brooklyna?
-Tak znam a czemu?
-Zadzwoniłbyś z mojego telefonu powiedzieć mu tylko, że nocujesz u mnie a rzeczy weźmiesz rano. Co ty na to?-spytał
-Że też na to nie wpadłem-zaśmiałem sięWpisałem numer do Gibsona po czym wybrałem słuchawkę. Po kilku sygnałach usłyszałem po drugiej stronie jego głos.
-Halo?
-Umm Brooklyn tu Andy. Nie wrócę na noc, przenocuje u kumpla. Po swoje rzeczy wpadę rano. Miłej nocy-nie zdążył odpowiedzieć bo natychmiastowo się rozłączyłem------------------------------------------------
Co powiecie na taki 4 rozdział? 😏 jak myślicie co się może wydarzyć w domu Zacha?

CZYTASZ
More than love // RANDY 🌵🐝✅
Fanfiction"Czasem trzeba upaść by narodzić się na nowo." Jak Andy poradzi sobie z problemami? Czy prawdziwa miłość da rade pokonać wszelkie trudności? OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ WULGARYZMY I SCENY +18 Nie podoba się? Nie czytaj.