Rozdział 15

248 14 3
                                    

Perspektywa Liam:

Po skończonych lekcjach postanowiłem jak najszybciej ulotnić się ze szkoły, wystarczająco dużo wstydu się dziś najadłem. Zostawiłem niepotrzebne rzeczy w szafce i już miałem kierować się do wyjścia kiedy usłyszałem za sobą głos mojego przyjaciela Masona.
-Liam stój! Obiecałeś mi przecież, że dziś pojedziesz do mnie i mi pomożesz.- powiedział z wyrzutem czarnoskóry chłopak, a ja zakląłem w duchu i odwróciłem się do niego przodem.
-Na pewno musi to być dziś?- westchnąłem i spojrzałem błagalnym wzrokiem na chłopaka, teraz jedyne o czym marzę to moje łóżko.
-Tak, a teraz chodź bo już się nie wykręcisz.- nie zważając na moje protesty Mason chwycił mnie za ramię i pociągnął za sobą.
Szybkim krokiem pokonaliśmy szkolny korytarz, następnie wychodząc ze szkoły skierowaliśmy się na parking.

Jak dobrze, że Mason ma prawo jazdy to przynajmniej mnie zawiezie.

Wsiadając do samochodu kątem oka zobaczyłem Bretta, który zawzięcie z kimś dyskutował. Nie wiedziałem o czym rozmawia, ale wyglądało to na ostrą kłótnię.
-Liam....-dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że Mason coś do mnie gada, więc oderwałem swój wzrok od Bretta i spojrzałem na przyjaciela.
-Eee tak?- tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić, bo jego wyraz twarzy dostatecznie zbił mnie z tropu. Wyglądał jak pedofil cieszący się z tego, że jakieś dziecko dało się nabrać na numer z kotkami w piwnicy.
-Co ty się tak gapisz na Bretta, co?- spytał szczerząc się przy tym jak głupi, czym coraz bardziej mnie przerażał.
-No drze ryja to się spojrzałem.- odparłem opierając głowę o szybę i po chwili dodałem. - Jedź już, nie chcę cały dzień stać na tym parkingu.
-Dobrze dobrze, panie obrażalski, już jadę.- powiedział Mason wrzucając bieg i ruszając przed siebie.

Droga do jego domu minęła nam szybko i w ciszy. Przez cały czas próbowałem sobie przypomnieć z czym miałem mu pomóc, ale w głowie miałem jedynie pustkę. Gdy weszliśmy do jego domu od razu udaliśmy się do pokoju Masona. Ja położyłem się wygodnie na łóżku kładąc sobie ręce pod głową, a chłopak stanął nade mną.
-A tobie to przypadkiem nie za wygodnie?- spytał unosząc brew i zrzucając mnie z łóżka.- Rusz dupę, przypominam że miałeś mi pomóc.
-No dobra już wstaje. Powiedz mi tylko w czym? - spytałem podnosząc się z podłogi, a czarnoskóry chłopak przybił sobie palm face'a.
-Boże przecież ci gadam o tym od tygodnia. Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał z oburzeniem krzyżując ręce na piersi, a następnie westchnął - Musisz mi pomóc wymyślić coś wyjątkowego dla Corey'a, to nasza trzecia miesięcznica więc chciałbym ją jakoś uczcić.
-No tak, teraz pamietam. Masz już coś zaplanowane? Chcesz go gdzieś zabrać? Będziesz kupować mu kwiaty? A może ty już planujesz pójść z nim do łóżka?- zalałem go gradem pytań lubieżnie się uśmiechając przy ostatnim, na co dostałem poduszką w głowę. Swoją drogą nie wiem skąd on ją wziął, bo stał przy biurku, a tam żadnych nie było.
-Nie zboczeńcu, nie mam tak zbereźnych myśli jak ty. I odpowiadając na twoje pytanie, to tak, chcę go gdzieś zabrać tylko nie mam pomysłu gdzie.
-Hmm, no dobra więc tak, nie możesz nie wiadomo jak zaszaleć, bo później będzie oczekiwał czegoś lepszego. Wiesz o co mi chodzi?- spytałem na co Mason pokręcił przecząco głową i spojrzał na mnie wyczekująco. - Mówię o tym, żebyś wszystko robił małymi kroczkami, bo jak teraz odkryjesz przed nim wszystkie karty to później będziesz miał jeszcze większy problem z wymyślaniem kolejnych randek.
-No dobra, to jest nawet logiczne.
-Ja wiem, ja się znam. - powiedziałem dumnie co spowodowało wybuch śmiechu u mojego przyjaciela.
-Ty przecież nigdy nie byłeś w związku.- wypomniał mi nadal się śmiejąc i wycierając łzę z kącika lewego oka.
-Chcesz mojej pomocy czy nie?-burknąłem odwracając głowę w stronę okna, przy okazji ponownie siadając na łóżku.
-No chcę, nie złość się już. Pomóż mi.-powiedział błagalnym głosem wysuwając dolną wargę do przodu i robiąc przy tym smutną minę.
-No więc słuchaj, po pierwsze kino, są dwie opcje albo idziecie na jakąś romantyczną chałę, gdzie w trakcie możesz go złapać za rękę, albo idziecie na horror. I tu będziesz miał większe pole do popisu, bo możesz w każdej chwili go objąć co spowoduje, że się w ciebie wtuli i będziecie oglądać film przytuleni, oczywiście jeśli Corey będzie się bał. No i przy okazji pokażesz mu jaki jesteś męski. Po drugie możesz go zabrać na kolacje, tylko błagam nie w niewiadomo jak eleganckie miejsce, bo może czuć się speszony i to chyba też nie w jego stylu.  Jeśli już chodzi o kolacje to....A ty w ogóle wiesz jakie jest jego ulubione jedzenie?
-Eeee najbardziej to chyba lubi kuchnię włoską.
-Hmm to się idealnie składa, więc tak jak mówiłem to jeśli chodzi o restauracje to możesz go zabrać do C'est la vie to jest knajpka francusko-włoska i mają tam dobre ceny. Ewentualnie możesz go zabrać na spacer, a później do kawiarni ale to się wydaje za bardzo oklepane.- powiedziałem opadając na łóżko i czekając na jego decyzję.
-Wow Liam, nie wiedziałem, że ty się tak na tym wszystkim znasz. Normalnie jestem w szoku. - stwierdził Mason patrząc się na mnie dużymi oczami i po chwili dopowiedział pewnym siebie głosem - Okej, więc wezmę go do kina na horror, a później może jeszcze zajdziemy do kawiarni albo pójdziemy na spacer i odprowadzę go do domu.
-No i to jest jakiś plan, powiedz mi tylko czy będziesz kupował mu kwiaty?
-To facetom kupuje się kwiaty?-spytał z wymalowanym szokiem na twarzy.
-No a nie? Ja się nie znam, jesteś gejem dłużej niż ja.-odpowiedziałem zanim zdążyłem się ugryźć w język. - Eee to może ja już pójdę.- zanim zdążyłem cokolwiek zrobić Mason złapał mnie za nadgarstek i mocno pociągnął na łóżko sprawiając, że nie mogłem się ruszyć.
-Liam, jak to jesteś gejem?- spytał w szoku cały czas trzymając mnie, żebym mu nie uciekł.
-To znaczy ja nie jestem gejem, ale jestem tak jakby bi...
-Ale od kiedy? Zawsze kręciły się koło ciebie jakieś laski, więc co sprawiło, że to się zmieniło?
-OdkiedycałowałemsięzBrettem.-powiedziałem na jednym wydechu, ale widząc dezorientacje na twarzy Masona powtórzyłem już wolniej.- Od kiedy całowałem się z Brettem na imprezie.
-Ty robiłeś co? Że niby jak?Kiedy?-tym razem to on zalał mnie gradem pytań przez które poczułem się lekko skrępowany.
-No tak wyszło.-westchnąłem i prawie szeptem dodałem - Ale nie wiem co jest między nami, niby później w szatni też się całowaliśmy tylko, że nic sobie nie obiecywaliśmy. To jest trochę skomplikowane....
-Ja mam do ciebie tylko jedno pytanie, czemu ja się dowiaduje o tym tak późno?
-Jakie późno? To wszystko się zaczęło kilka dni temu. - powiedziałem, a Mason spojrzał na mnie gniewnie, więc podniosłem ręce w obronnym geście i dodałem - Spokojnie, od teraz będziesz wszystko wiedział pierwszy.
-Obiecujesz?
-Obiecuje.

Dopiero gdy już mu obiecałem, że będzie ze wszystkim na bieżąco przestał się na mnie gniewnie patrzyć i się uśmiechnął. Jak dobrze, że nie drąży tematy pocałunku w szatni, bo chyba bym się spalił ze wstydu gdybym musiał mu powiedzieć, że dałbym się przelecieć Brettowi na tych kafelkach. Kiedyś z nim o tym porozmawiam, ale jeszcze nie teraz. Narazie skupię się na planowaniu niespodzianki dla Corey'a. Swoimi problemami zajmę się później.

///////////
Nazwa restauracji jest zmyślona jakby co, nie wiem czy taka istnieje xd

Him & IWhere stories live. Discover now