Rozdział 49

167 10 12
                                    

Perspektywa Scott:

Stiles bardzo długo nie wracał, więc postanowiłem pójść go poszukać. Zwiedziłem wszystkie korytarze, po drodze zaglądając do łazienek, aż została mi ta ostatnia, która znajdowała się na ostatnim piętrze. Uchyliłem lekko drzwi i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to był siedzący na podłodze brunet. Podbiegłem szybko do niego i zamknąłem go w szczelnym uścisku. Początkowo zachowywał się jak szmaciana lalka, która w żaden sposób nie panuje nad swoim ciałem. Jego ręce bezwładnie zwisały wzdłuż tułowia, a wzrok stał się pusty. Łzy przestały już strumieniami spływać po jego policzkach i teraz były to tylko pojedyncze słone krople. Czułem, że chłopak chce coś powiedzieć, ale pod nadmiarem negatywnych emocji nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.

-Nie musisz nic mówić Stiles.- zapewniłem i przytuliłem go jeszcze mocniej - Po prostu daj łzom płynąć.- dopiero po wypowiedzeniu na głos tych słów zrozumiałem jak chujowo one brzmią. Mimo wszystko chyba podziałały, bo poczułem jak brunet delikatnie zacisnął dłoń na mojej koszulce.- Twój tata jest w domu?- spytałem, na co chłopak pokręcił przecząco głową.- To dobrze, a teraz wstawaj, wychodzimy z tej szkoły.

Stiles nawet nie protestował, gdy powili podniosłem go do pozycji pionowej, a następnie zabrałem jego plecak i skierowałem się w stronę wyjścia ze szkoły. Na szczęście nikt nie próbował nas zatrzymać, więc udało się nam po cichu wymknąć. Poszliśmy na szkolny parking, na którym znajdował się niebieski jeep Stilsa. Wiedziałem, że on nie jest w stanie prowadzić, dlatego postanowiłem, że tym razem ja to zrobię. Chwilę mi zajęło szukanie kluczyków, bo on nie był szczególnie skory do pomocy. Stał jak słup ledwo rejestrując to co się dzieje dookoła, ale co mu się dziwić? Przecież Derek zachował się jak ostatni cham.

Gdy już udało mi się je znaleźć i usadzić Stilsa na miejscu, zająłem miejsce kierowcy, a następnie delikatnie odpaliłem samochód. Trochę minęło od czasu w którym ostatnio jeździłem samochodem, dlatego wolałem być ostrożny i wszystko robić powoli. Kiedyś Stiles już by mnie ofukał za zbyt wolną jazdę i zbędne marnowanie czasu, ale teraz było mu dosłownie wszystko jedno.

Jak ja znajdę tego chuja Dereka, to mu kurwa nogi z dupy powyrywam! Doigra się za takie bawienie się uczuciami!

Dojechaliśmy do jego domu, w którym nikogo nie było. Nie powiem, że mnie to nie ucieszyło, bo dzięki temu nie będziemy musieli się tłumaczyć, z tego dlaczego nas nie ma na reszcie lekcji.
Po zaparkowaniu samochodu, Stiles nadal tempo patrzył się przed siebie i gdyby nie ja to na pewno zostałby w tym samochodzie na długie godziny. Wiedziałem, że muszę być teraz cierpliwy i pomóc mu jakoś przejść przez to wszystko. To była jego pierwsza miłość, a przez kaprys jakiegoś dupka, nie będzie ona należała do najprzyjemniejszych wspomnień.

Z trudem udało mi się go wyciągnąć z samochodu, a następnie zaprowadzić na górę do jego pokoju. Usadziłem go na łóżku, a następnie chciałem zejść na chwilę na dół zaparzyć mu gorącej herbaty, ale powstrzymał mnie jego cienki głos.

-Scott, nie...nie zostawiaj mnie, proszę.- powiedział cicho, a następnie spojrzał na mnie załzawionymi oczami, pełnymi bólu i rozpaczy.- Ja...ja nie chcę być teraz sam.

-Oczywiście, że cię nie zostawię.- zapewniłem i usiadłem obok niego.

-Bo wiesz...ty miałeś racje, nie powinienem był wchodzić z nim w jakiekolwiek bliższe relacje, a zwłaszcza...- urwał, wziął głęboki oddech żeby się uspokoić i gdy to już mu się udało, dokończył.- A zwłaszcza się w nim zakochiwać. Nie wiem czemu byłem, aż tak ślepy i głupi, żeby tego wcześniej nie zauważyć. Przecież tyle razy traktował mnie jak zabawkę, a jednak czasami myślałem, że on naprawdę czuje do mnie coś więcej. Wiesz ile ja bym dał za to, żeby teraz do mnie zadzwonił i powiedział, że żartował albo się pomylił, czy nie miał tego na myśli. Ja naprawdę bym mu wszystko wybaczył, Scott. Tak...tak bardzo go kocham.

-Wiem... ale nawet gdyby chciał, nie możesz pozwolić mu na to, żeby ponownie wszedł z butami do twojego życia. Pokazał jakim jest człowiekiem i bardzo mi przykro, ale myśle, że to się nie zmieni.- z ciężkim sercem wyznałem mu wszystko co o tym myśle. Nie chciałem go dobijać jeszcze bardziej, ale wydaje mi się, że Derek nie będzie chciał wrócić. Nikt, kto się tak zachowuje nie ma takiego zamiaru.

-Masz racje, ale to wszystko jest dla mnie takie trudne. Cały czas czuje się, tak jakbym miał zaraz zwymiotować ze stresu.

-Wiem jak się czujesz, sam przez to przechodziłem i uwierz mi, ale będzie lepiej. Może nie teraz, nie jutro, ale za kilka tygodni czy miesięcy poczujesz, że Derek był nic nie wartym śmieciem. Z czasem nawet zauważysz, że on już cię nie obchodzi, nie będziesz myślał o nim tak często jak do tej pory, a pewnego dnia zauważysz, że już o nim nie pamiętasz.- zapewniłem go i w tym samym momencie przypomniała mi się bardzo ważna rzecz.- Daj swój telefon.- nakazałem na co chłopak spojrzał się na mnie pytająco, ale bez słowa mi go podał.- Teraz zrobię coś, za co mi podziękujesz, bo mogę się założyć, że gdybym stąd wyszedł to zaraz byś do niego napisał.- powiedziałem i zanim Stiles zdążył zorientować się o co mi chodzi, wykasowałem numer Dereka i wszystkie wymienione z nim wiadomości.

-Nieeee!- krzyknął, ale było już za późno. Wiedziałem, że on może się teraz na mnie obrazić, a nawet znienawidzić, ale gdyby nie to, to mógłby zrobić coś czego by żałował jeszcze bardziej.- Jak mogłeś to zrobić? Przecież to jedyne, co mi po nim pozostało!- wykrzyczał mi prosto w twarz, a następnie zalał się rzewnymi łzami.- Idź już, zostaw mnie samego!

-Kiedyś mi za to podziękujesz, Stiles.- powiedziałem i spróbowałem do niego podejść, ale z całej siły oberwałem książką w ramię.

-Nie mam zamiaru się powtarzać. Wyjdź. Z. Mojego. Domu. W. Tej. Chwili.- wycedził przez zęby przekierowując całą swoją wściekłość i negatywne emocje na mnie. Nie chciałem go teraz zostawiać, ale wiedziałem, że w tej chwili prędzej mu zaszkodzę niż pomogę, więc zebrałem swoje rzeczy i powoli wyszedłem z jego pokoju. Odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem na niego przez ramię, chciałem coś jeszcze powiedzieć, jakoś go pocieszyć, ale chłopak ponownie się na mnie zamachnął i rzucił we mnie tym razem poduszką.

Może to co zrobiłem nie było najlepsze, bo właśnie skasowałem jego jedyną pamiątkę po Dereku. Jednak gdyby nie to, to Stiles zaraz by do niego napisał i możliwe, że błagałby o jego powrót. Chciałem go uchronić przed jeszcze większym bólem, byłem niemal pewny, że Derek go wyśmieje, a to by złamało jego serce po raz drugi. Muszę dać mu czas, na pewno, gdy minie  kilka dni, on zrozumie, że to co zrobiłem było konieczne. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać i w razie czego być przy nim. Wieczorem jeszcze wyślę mu sms'a i spytam jak się czuje, ale wątpię żeby mi odpisał. Prawda jest taka, że sam bym sobie nie odpisał, jednak nie żałuje tego co zrobiłem, bo takie drastyczne kroki są czasem potrzebne.

Him & IWhere stories live. Discover now