Rozdział 31

191 12 8
                                    

Perspektywa Scott:

Dziś wstałem w niesamowicie dobrym humorze. Cały weekend spędziłem z Kirą i naprawdę dobrze nam się rozmawiało, możliwe, że będzie z tego coś więcej, chciałbym żeby było. Jest świetną dziewczyną i w dodatku bardzo ładną...

Uradowany zszedłem na dół do kuchni i przygotowałem sobie śniadanie, zjadłem je w biegu i postanowiłem dziś wcześniej wyjść do szkoły, żeby się nie spóźnić. Na pierwszej lekcji mamy matmę, a z tą babką lepiej nie zadzierać. Kiedyś jak spoźniłem się 15 minut, to mnie już do klasy nie wpuściła i wpisała jeszcze nieobecność!

Szedłem takim tempem, że po 10 minutach drogi byłem już pod budynkiem szkoły. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że zostało mi jeszcze 20 minut do dzwonka. Zadowolony, że pierwszy raz przyszedłem tak wcześnie postanowiłem powtórzyć jeszcze materiał, bo jak już szaleć to szaleć, co nie?
Wyciągnąłem zeszyt i otworzyłem go na ostatnim temacie, zacząłem czytać notatki, gdy zauważyłem jak Brett daje Liamowi buziaka na powitanie. Wytrzeszczyłem oczy i patrzyłem się na nich z szokiem wymalowanym na twarzy.

Przecież jeszcze w piątek się kłócili, więc co się kurwa odjebało w weekend?

Poczekałem, aż Brett odejdzie i zostawi chłopaka samego, a następnie wrzuciłem zeszyt do plecaka i podszedłem do blondyna.

Ech, miałem się pouczyć, ale walić to, teraz mam ważniejsze rzeczy do roboty. Grunt, że miałem dobre chęci.

-Hej Liam.- przywitałem się stając przed nim i zasłaniając mu drogę ucieczki, bo znając jego to  będzie chciał wymigać się od odpowiedzi.
-Hej, co tam?- spytał uśmiechnięty opierając się plecami o szafki.
-Co jest między tobą, a Brettem?- postanowiłem spytać prosto z mostu. Mam dość tego, że dowiaduje się wszystkiego ostatni.  Patrzyłem na niego wyczekująco, czekając na jakąkolwiek odpowiedź i gdy już miałem ponowić pytanie to chłopak się odezwał.
-No bo...my tak jakby jesteśmy razem...- odpowiedział zawstydzony wprawiając mnie w niemałe zaskoczenie. Zawsze myślałem, że Brett jest niechętny do wchodzenia w związki, ale najwidoczniej się myliłem.
-Jesteś tego pewny Liam? Przecież Brett to dupek, on cię tylko skrzywdzi. - powiedziałem z troską, na co chłopak się lekko uśmiechnął.
-Scott, nic mi nie będzie, nie musisz się martwić.- zapewnił mnie, ale nie byłem tego wcale taki pewien. Mogę się założyć, że Talbot coś odpierdoli i sprawi tym przykrość chłopakowi. Traktowałem Liama jak młodszego brata dlatego nic dziwnego, że się o niego martwię.
-No dobrze, skoro tak mówisz.- westchnąłem wcale nie będąc przekonany co do tego pomysłu. Jednak nie mogę mu przecież zabronić się z nim spotykać widać, że go kocha i mimo, że wcale mi się ten pomysł nie podoba to będę go wspierał w jego decyzji.- Pamiętaj tylko, że jak Brett coś odpierdoli to możesz z tym przyjść do mnie i ja już go naprostuje.
-Okej będę pamiętał, a teraz lecę na lekcje.- zaśmiał się, a następnie zebrał swoje rzeczy i mnie wyminął ruszając w stronę klasy.

Chwile później zadzwonił dzwonek więc i ja stwierdziłem, że pójdę już pod sale. Niechętnie ruszyłem w stronę klasy od matematyki wypatrując po drodze Stilsa. Mało rozmawialiśmy przez weekend i dziś muszę wyciągnąć z niego jak tam było na randce. Pisałem do niego w tej sprawie, ale tylko mnie zbywał i mówił, że wszystko mi opowie na żywo.

Musiało się naprawdę sporo dziać skoro jest taki tajemniczy. Mam tylko nadzieje, że Derek go nie skrzywdzi, bo może na to nie wygląda, ale Stiles jest bardzo wrażliwy. Kiedyś jak pewne dupki z naszej klasy go wyzywały z powodu orientacji, to robił dobrą minę do złej gry, a nocami płakał w poduszkę. Gdy w końcu odważył mi się powiedzieć o swoich problemach, pogoniłem tych debili i od tamtej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Him & IWhere stories live. Discover now