Rozdział 2

346 25 5
                                    

Perspektywa Stiles:

Rano jak zwykle niechętnie zwlokłem się z łóżka i podszedłem do szafy w celu wybrania ubrań. Postanowiłem, że dziś założę ciemne jeansy i czarną koszulkę z długimi rękawami. Chwyciłem ciuchy i udałem się do łazienki. Po 15 minutach gdy byłem już umyty, spojrzałem na zegarek i zorientowałem się, że jak zaraz nie wyjdę z domu to się spóźnię. Pierwszą lekcją jest historia z jakże seksownym nauczycielem to przecież nie wypada się  spóźniać. Jak na moje nieszczęście zrobił się korek, bo na jezdnię przewróciło się drzewo. Zirytowany stukałem palcami w kierownice i czekałem, aż ktoś je zabierze i gdy to się w końcu stało pognałem do szkoły jak głupi. Zaparkowałem moje cudeńko i biegiem udałem się do budynku,bo było już piętnaście minut po ósmej. Nieśmiało zapukałem w drzwi klasy i gdy usłyszałem głośne „proszę" wszedłem do środka przepraszając za spóźnienie i usiadłem na swoim miejscu. Pan Hale podszedł do biurka i zaznaczył coś w dzienniku, a następnie zwrócił się do klasy.

-Dobrze więc jak mówiłem - nauczyciel zrobił przerwę, spojrzał się na mnie i kontynuował - mam dla was pewną propozycje. Jeśli przez najbliższe dwa tygodnie wszyscy będą przykładać się do historii, czyli odrabiać lekcje i uczyć się na bierząco to namówię waszą wychowawczynię na kilku dniową wycieczkę. Oczywiście będzie to wycieczka z motywem historycznym, ale to chyba nie stanowi problemu, prawda?

Cała klasa wraz ze mną jednogłośnie odpowiedziała na to pytanie. Najważniejsze jest to, że nie będzie lekcji i zawsze na taką wycieczkę można przemycić alkohol i zioło, a wtedy jakiś tam wątek historyczny traci znaczenie. Od razu gdy pan Hale odwrócił wzrok w stronę tablicy zaczepił mnie Scott.

-Wyobrażasz sobie jak będzie zajebiście?-spytał podekscytowany.

-Stary, ja tu już mam wszystko obmyślone. - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem i skupiłem się na seksownym nauczycielu zupełnie olewając przyjaciela.
Miałem jakieś dziwne wrażenie, że on też się na mnie patrzy i to częściej niż na innych uczniów. Gdy zadzwonił dzwonek niechętnie opuściłem klasę. Ech, mógłbym się tak na niego gapić cały dzień, ale niestety następną historie mamy dopiero w czwartek. Pod salą od matmy zobaczyłem roześmianą grupkę moich przyjaciół i podszedłem do nich.

-Hej, co tam?- spytałem.

-Hej hej, Liam właśnie mówi że miał małą kłótnie z Brettem.-odpowiedziała Lidia i odgarnęła włosy za ucho.

-Znowu? O co tym razem poszło?- spytałem ignorując resztę przyjaciół.

-Wiesz, jak zwykle Brett śmiał się z jego wzrostu. No i wyszło tak, że się na siebie rzucili i każdy ma teraz zostawać dłużej po treningu i czyścić sprzęt. - powiedziała Lidia beznamiętnym głosem

-To nazywasz małą kłótnią? - spytałem ze śmiechem

-Zdarzają się tak często, że już przestałam zwracać uwagę.

-Ej ja was doskonale słyszę! Nie moja wina, że Brett ma ze sobą jakiś problem. - wtrącił wkurzony Liam i tupnął nogą.

-Problem to on ma chyba z tobą. - zaśmiał się Scott i dopowiedział- Może ty mu się podobasz bo dość często dochodzi między wami do kontaktu fizycznego.

-Mhm, no na pewno. Jak ty już coś wymyślisz to boki zrywać. - odburknął Liam i przewrócił oczami

-No ja tam słyszałem, że widziano go jak wychodził z gejowskiego klubu więc to jest  całkiem możliwe.

-A weź ty się już zamknij i nie odzywaj bo zaraz wymyślisz jeszcze lepszą teorie, która w żadnym stopniu nie jest prawdziwa. - powiedział zezłoszczony blondyn i odszedł w stronę klasy bo przed chwilą zadzwonił dzwonek.
\\\\\\\
Rozdział trochę krótszy, ale mam nadzieje, że się podoba ❤️

Him & IWhere stories live. Discover now