Dzień, jak codzień. Słońce świeci na bezchmurnym niebie, niektóre ptaki śpiewają swoje wesołe piosenki, inne walczą o pożywienie, a dzięcioły stukają w drzewa, w poszukiwaniu robaków. Trawa rośnie spokojnie, nic nie zakłóca pracy natury. Wszędzie panuje spokój, a oko cieszy się niezmiernie, widząc tę niezachwianą harmonię.
W innym miejscu natomiast ludzie śpieszą się do pracy, jeżdżąc po zatłoczonej jezdni, nie zważając na innych. Wygnali oni naturę ze swoich wielkich miast, nie dając jej choćby najmniejszego prawa głosu. Ale nie o tym dziś mowa.
Chodzi o to, co się dzieje w zupełnie innym miejscu. Tam, gdzie ani natura, ani ludzkość nie ma dostępu. Jest to cytadela - ogromna wieża, którą udało się stworzyć Decepticonom na Ziemi za pomocą Zamka Omegi umieszczonego daleko stąd na Cybertronie. W tejże cytadeli znajduje się pewna postać, która ani trochę nie pasuje do otoczenia.
Jest to Arcee, Autobotka o niebieskim lakierze i smukłej sylwetce. Ocknęła się właśnie na stole operacyjnym, zamknięta w jakimś ciemnym, nieprzyjemnym dla oka pomieszczeniu. Decepticony złapały ją dzień wcześniej, ale cały czas była nieprzytomna. Teraz więc dopiero mogły zabrać się za jej przesłuchiwanie.
Femme nie musiała długo czekać w niepewności, ponieważ po chwili do pomieszczenia weszła trójka mechów. Jeden był bardzo masywny, cały srebrny, o groźnym wyglądzie i z marsową miną. Za nim kroczył czerwony, o lekko psychopatycznym uśmiechu, a później niebieski, większy od poprzednika, ale mniejszy od lidera, który bez zbędnego ociągania się zaczął rozmowę.
- Witaj w moich skromnych progach -pokazał na przestrzeń dookoła siebie, patrząc na więźnia złowrogo.
- I tak nic ci nie powiem - odrzekła z gniewem drobna femme.
- Spodziewałem się tego. Sprowadziłem więc specjalistę, który zna się na wyciąganiu informacji. Knock Out, Breakdown, do roboty - rozkazał, po czym wyszedł.
Arcee popatrzyła na obu mechów bez strachu. Ilekroć się spotykali podczas licznych walk, tamci nie okazywali jakoś zbytniej zapalczywości. Pierwszemu wystarczyło zadrapać lakier, aby wygrać, a drugi miał tylko duży młotek i szczerze mówiąc, nie grzeszył inteligencją. Tak przynajmniej jej się zdawało...
- A więc jak robimy? Mówisz coś czy od razu mam przejść do rzeczy? Oj uwierz mi, to nie będzie nic przyjemnego - zaczął medyk, który był jednak lepszy w psuciu, niż naprawianiu.
- Nie boję się was. Nic wam nie powiem złomy - syknęła unieruchomiona femme.
- Jak sobie chcesz. Mnie to pasuje - uśmiechnął się złowrogo, po czym poprosił swojego towarzysza o dostarczenie mu kilku przedmiotów. Gdy Arcee usłyszała, co to będzie, zdjął ją strach, lecz nie dała niczego po sobie poznać.
- Co wolisz pierwsze? Jakiś mocny kwas czy może powolne miażdżenie? Daję ci wybór.
Botka jedynie prychnęła, choć w duchu oczywiście się bała.
- A więc kwas - Knock Out klasnął w dłonie, po czym wziął pipetę i zanurzył ją w niewielkiej buteleczce. Po chwili wyciągnął ją. Była pełna jakiegoś przeźroczystego płynu. Pomyślał chwilę, gdzie by wylać pierwszą kroplę, przesuwając narzędziem nad klatką piersiową oraz głową Arcee. Niespodziewanie ścisnął lekko palce i żrący płyn spadł na jej ramię, sycząc przy zetknięciu. Femme zaciskając mocno zęby, drgnęła lekko z olbrzymiego bólu, gdyż ta odrobinka bez problemu przedarło się przez jej karoserię.
Knock Out uśmiechnął się na tę reakcję. Spodziewał się jej, lecz i tak sprawiła mu ogromną przyjemność. Spuścił jeszcze kilka kropel na jej klatkę piersiową, po czym wziął do ręki butelkę, aby ponownie napełnić pipetę. Zobaczył jednak, że oprócz zaciśnięcia zębów oraz lekkiego drżenia nie ma jakiejś szczególniej reakcji, chlusnął więc na Arcee niemal połową zawartości, oblewając jej cały tors, a pakże połowę nóg oraz rąk. Kilka kropel spadło na twarz uwięzionej.
![](https://img.wattpad.com/cover/135987212-288-k459670.jpg)
CZYTASZ
Zabijam Transformery na życzenie.
FanfictionW tej serii pojawią się krótkie (lub nie) One Shoty w temacie, którego jeszcze nigdzie nie widziałam. A mianowicie wy piszecie mi jakiego Transformera i w jaki sposób mam zabić, a ja w miarę moich możliwości staram się zrobić z tego jednoczęściowe o...