June Darby x Silas

137 7 58
                                    

No to tak słowem wstępu. Ten one shot NIE jest 18+, więc każdy może go przeczytać, nikt tu też nie zginie. Ma 1690 słów, więc jak reszta zamieszczonych tu prac, nie jest specjalnie długi. Za wszelkie błędy przepraszam, ale przez moją bezsenność nie spałam 2. noce z rzędu i zarówno mózg, jak i oczy mi nie do końca ogarniają. Nagły przypływ weny na to coś przybył do mnie, gdy czytałam opowiadanie Bejbe713. Zanim obrzucicie mnie kamieniami, chciałabym wam życzyć miłego zrycia mózgów tym shipem XD

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

Leland Bishop. Wielu zna go jako bezwzględnego przywódcę tajnej organizacji specjalizującej się w pozyskiwaniu nowych technologii, której członkami są prawdopodobnie ludzie ściągnięci z więzienia czy szpitala psychiatrycznego. Lub są to wojskowi, których potyczki z siłami wroga były tak traumatyczne, iż narobiły im ogromnych blizn na mózgach. Tak ogromnych, że zatracili się w swym szaleństwie oraz porzucili człowieczeństwo, by być bezimiennymi częściami grupy (w wielu wariantach przestępczej) zwanej M.E.C.H., której przewodził na początku wymieniony antagonista o pseudonimie Silas.

Jednak ów człowiek nie zawsze taki był. Miał kochających rodziców. Przynajmniej póki jego matka nie zginęła w zamachu terrorystycznym jako jedna z wielu ofiar. Ojciec, choć bardzo cierpiał, zajmował się synem najlepiej, jak potrafił. Starał się zastąpić mu mamę. Przejął jej zwyczaje, by mały Leland jak najmniej odczuł tak wielką stratę - czytał mu bajki na dobranoc, karmił go, przytulał. Był z nim, gdy chłopczyk płakał budzony koszmarami. Głaskał go i pocieszał, kiedy ten się przewracał. Próbował mu nawet śpiewać kołysanki, jednak na jednej próbie się skończyło - gdy maluch się rozpłakał i powiedział, żeby: ,,tata tak głośno nie robił, bo to jest jak kosiarka i odkurzacz i jest niefajne'' - chłopczyk obawiał się tych przedmiotów. Nie lubił głośnych dźwięków.

W szkole powodziło mu się dobrze. Miał zadowalające jego oraz nauczycieli oceny. Nie za bardzo jednak dogadywał się z dziewczynami - nie miał od tak dawna odpowiedniego wzorca w tych tematach. Nic więc dziwnego, że gdy w oko wpadła mu ładna dziewczyna, nie umiał do niej zagadać. W pewnym sensie, był zbyt nieśmiały. Sądził, iż go odrzuci - choć była z jednej z młodszych klas. Tak więc jego młodzieńcze zauroczenie trwało, a czas leciał. I leciał on na tyle szybko, że nim Leland się zorientował, skończył szkołę, a po tym ta jednostronna znajomość się zakończyła (jednostronna, gdyż zachodziła pod stalking, ponieważ chłopak nieraz obserwował tę niebieskooką brunetkę o wąskiej twarzy, wyobrażając sobie, że są razem). Czasem do szkolnej szafki podrzucał jej miłosne liściki, jednak bez podpisu. Nie było go na to stać.

Kiedy Bishop osiągnął dorosłość i skończył edukację, goniony młodzieńczym zapałem oraz marzeniami, zaciągnął się do wojska. Uparcie trenował, by być najlepszym szeregowym. Chciał w przyszłości zostać generałem. Ba, może nawet udałoby mu się, jako zasłużonemu światu człowiekowi, stanąć na czele całych Stanów Zjednoczonych! Ale by spełnić te marzenia, musiał stać się docenianym oraz wpływowym żołnierzem. Brał zatem udział w wielu niebezpiecznych misjach, aż dostąpił zaszczytu dowództwa.

Jednak w pewnym dniu jego pluton wpadł w zasadzkę. Wróg był o wiele lepiej wyposażony, więc niemal zmiótł walczących za chwałę swego kraju ludzi. Bishop dostał się do niewoli. Tam, na nieludzkich przesłuchaniach, jego twarz została pocięta. Zresztą nie tylko twarz, ale większość ciała nieszczęśnika. Leland pojął, iż na takiego wroga trzeba broni lepszej, potężniejszej, niż on ma. Po wielu dniach męczarni, ledwie żywy, został uwolniony przez swych pobratymców przysłanych z odsieczą.

Kiedy tylko Bishop doszedł do zdrowia, zaczął myśleć nad tym, jak stworzyć broń zdolną zmiażdżyć przeciwnika, nie narażając zbytnio własnych żołnierzy. Z początku inni dowódcy popierali jego projekty, dawali mu wsparcie, jednak w pewnym momencie zorientowali się, że one wcale nie idą w dobrą stronę. Dostrzegli w swym koledze obsesję i obłęd, których przed porwaniem w mężczyźnie nie było. Kiedy jego projekty zaszły za daleko, został wydalony z wojska, ale na tym nie poprzestał. Nie tylko on odszedł, lecz zabrał ze sobą podobnych jak on zapaleńców, by po tym zebrać jeszcze większą grupę nastawionych na zagładę ludzkości ludzi.

Zabijam Transformery na życzenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz